Bardzo się napaliłem na nowy album załogi z Kolorado. Moje wrażenia jednak opadły gdy dowiedziałem się, że nowym krążkiem będzie... płyta z ponownie zarejestrowanymi starymi numerami. To już kolejny raz "Pancerni" częstują nas takim daniem, poprzednio zrobili to na "The Age Of Mastery", ale tam dołożyli jakieś nowe numery, tym razem nowości nie uświadczymy - tylko starocie, tyle że nagrane ponownie. Na pewno nie jest to to, czego po Jag Panzer oczekiwałem ale trzeba się cieszyć tym co mamy.
Powód powstania "Decade Of The Nail-Spiked Bat" jest bardzo prosty. Joey Tafolla jest w konflikcie z resztą załogi Jag Panzer, "dzięki" temu muzycy kapeli nie mogą wypuścić na rynek reedycji nieosiągalnych starych nagrań zespołu. Decydują się jak kilka innych kapel przed nimi na ponowne zarejestrowanie tych numerów. Takim oto sposobem dostajemy 20 kawałków na dwóch płytach, które pochodzą z różnych okresów działalności amerykańskiej kapeli.
I co my tu mamy? Cała debiutancka Ep'ka "The Tyrants". Prawie cały debiut "Ample Destruction". Numery z reedycji debiutu z 1990 roku. Jeden kawałek z bootlega "Chain Of Command" (oficjalnie nie wydanego). No i cztery kompozycje z bardzo słabej, żeby nie powiedzieć okropnej "Dissident Alliance". Ufff może się w głowie od tego zakręcić. Na pewno interesuję Was jak wyglądają te stare/nowe nagrania zespołu. Otóż kompozycje te brzmią jak nowe wcielenie Jag Panzer, coś na kształt "Thane To The Throne" czy "Mechanized Warfare". Kompozycje, które znalazły się na "Decade Of The Nail-Spiked Bat" troszkę inaczej zaaranżowano, nadano im ciężkości i patosu znanego z ostatnich wydawnictw ekipy z Kolorado i ktoś nie znający twórczości kapeli może palnąć, że to zupełnie nowy materiał. Oczywiście wszystko tu brzmi klasycznie, metalowo, jak się zwykło mawiać w przypadku takich numerów - "pure heavy metal". Wszystkim kochającym ostatnie krążki "Pancernych" ta płyta musi się spodobać.
Jednak jest jeszcze druga strona medalu, starzy fani na pewno będą narzekać, bo oto stare klasyki zostały zagrane inaczej, brzmienie nie jest już takie jak dawniej, Tyrant śpiewa trochę inaczej - jest tego trochę. Co by tu jednak nie gadać, mamy 20 numerów w tym kawałki, które aż prosiły się o ponowne nagranie czyli: "The Church", "Edge Of Blindness", "Spirit Suicide" i "Forsaken" z "Dissident Alliance". Tym numerom przysłuchiwałem się najbardziej i musze powiedzieć, że wypadły wprost wyśmienicie. Nie wiem co będzie teraz z "Dissident Alliance", najprawdopodobniej nie posłucham go przez najbliższe kilka lat, gdyż mam 4 numery w nowych wersjach, które biją na głowę cały ten krążek.
Kolejną zaletą płyty jest fakt, że numery te brzmią jednakowo, na pewno zasługa tu ponownego ich nagrania ale również dobrej produkcji. Jak widać muzycy przyłożyli się do roboty i nie słychać różnic w numerach, które przecież z jednakowego okresu nie są. Za to należą się brawa. Nie ma tutaj wyboru łatwej drogi - kilka numerów nagramy jeszcze raz, kilka zostawimy w pierwotnej wersji. Wychodzi bigos, którego tutaj na szczęście nie odnajdziemy i dobrze.
Krótko podsumowując. "Decade Of The Nail-Spiked Bat" jest krążkiem, który powinien trafić zarówno do starych jak i nowych fanów kapeli. To równa płyta, która na pewno ujmy Jag Panzer nie przynosi a wręcz przeciwnie. Krążki trwające prawie 85 minut, zawierające kilka numerów wręcz nieosiągalnych w dzisiejszych czasach to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów kapeli. Jeżeli masz trudność z kupieniem "Ample Destruction" to nie zastanawiaj się, ten krążek jest właśnie dla Ciebie. Takie perły muzyki heavy metalowej jak choćby genialny "The Crucifix" po prostu trzeba znać.
P.S. "Decade Of The Nail-Spiked Bat" ma tylko jedną wadę - szkoda, że to nie nowy materiał. No ale "Casting The Stones" przecież już niedługo!
Krzysiek / [ 02.09.2004 ]
|
