1. Scavenger Of Human Sorrow 2. Bite The Pain 3. Spirit Crusher 4. Story To Tell 5. Flesh and The Power It Holds 6. Voice Of The Soul 7. To Forgive Is To Suffer 8. A Moment Of Clarity 9. Painkiller
13 grudnia 2001 roku opuścił nas wielki muzyk - Chuck Schuldiner. To właśnie on był liderem legendarnego zespołu Death i oto on nazywany jest "ojcem chrzestnym death metalu". Po jego śmierci Death zakończyło działalność. Grupa wydała w sumie 7 albumów studyjnych i parę koncertów. Praktycznie każda z płyt nagranych przez tą kapelę ma status kultowej. Ale zazwyczaj fan Death pytany o swój ulubiony album tejże kapeli, po dłuższej chwili wahań odpowie, że według niego największym dziełem ekipy Schuldiner'a, jest ten ostatni. "The Sound Of Perseverance" interesuje samą okładką. Jest dziwna, zastanawiająca. O ile okładki płyt takich, jak "Leprosy" albo "Scream Bloody Gore" wyglądały zwyczajnie, to od czasów "Individual Thought Patterns", Chuck daje słuchaczowi możliwość interpretacji okładek. "The Sound Of Perseverance" przedstawia górę, na którą wspinają się ludzie, choć na pierwszy rzut oka wygląda jedynie, jak tajemnicza postać w kapturze. Jednakże górę tę stanowią ciała ludzi. Małą odpowiedź na nasuwające się pytania, stanowi cytat umieszczony w booklecie. Są to znane słowa "Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas". Dodam, że pierwsze wydanie albumu miało inną okładkę. Nowsza jest według mnie lepsza, bardziej wyrazista.
Recenzowanie tego albumu jest dla mnie zadaniem bardzo trudnym, ale głos duszy każe mi to zrobić. Dla mnie płyty takie, jak "Symbolic" czy właśnie "The Sound Of Perseverance" to po prostu jedność. Długie, kilkudziesięciominutowe utwory, przedzielone kilkoma sekundami milczenia. Dlatego też ostatni album Death będę traktował jak jedną, zawiłą kompozycję. Metalową suitę, która ma 9 części. Pierwszą z nich jest "Scavenger Of Human Sorrow", który rozpoczyna się krótkim intrem perkusyjnym. Słychać w nim, że Chuck śpiewa jeszcze wyżej, niż na poprzednim albumie. Riffy są rozbudowane, ale i łatwe do zapamiętania. Solówki są przemyślane i dopracowane. Zresztą - tak mniej więcej wygląda cały album. Jak już pisałem, ta płyta to dla mnie jeden wielki utwór, nie będę więc opisywał każdego kawałka szczegółowo. Są jednak wyjątki, takie jak "Spirit Crusher" - potężny, metalowy wałek, uznawany za jeden z największych numerów Death. Owszem, jest to nietuzinkowy utwór, ale na płycie znajdzie się parę lepszych. Bo jeżeli "Spirit Crusher" jest świetny, co możemy powiedzieć o takim "Story to Tell"? Kawałku wręcz wybitnym? Na "The Sound Of Perseverance" Schuldiner pokazuje, że kocha klasyczny metal, co słychać w riffach i solowych popisach gitarzystów. Zresztą, cała płyta jest mistrzowska.
Fani brutalniejszego metalu mogą być nieco innego zdania, ale na pewno większość słuchaczy doceni zawartość ostatniego dzieła Chuck'a. Innym genialnym numerem jest instrumentalny "Voice Of The Soul". Nagrany przy użyciu gitar akustycznych, spokojny i poruszający... Ma zupełnie inny klimat, niż reszta utworów. Coś na tej zasadzie, co "Planet Caravan" na "Far Beyond Driven" Pantery. Nie jest to jednak wada, bo "Głos Duszy" to jeden z najmocniejszych punktów krążka. Innym świetnym utworem jest "A Moment Of Clarity", który brzmi bardzo thrashowo. I znów słychać w nim inspiracje klasycznymi, starymi kapelami. Piękne jest też zakończenie albumu. Nie jest to autorska kompozycja Death. "The Sound Of Perseverance" wieńczy utwór znany każdemu wielbicielowi metalu. To cover "Painkillera" zespołu Judas Priest. Numer został odegrany wprost genialnie i z całą pewnością jest to jeden z najlepszych coverów w historii. Część osób twierdzi, że Chuck przebił Priestów i lepiej zagrał ten wielki utwór. Ja tak nie twierdzę, ale przyznać muszę, że gdybym był Halfordem, byłbym zadowolony słysząc, jak brzmi "Painkiller" w wykonaniu Death. I to właśnie ten kawałek jest epilogiem "The Sound Of Perseverance". Niestety, jest także epilogiem całego Death.
"The Sound Of Perseverance" to absolutnie porywający album, który trzeba przesłuchać. Nie ma słabych momentów, nie znajdziemy na nim wypełniaczy. Znajdziemy za to piękną muzykę. Tak, piękną. Dziwić może, że to słowo pojawia się w recenzji płyty death metalowej, ale innego nie mogę użyć. Każda kompozycja jest bardzo przemyślana i świetnie odegrana. Co więcej, na płycie nie brakuje zaskoczeń, co jest rzadkością. Jeżeli jakiś album zasługuje na najwyższą ocenę, to jest nim właśnie ten. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy "The Sound Of Perseverance" jest albumem lepszym od "Symbolic". Może są na równi, może ostatnie dzieło Death jest nieco lepsze... Wiem jedno: Chuck Schuldiner nie mógł lepiej podsumować swojego artystycznego życia. Posłuchajmy więc raz jeszcze tej ostatniej muzycznej opowieści Death i sprawmy, żeby historia jej lidera nadal była opowiadana.
magnum opus grupy Death, dla mnie dzieło wybitne, ponad czasowe, które nigdy się nie zestarzeje jak muzyka Chopina czy Betovena. Klasa, ...klasyka, Kult!
Mr Bungo
[ bungo@bongo.pl ]
17-05-2015 | 13:34
Wspaniały album. Inteligentnie zagrany death metal. Chyba najlepsza metalowa płyta ostatnich 20 lat.
Chopinka
[ marta_misiak1988@wp.pl ]
17-05-2015 | 18:57
Chopin rulezzz!!! Death nie miałam okazji słyszeć, ale orientuję się w death metalu: słyszałam Bolt Thrower, Nile, Krisiun, Kataklysm... Children Of Bodom 3 pierwsze płyty (reszta to chłam). Ogólnie rzecz biorąc, wg mnie, death metal jest trudną i ciężką muzyką, żeby "łyknąć" kawałki. Jakoś bardziej do mnie przemawia muzyka Freedom Call oraz Fryderyka Chopina (moje 2 FC).
jav
[ kmberserker@gmail.com ]
17-05-2015 | 20:34
Przypomnę, że Chuck słuchał muzyki klasycznej i to dlatego jego death metal jest zupełnie inny, niż ten Vadera albo Morbid Angel ;)
Chopinka
[ marta_misiak1988@wp.pl ]
18-05-2015 | 19:59
Muzyka klasyczna jest nieodłącznym elementem w muzyce metalowej. Z klasyki czerpiąnp. Dark Moor, Mekong Delta. Poza tym można słuchać każdej muzyki jednocześnie - warto być otwartym na nowe doznania :)
jav
[ kmberserker@gmail.com ]
18-05-2015 | 21:09
Ano, samo brzmienie gitar często przypomina skrzypce, jak choćby w "I Am Hell" Machine Head. Muzyka klasyczna to punkt, do którego metal się odnosi.