01. Poniedziałek 02. Dżentelmeni metalu 03. Pigułka samogwałtu 04. Dziabnięty 05. Łatwa nie była 06. Dziewczyna z kebabem 07. Smoki i gołe baby 08. De Pajrat Bej 09. Piosenka o niczym 10. Zdrajca metalu 11. Pierwszego nie przepijam 12. Gdzie jesteś?
Nowy Rok - dla każdego oznacza coś innego, dla mnie jest to okazja do przesłuchania nowych albumów wielu świetnych kapel. Na sam początek roku dzięki uprzejmości zespołu Nocny Kochanek mogę położyć ręce na ich najnowszym wydawnictwie, które zwie się "Zdrajcy metalu". Ale zacznijmy może kim jest Nocny Kochanek? Otóż jest to alter ego zespołu Night Mistress i jak dotąd mają pod tą nazwą 2 albumy studyjne. Panowie wydali w 2015 roku swój debiutancki album "Hewi Metal" który został bardzo dobrze przyjęty. Przez długi czas był najlepiej sprzedającym się albumem w Empiku, co poskutkowało dwoma świetnymi trasami rok później, z wyprzedanymi (nieraz podwójnymi) koncertami i wypchanymi po brzegi klubami z fanami pragnącymi poznać imię Andżeja. Czy najnowsze dzieło Nocnych Kochanków utrzymało poziom?
Na krążku znalazło się 12 kompozycji, a całość trwa 47 minut. Album rozpoczyna się niczym tydzień każdej osoby, a mianowicie utworem "Poniedziałek". Na domiar złego rozpoczyna się budzikiem, ale spokojnie, to tylko 10 sekund byśmy potem zostali obdarzeni porządnym kopem ze strony gitar i perkusji, a następnie świetnym wokalem jednego z moich ulubionych wokalistów, Krzyśka Sokołowskiego! Utwór jest świetny, nie bez powodu wokalista określa go jako swój ulubiony. Następnie pada kolej na "Dżentelmenów metalu". Szybki utwór heavy metalowy z energicznym i eleganckim refrenem, który każdemu zostanie na długo w pamięci. Dodatkowo warto podkreślić, iż tekstowo jest to hit zdecydowanie którego w radiu nie usłyszycie. Z tego miejsca chciałbym dodać, że humor jaki reprezentuje zespół bardzo mi odpowiada i bawi, dlatego kolejna kompozycja - "Pigułka Samogwałtu" przy pierwszych odsłuchach wywołała u mnie ogromne salwy śmiechu! O genialności warstwy audio jak i tekstowej mógłbym się rozpisywać godzinami. Jest to numer którego powinien posłuchać każdy, nawet jeśli fanem Kochanka nie jest. Następnym utworem jest świetny "Dziabnięty", który został 1 singlem promującym "Zdrajców". Utwór zdobył duże uznanie wśród fanów, nie oszukujmy się, tekst dotyczy większości z nas. "Łatwa nie była" to moim zdaniem najsłabszy utwór z całej płyty, jest dobry, aczkolwiek nie wyróżnia się niczym szczególnym, ot taki zapychacz przed tym co nas czeka dalej.
A mianowicie "Dziewczyna z kebabem". Utwór którego oczekiwałem od mniej więcej początku jesieni zeszłego roku, gdy Krzysiek zaśpiewał refren "Dziewczyno z kebabem, proszę nie otwieraj ust, dziewczyno z kebabem, sosy kapią ci na biust...". Zdecydowanie jedna z najmocniejszych pozycji na płycie, już po kilku odsłuchach każdy może bezproblemowo śpiewać z pamięci cały utwór. Melodia, zarówno jak i tekst, również świetnie wpada w ucho. Razem z utworem "Zaplątany" z poprzedniego krążka będą tworzyć niesamowite wzruszające momenty na każdym koncercie. Następnie mamy przyjemność usłyszeć najszybszy numer na płycie, określany przez zespół jako podobny do twórczości muzyków Dragonforce. Mimo że za Brytyjczykami nie przepadam, to utwór NK jest genialny, a mowa tutaj o kompozycji "Smoki i gołe baby". Energiczny, z prześmiewczym tekstem (ile razy zdarzyło się Wam słyszeć by wokalista śpiewał w metalu: "Zasuwam na wieśle najszybciej na świecie, Zapieprzam aż sypią się wióry, Tak szybko, że kiedyś przy jednej dupeczce, Z rozpędu pomyliłem dziury"?), który zdobędzie uznanie wśród dużej ilości fanów. Jeśli ktoś z Was myśli że to koniec świetnych momentów tego krążka, to muszę Was zmartwić, bo nadszedł czas na "De Parjat Bej". Utwór rozpoczynający się śpiewem piratów, ale nie byle jakim, gdyż jest to refren utworu z poprzedniego albumu, "Andżeju". Następnie Krzysiek opowiada o przygodzie która mógłbym rzec jest połączeniem prawdziwych piratów i tych internetowych. Czy znajdzie on gładkie muszelki, a może trafi na pirata ze wzwodem, to musicie sami posłuchać.
"Piosenka o niczym" to z kolei najkrótsza kompozycja, moim zdaniem również pełni lekką rolę takiego zapychacza. Niemniej jednak muszę przyznać że tekst i melodia bardzo szybko się wkręca i później nieświadomie nuciłem ją przez pół dnia. 10 utworem jest numer tytułowy, czyli "Zdrajca Metalu". Świetna heavy metalowa pieśń z zabawnym tekstem w której każdy z nas znajdzie cząstkę samego siebie. Przedostatnią kompozycją jest "Pierwszego nie przepijam". Muzycznie bardzo podobny do muzyki tworzonej przez legendarną grupę AC/DC, co każdemu fanowi klasycznego rock'a powinno się spodobać. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj wokal Krzyśka, który jest niezwykle dojrzały i inny w porównaniu do poprzedników. "Gdzie jesteś?" kończy przygodę z tym świetnym krążkiem. Kompozycja trwa 2 minuty, opowiada o postaci dobrze znanej każdemu fanowi, czyli Andżeju i jego poszukiwaniach. Dla wielu osób może być niespodzianką fakt, iż jest to numer akustyczny. Tak oto skończyła się moja przygoda z tą płytą. Jestem niezwykle zadowolony z tego co miałem okazję usłyszeć, jest to zdecydowanie lepszy krążek od poprzednika, a nie zapominajmy że poprzednia płyta była prześwietna. "Zdrajców Metalu" polecam każdemu kto lubi kawał porządnej muzy oraz trochę śmiechu. W mojej opinii płyta ta zdobywa 9.5/10.
Dla mnie płyta rewelacyjna. Krzysiek - to że tobie się coś nie podoba nie znaczy że jest gównem.
BENY
[ csbeny@o2.pl ]
21-01-2017 | 12:08
Dla mnie również płyta jest genialna. Fajna recenzja. Jedynie chciałbym sprostować, że wstęp do "De Parjat Bej" nie jest refrenem Andżeja, tylko niejako spolszczeniem utworu "Port Royal" Running Wild.
BENY
[ csbeny@o2.pl ]
21-01-2017 | 12:09
Tzn. intrem do utworu "Port Royal" gwoli ścisłości :)
Jar
[ brak@maila.pl ]
21-01-2017 | 12:59
O kurde! No faktycznie! "De Parjat Bej" ma intro z "Port Royal", ale z polskim lektorem! Ależ ci goście mają pomysły! :)
Jendzej
[ mail@mail.mail ]
21-01-2017 | 16:20
Ale w żadnej recenzji nikt nie napisał, że "Dżentelmeni Metalu" to zabawa z Helloween i "Perfect Gentleman" :( Swoja drogą, według mnie, pierwsza płyta była lepsza. Prawdopodobnie dzięki lepszemu perkusiście - obecnemu brakuje dynamiki i lekkości grania. Najbardziej zawiodłem się na "De Pajrat Bej" - poza intro, to ten numer tylko mógł leżeć koło Running Wild, a już na pewno nie mógł być nimi inspirowany. Dla mnie "Zdrajcy Metalu" -> słabe 6/10.
Jakub Kawaleło
[ poufne@poufne.pl ]
22-01-2017 | 00:30
BENY, faktycznie niezłe nawiązanie do Intra z tego albumu, przyznaje bez bicia że średnio znam twórczość Running Wild i tego nie wyłapałem, ale postaram się nadrobić zaległości ;). Oraz cieszę się że podobała Ci się recenzja, to była moja 1 :)