Musze powiedzieć, że czasami lubię załączyć sobie płytę na której panowie bez zbędnych ceregieli przedstawiają co mają do powiedzenia. Proste riffy, mocne gary, szybki bass, wrzeszczący wokal. Taka muzyka nastawia bardzo pozytywnie do życia, człowiek ma ochotę skakać, ruszać głową, po prostu daje się ponieść dźwiękom wydobywającym się z głośników. Może nie jest to jakieś wyszukane granie ale naprawdę bawi. Taki właśnie jest nowy album Rebellion, kapeli Uwe Lulis'a (ex Grave Digger). Prosto, mocno i do przodu.
Za jedno cenie Niemców, jeżeli się za coś biorą to można oczekiwać że zrobią to dobrze, może bez wypieków na twarzy ale solidnie i rzetelnie. "Born A Rebel" jest dokładnie taką płytą, na pewno nie ma tu żadnych wyszukanych zagrywek, żadnych pięknych melodii. Jest za to masa prostych i mocnych riffów, ruszające refreny i świetny wokal, jednym słowem ponad 50 minut metalowego jadu.
Pewnie każdy kto interesował się Lulis'em po odejściu od Grabarza wie, że debiut Rebellion "Shakespeare's Macbeth - A Tragedy In Steel" to trochę inna muzyka. Epicki koncept przypominający dokonania poprzedniej kapeli Uwe. Tym razem muzycy postanowili zejść ze ścieżki konceptów i nagrać kawałki mocne, ostre i dynamiczne. Czy zmiana ta wyszła im na dobre? Musicie posłuchać i ocenić sami.
Pewnie zapytacie czemu chwalę tak drugi krążek Niemców. Ano już odpowiadam. Po pierwsze, gitary, co by tu nie gadać, ale Uwe wie co zrobić ze swoim instrumentem. Lulis serwuje nam solidne, typowe dla takiej muzyki gitarowe granie, mocne i soczyste, karmione klasyczną heavy metalową szkołą. To naprawdę może się podobać. Co jeszcze? Na pewno wokal Michael'a Seifert'a. Facet naprawdę ma niezłą skalę głosu i co ważnie nieźle ją operuje. Jego wokal to wypadkowa Chris'a Boltendahl'a i Matt'a Barlow'a. Wysokie rejestry przywodzą na myśl nieśmiertelnego Halford'a. Michael bez problemu śpiewa melodyjnie, krzyczy z ogromną siłą czy wręcz szepcze do mikrofonu. Na pewno nic nie ustępuje Lulisowi. Co z resztą? Tak jak napisałem na początku, niemiecka solidność i rzetelność. Żadnego hura, ale dobry, równy poziom.
Zdaje sobie sprawę, że taka muzyka może dla wielu wydać się mało atrakcyjna. Wszak brak tu pięknych melodii czy jakiś dźwięków bardzo wysokiej próby na dodatek panowie nie oszczędzają w środkach. Ot taki sobie mocny heavy metal. Chociaż z drugiej strony wielu jest miłośników takich dźwięków. Ostatnio bardzo często wracam do tego albumu, głośno puszczony daje naprawdę dużo radości. Stawiam ósemkę, chociaż wiem, że wielu się z tym nie zgodzi. Cholera ale co ja mam zrobić? Mi się to naprawdę podoba.
Krzysiek / [ 09.10.2003 ]
|