01. Przypadek 0 02. Dolina 03. Przedstrach 04. Rozpoznanie 05. Dziedzictwo wojny 06. Ciało i krew 07. Dziedzictwo krwi 08. 1 09. Nadzieja nie umiera 10. Niewinny 11. Dziedzictwo zwycięstwa
Zespół Malchus poznałem przy okazji premiery płyty "Dom zły" w 2014 roku, którą miałem przyjemność recenzować. Później był jeszcze album "Ur" (2017), który gdzieś mi umknął, a teraz dostaliśmy szóste (!) studyjne wydawnictwo tej kapeli. To tyle tytułem wstępu i przechodzimy do muzyki zawartej na albumie "Dziedzictwo".
Malchus i jego lider Radosław Sołek to dosyć ciekawy "przypadek" na naszej scenie. A dlaczego? Ano z prostej przyczyny - w swoich tekstach i ogólnym przekazie muzyki serwuje bardzo pozytywne przesłanie. Nie kryje się z wiarą w Boga i wartościami chrześcijańskimi. Trzeba przyznać, iż jest to rzadkość w muzyce metalowej, bo jednak "diabeł i piekło" ma większe branie. Ale przecież teksty to tylko część składowa muzyki. Oprócz tego mamy kawał wyśmienitego grania. Po raz kolejny jestem pod wielkim wrażeniem zawartości srebrnego krążka z podpisem Malchus.
Każda kolejna kompozycja na albumie "Dziedzictwo" to dosyć barwna opowieść malowana dźwiękami. Bardzo bogate aranże, unikanie typowych schematów "zwrotka-refren" - sporo nieoczywistych rozwiązań. Mamy zmiany tempa, bogactwo riffów, czy też różnych dźwięków w tle. No i co najważniejsze i jest zupełna nowością - sięgnięto po instrumenty ludowe w formie ozdobników. Co jakiś czas pojawiają się takie "niby folkowe" zagrywki, które cudownie ubarwiają ten materiał. Robi to niesłychany klimat, tym bardziej, że przecież opieramy się na ponadczasowych tekstach o sferze duchowej, czy walką z przeciwnościami życia codziennego. Mamy też dwa numery, które można podciągnąć do historii naszego (ale i nie tylko) kraju: "Dziedzictwo wojny" i "Dziedzictwo krwi". Walka o wolność i zrzucenie kajdan niewoli. To ważne tematy i o nich trzeba zawsze pamiętać. Zespół nam przypomina (w środku ślicznie wydanego digipacka) słowa Józefa Piłsudskiego: "Ten kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości, ani prawa do przeszłości".
"Dziedzictwo" to kawał świetnej muzy. Nie sposób jej jednoznacznie zaszufladkować. Mamy momenty z mocniejszym graniem ("Rozpoznanie"), mocno folkowy "I" ("Jeden"), czy bardziej stonowany "Przedstrach". Nudy zupełnie nie ma. Numery przelatują jeden za drugim i po kilku odsłuchach wciąż zaskakują swoim bogactwem i nowo odkrytymi patentami. Osobne słówko muszę poświęcić kompozycji "Dziedzictwo krwi" z podkładem na klawiszach i orkiestracjami połączonymi z growlowymi zaśpiewami i wręcz filmowym rozwinięciem. Perełka. Jak dla mnie w tej chwili to najlepszy numer na tym albumie.
"Dziedzictwo" to niebanalna płyta. Ciekawa, rozbudowana i z pomysłem. Nie ma tutaj jakiegoś przypadkowego wrzucania ozdobników, czy kombinowania z aranżami. Od początku do końca słychać, że to wszystko jest przemyślane i złożone z wcześniejszym planem. Szanuje zespół Malchus, bo bez wytwórni, bez większego wsparcia systematycznie wydaje kolejne płyty. Tym bardziej, że nie gra muzyki, która jest na topie popularności w naszym kraju. A polskie teksty raczej zamykają drogę na innych rynkach. Cieszy mnie bardzo, że takie zespoły potrafią funkcjonować i nieść pozytywny przekaz w tych niepozytywnych czasach.