01. Park Manor
02. Crucible
03. One Will
04. Betrayal
05. Handing Out Bullets
06. Hearts Of Darkness
07. Crystal
08. Heretic
09. Golgotha
10. Wrath Of God
11. Weaving Sorrow
12. Sun
13. Trail Of Tears

Bonusy:

14. She
15. Fugitive
16. Rock The... Forever
17. In The Morning



WRESZCIE !!!... aż krzyknąłem z radości gdy nowy krążek Halforda trafił w moje ręce. Tak długo czekaliśmy na następcę wyśmienitego "Resurrection" na którym Rob Halford pokazał całemu światu, że nie zapomniał jak się gra klasyczny HEAVY METAL, nie jakieś kupy w stylu Nine Inch Nails (oj nieładnie Rob, bardzo nieładnie - po co to było ???) czy nu metalowe gówno (tak na marginesie, dlaczego takie rzygi ludzie nazywają metalem ???). Tak długo czekaliśmy że już nie mogłem się doczekać kiedy nowe kompozycje Halforda i spółki wybrzmią z moich głośników. Wreszcie kilka dni po premierze dotarł do mnie świeżutki nowy album "Crucible", żeby było piękniej w ten sam dzień otrzymałem płytkę zawierającą wszystkie nagrania bonusowe przygotowane z myślą o "Crucible", a które znajdą się na przeróżnych wydaniach tego krążka na całym świecie. Tak więc miałem aż 17 !!! jeszcze gorących, nowiutkich numerów Halforda do przesłuchania. Nie zastanawiając się dłużej umieściłem "Crucible" w moim hi-fi odkręciłem wzmacniacz możliwie najgłośniej, usiadłem wygodnie w fotelu i dałem się w całości ponieść dźwiękom wydobywającym się z głośników.

Już od pierwszych dźwięków słychać że Halford nie dał dupy, nie znajdziecie tu jakiejś elektroniki czy tym podobnych nowoczesnych "niespodzianek", które my heavy metalowcy lubimy najbardziej. Nie ma śladu po wybrykach z Trentem Reznorem, jest tylko i wyłącznie stary dobry Rob Halford, jakiego wszyscy fani Heavy Metalu znają i kochają. Jest tylko klasyczny metal w najlepszym wykonaniu, utrzymany w stylu poprzedniej płyty Roba "Resurrection" do tego zagrany szybciej, mocniej i agresywniej po prostu z większym kopem. Słychać to praktycznie w grze każdego muzyka, wszyscy grają z dużym jajem, wydaje mi się nawet, że wokal Halforda, tak przecież znany i zawsze pozostający w niezmienionych rejestrach zabrzmiał po prostu mocniej. Może to wynik wspaniałej trasy jaką muzycy zagrali z m.in. Iron Maiden, trudno powiedzieć, faktem jest na pewno jedno, na "Crucible" grupa Roba zabrzmiała mocniej i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Reszta pozostaje praktycznie bez zmian w porównaniem z poprzednim albumem. Wydaje się że skład Pat Lachman i "Metal" Mike Chlasciak na gitarach, Bobby Jarzomber za perkusją i Ray Riendeau - bass to chyba najlepszy skład jaki kiedykolwiek miał zespół w którym śpiewał Rob Halford (oczywiście bez wliczania starego składu Judas Priest). Cała ta ekipa jak mówi Rob wspaniale się rozumie, wszyscy są miłośnikami Heavy Metalu, taka super grupa nie mogła nagrać słabej muzyki, mogła nagrać tylko taki znakomity album jakim bez wątpienia jest "Crucible".

Krążek rozpoczyna się intrem "Park Manor", nazwa ta fanom Roba jest dobrze znana, Park Manor to bowiem hotel znajdujący się niedaleko domu Halforfa w San Diego. Intro sprawnie przechodzi w tytułowy utwór "Crucible" i wtedy właśnie zaczyna się jazda. Wspaniały wokal Halforda, wspaniały refren, niesamowite riffy, chórki - to jest to. Kolejny "One Will" na pewno na stałe zagości w secie koncertowym Halforda. Kolejny raz Mike Chlasciak, gitarzysta polskiego pochodzenia pokazuje, że wie co robić ze swoim instrumentem, mamy także niesamowity refren, "One Will" z powodzeniem mógłby znaleźć się na jakiejś starej płycie Priest. "Betrayal" to kawałek do którego najprawdopodobniej powstanie pierwszy teledysk z "Crucible", dziwne bo to bardzo mocny utwór, szybkie tnące gitary, mocny agresywny śpiew Roba, widać, że Halford i spółka mają gdzieś przeboje, które dostaną się na Vive czy Mtv, tylko kręcą video do szybkiego metalowego kawałka, który nie ma szans z dzisiejszymi nu metalowymi "piosenkami". "Handing Out Bullets" i "Hearts Of Darkness" to kolejne utwory utrzymane w szybkim tempie zawierające ogromną dawkę energii. Z głośników sączy się "Crystal", pierwszy wolniejszy kawałek, obdarzony bardzo fajnym klimatem, z wolnymi riffami, bardzo ciekawymi chórkami i znakomitą solówką Chlasciaka (Polak potrafi !!! :), wszystkie te elementy powodują, że "Crystal" odróżnia się od wszystkich zawartych na "Crucible" kompozycji. "Heretic" i "Golgotha" są kawałkami utrzymanymi w klimacie całej płyty, momentami zawierają znakomite podchodzące pod thrash metal riffy. "Wrath Of God" to kolejny killer, który na koncercie poruszy na pewną sporą część fanów. Ostatni na krążku "Trail Of Tears" powstał przy współpracy z producentem Royem Z. (Roy udzielał się również przy "Crystal" i "Crucible").

Tu płyta się kończy, ale jak napisałem na wstępie mam jeszcze krążek z czterema bonusami. I tak na amerykańskim wydaniu "Crucible" znajdą się dwa kawałki: "She" i "Fugitive". Pierwszy z nich dedykowany jest Pani Joan Halford (prawdopodobnie matce Halforda, pewien jednak nie jestem, tak wydaje mi się po przesłuchaniu tekstu). Jak łatwo się domyślić "She" utrzymany jest w wolnym balladowym klimacie, bardzo żałuje, że kawałek ten nie zmieścił się na normalnej wersji albumu, ponieważ jest po prostu cudowny, Rob śpiewa tu z takim nieprawdopodobnym uczuciem, że aż za serducho chwyta. "Fugitive" wypełniony jest znakomitymi mocnymi riffami, i oczywiście śpiewem Roba na najwyższym poziomie. Kolejne dwa bonusowe kawałki to "Rock The... Forever" utrzymany w szybkim tempie, jednak trzeba szczerze przyznać niczym nie wyróżniający się z pośród innych kawałków, za to drugi "In The Morning" to przepiękna akustyczna ballada (cholera Halrofd ma naprawdę ogromny talent do pisania wolnych utworów). Znowu Rob pokazuje swoje nieprzeciętne umiejętności wokalne.

Uff... ale się rozpisałem, może trochę zbyt dokładnie opisałem nowe dziecko Halforda i spółki, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać :). "Crucible" to naprawdę wyśmienity album, o którym książkę można by napisać. Na koniec poczytajcie słowa Halforda: "Celem wydania "Resurrection" był mój wielki powrót do świata metalu. Teraz bardzo ważne dla mnie jest, by nie zawieść tym albumem nikogo, ale wiem, że fani byliby rozczarowani, gdybyśmy nagrali po prostu "Resurrection II" - święta racja, "Crucible" to bez wątpienia album inny niż "Resurrection" - inny nie znaczy gorszy, za to utrzymany na takim samym bardzo wysokim poziomie poprzedniej płyty, klasyczny Heavy Metalowy krążek jednego z najlepszych wokalistów w historii muzyki. Brawo !!!

Krzysiek / [ 20.12.2003 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Halford
Crucible

Sanctuary - 2002r.




9/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!