1. Get in the Ring 2. The Great Heathen Army 3. Heidrun 4. Oden Owns You All 5. Find a Way or Make One 6. Dawn of Norsemen 7. Saxons and Vikings 8. Skagul Rides with Me 9. The Serpent's Trail
Na ostatnich wydawnictwach Amon Amarth stopniowo zwiększała się ilość melodyjnego grania, co zaczęło być lekko niebezpieczne. Nie żebym coś miał przeciw takiemu graniu, bo te płyty (łącznie z ostatnią "Berserker") przypadły mi do gustu. Oczywiście dzięki temu zespół poszerza grono swoich odbiorców i zwiększa popularność. No ale co z tymi, którzy cenią sobie ciut cięższe granie? Powiem tak - nie skreślajcie tej płyty.
Na "The Great Heathen Army" Amoni ciut przystopowali z melodyjnością i cały materiał jest mniej "radosny" w odbiorze. Co prawda gitary sporo dają takiego grania, ale często jest ono schowane pod szorstkim wokalem. W zasadzie nie uświadczy się takich odjazdów jak w "Mjölner, Hammer of Thor" (swoją drogą uwielbiam ten numer!) z poprzedniej płyty. Ogólnie na nowym wydawnictwie dominują spokojniejsze tempa i jakiś taki "posępny" (choć nie depresyjny i dołujący!) klimat. Tak odbieram ten materiał.
Miłym nawiązaniem do dawniejszych czasów jest na pewno numer "Oden Owns You All" w którym dołożono ciężaru i lekko rozpędzono ten drakkar. Na drugim biegunie znajduje się kompozycja zatytułowana "Heidrun" traktująca o... kozie. Naprawdę to napisałem? A tak na serio, to oczywiście Heidrun jest mityczną kozą żyjącą w Walhalli, dzięki której polegli Wikingowie mogą pić miód. Numer wyraźnie z przymrużeniem oka i dosyć lekki w swojej budowie i, co oczywiste, również w odbiorze. Ciekawym kawałkiem jest też zamykający album "The Serpent's Trail". Spokojna, nieśpiesznie opowiadana historia przenosi nas w inny świat. Bardzo przyjemne zakończenie tego albumu.
Poza tym mamy świetną kolaborację w numerze "Saxons and Vikings". Jeśli chodzi o tekst to jest to opowieść z obu tytułowych stron. W roli Wikinga oczywiście Johan Hegg, a w tej drugiej? Oczywiście Biff Byford z Saxon! Czy można by to lepiej złożyć? Nie sądzę. A do kompletu gitarzyści Doug Scarratt i Paul Quinn dołożyli swoje solówki. Ależ to wszystko kapitalnie wyszło. Posłuchajcie sobie tego wokalnego duetu w dalszej części kompozycji. Cudo! No i trzeba zapamiętać: "There is no hope for peace, 'tween Saxons and Vikings".
Materiał zawarty na "The Great Heathen Army" jest dosyć zwarty i nie zawiera jakichś wypełniaczy. Fakt, że całość trwa 43 minuty, więc selekcja na pewno była spora. Z drugiej strony to dziewięć kompozycji, więc jakaś "zapchajdziura" mogła się trafić. Na szczęście nie stwierdzam takiej sytuacji. Fajna robota na wokalu, bo sporo brutalności Hegg dołożył w porównaniu z poprzednim albumem. No i "Saxons and Vikings", który mi kapitalnie siadł. Podsumowując - nie jest to wybitna płyta, ale nie wrzucę jej do worka z napisem słabiak. Dobry i solidny Amon Amarth, do którego będę często wracał, tak jak wracam do ostatnich krążków.