Jak wspomniałem przy okazji recenzowania poprzedniej płyty Suidakra zatytułowanej "The Emprise Of Avalon" krążek był dla mnie nie lada zaskoczeniem. Kapela świetnie połączyła brutalny death metal z melodią i znakomitymi folkowymi wstawkami. Trzeba przyznać, że tamten materiał był bardzo udany. Minął rok i oto trzymam w rękach nowe dziecko niemieckiej kapeli, krążek zatytułowany "Sings For The Fallen".
Na wstępie muszę od razu powiedzieć, że "Signs For The Fallen" moim zdaniem jest słabszy od bardzo dobrego poprzednika. Niby wszystko jest tutaj na swoim miejscu, ale płyta jako całość robi zdecydowanie mniejsze wrażenie. Na pewno fanom szwedzkiego death metalu pomieszanego z epickimi dźwiękami nie muszę polecać tej muzyki ale jeżeli miałbym wybrać jeden z dwóch ostatnich dzieł Suidakra to wybór padłby zdecydowanie na "The Emprise Of Avalon". Praktycznie nie znajdziemy tutaj jakiś nowości, zespół dalej podąża ścieżką obraną na poprzedniku, dalej mamy tutaj brutalny death metal pomieszany z celtyckimi wpływami i mnóstwem melodii, czasami zdarzy się hiszpańska gitara i element muzyki folkowej, niby wszystko po staremu. Jednak jest jedno co mnie w tej muzyce drażni, mianowicie miejscami muzycy napieprzają bez ładu i składu. Nie wiem czy nie mieli pomysłu na niektóre aranżacje czy chcieli tak zagrać ale mi to się nie podoba, bardzo często możemy usłyszeć tutaj tzw. black metalowe "jedynki". Perkusista młóci, gitarzyści robią to samo i nic z tego nie wychodzi. Trzeba przyznać, że takie zagrywki mieliśmy już na poprzednim krążku ale tam nie raziło to aż tak bardzo i było tego zdecydowanie mniej. Nie wiem czy muzycy chcieli zabrzmieć mocniej i brutalniej czy po prostu nie mieli czasami pomysłów. Rozumiem, że niektórym to się spodoba ale mnie drażni i zdecydowanie wpływa na ocenę końcową.
Poza tym jedynym mankamentem krążek nie jest zły. Znajdziemy tutaj podobnie jak na "The Emprise Of Avalon" kilkuminutowe przerywniki między poszczególnymi kompozycjami. Choć i ich jest mniej. Przyznam się szczerze, że oczekiwałem lepszej płyty po Suidakra. Na pewno nie jest to album zły, ale w przeciwieństwie do "The Emprise Of Avalon" wcale mnie nie porwał. Nie wiem co jest tego powodem, może wspomniane tępe partie perkusji? Może mniejsza ilość partii folkowych? Może jedno i drugie. Wszystkim, którym spodobał się poprzednik mogę polecić tą płytę, choć zaznaczam, że moim zdaniem to dzieło troszkę słabszej próby. Niemniej jednak znajdziemy tutaj kilka niezłych numerów. Moim zdaniem "tylko" 7, ale pewnie się czepiam?
Krzysiek / [ 04.09.2003 ]
|