01. Feast Or Famine
02. The Mission (1943)
03. Vigilant
04. Achilles
05. Tempest
06. Legion Immortal
07. Battered & Bruised
08. Cold
09. Starlight's Fury
10. The Hearkening
11. Precipice



Kurcze, ile to ja się nasłuchałem jaka to słaba płyta. Jak zespół sprytnie na promocje krążka wybrał najlepsze numery, a reszta kompozycji to zwykłe przeciętniaki. Ludzie gadają różne rzeczy, ale zauważyłem, że opinie są podzielone... no bo krótko mówiąc, taka kapela jak Jag Panzer złych płyt nie nagrywa, a że formacja z Colorado ostatnio wręcz rozpieszczała swoich fanów fantastyczną muzyką, to jeden/dwa słabsze numery od razu podnoszą burzę. "Casting The Stones" na pewno nie urywa głowy w stopniu jaki zrobiła to "Mechanized Warfare", ale płyta ujmy Jag Panzer zdecydowanie nie przynosi. Więcej, po dłuższym obcowaniu z tym materiałem dochodzę do wniosku, że większość się po prostu czepia... Wszyscy, który po przeczytaniu kilku słabszych recenzji odpuścili sobie nowe dziecko Pancernych nie postąpili rozsądnie, tak jak pisałem, Jag Panzer złych płyt nie nagrywa.

Prawdę mówiąc, mógłbym się za przeproszeniem przypieprzyć do nowego dziecka formacji i dla zasady, jak wszyscy to i ja, pojechać po "Casting The Stones", ale schody zaczęłyby się wtedy gdybym musiał wymienić suche fakty, bo o takie ciężko. Pancerni nie zapomnieli nagle jak się gra rasowy metal, owszem, może płyta nie zabija po pierwszym przesłuchaniu, może na początku wydaje się jakaś taka dziwna, bezbarwna ale z każdym kolejnym te numery rozwijają skrzydła, rosną w siłę. Weźmy pierwsze z brzegu "The Mission (1943)", "Tempest" czy króciutki "Achilles" (ach jak żałuję, że muzycy nie rozwinęli tego numeru do 5-6 minut). Te kawałki spokojnie mogłyby znaleźć się na najlepszych albumach formacji. Dalej jest nie mniej ciekawie, "Legion Immortal", niesamowity "Battered & Bruised" czy walcowaty, jakby zagrany od niechcenia "Cold". Nie warto wymieniać reszty. Te numery naprawdę mają nam wiele do przekazania. Trzeba dać im tylko trochę czasu, wszyscy którzy płytę skreślą po 3 przesłuchaniach rzeczywiście mogą marudzić i narzekać.

Harry Conklin jak zwykle pokazał, że wielu słusznie uważa go za jedne z najlepszych gardeł w historii ciężkiego grania. Duet gitarzystów, Mark Briody/Chris Broderick może nie wspiął się na swoje wyżyny, ale do gry obu panów przyczepić się nie sposób. Inna bajka to sekcja - John Tetley i Rikard Stjernquist, idealny przykład sprawnie pracującej maszyny. Ciężkiej maszyny, trzeba przyznać. Mimo kilku weselszych melodii i klawiszowych podkładów ta dwójka trzyma muzykę Jag Panzer w ryzach i na jakieś dziwne wycieczki nie pozwala. Nie wiem cholera, czy coś ze mną nie tak, ale naprawdę ciężko mi znaleźć element na "Casting The Stones", który bym zmienił, poprawił. Ta muza dalej ma siłę, moc, odpowiedni kopniak. Najprościej mówiąc, Jag Panzer pozostał sobą.

Podsumowując. Na pewno nie jest to materiał pokroju wspomnianego "Mechanized Warfare", ale jak dla mnie, tak wiele jak niektórzy mówią od niego nie odbiega. "Casting The Stones" to zdecydowanie kolejny bardzo dobry album w karierze Pancernych. Ja nic do nich nie mam, i Wam radzę to samo, nie gadajcie głupot.

Krzysiek / [ 29.12.2004 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Andi [ andimich@poczta.onet ] 14-02-2008 | 00:15

Taka trochę nowoczesna, troche tu słyszę klimatów a'la Nevermore, na poczatku nie wchodzi, ale po kolejnym przesłuchaniu robi wrażenie. Zresztą kupiłem ją za 19,99 i to na oryginale. Warto!






Jag Panzer
Casting The Stones

Century Media - 2004r.




8,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!