1. Off The Grid
2. Me, Myself
3. Broken Man
4. Torn
5. Here And Now
6. The Ones
7. Wrath
8. Chosen Ones
9. Origin



Po czterech latach od premiery ostatniego albumu Made of Hate wreszcie powraca na horyzont z nowym materiałem. Warszawiacy przeszli przez ten czas spore zmiany - zatrudnili nową basistkę i przenieśli się do polskiej wytwórni płytowej, Fonografiki, nakładem której ukazał się właśnie krążek "Out of Hate".

Pierwsze takty otwierającego album "Off The Grid" nie pozostawiają wątpliwości: efektowna praca gitary, przebojowa sekcja rytmiczna, charakterystyczny wokal... to wciąż ten sam Made Of Hate. To uczucie zostaje zaburzone z pierwszym przejściem i refrenem - tutaj wyraźnie słychać w głosie Radka Półrolniczaka coś nowego. Więcej w jego śpiewie melodii, przychodzą na myśl ostrożne skojarzenia z twórczością szwedzkiego Evergrey, które budzi zresztą w tym momencie także muzyka. Ten utwór może zaciekawić i dobrze nastraja słuchacza do spotkania z pozostałymi kompozycjami.

Nie rozczarowuje także następny w kolejce "Me, Myself" - nie brakuje podobnych jak w openerze innowacji, ale więcej tu energii. To przebojowy, rytmiczny, niemal skoczny kawałek, którego nijak nie da się dopasować do przyczepianej Made Of Hate łatki zespołu melodic death metalowego. Do tej szufladki znacznie lepiej nadaje się szybki i agresywny "Broken Man", bez ogródek nawiązujący do poprzedniego albumu grupy, "Pathogen". Galopująca perkusja i rewelacyjna gra gitarzysty, Michała Kostrzyńskiego, czynią ten numer jednym z najlepszych na płycie.

Innych mocnych punktów "Out Of Hate" należy upatrywać w dynamicznym, a zarazem mrocznym i ciężkim "Wrath", opatrzonym najciekawszą na całym krążku solówką, oraz w usianym zmianami tempa "Chosen Ones", w którym chaos przeplata się z chwytliwymi melodiami i pomysłowymi riffami. Te numery najbardziej uwydatniają zalety nowego dzieła, a w zasadzie całego dorobku Made Of Hate - wirtuozerię muzyków i łatwość z jaką łączą siłę muzycznej ekstremy z niemal piosenkową lekkością.

Na uwagę zasługuje z pewnością produkcja albumu. Brzmienie jest zupełnie inne niż w przypadku "Pathogen" - nie tak klarowne i ostre, a przy tym pełniejsze i mniej radiowe. Początkowo można odnieść wrażenie, że wszystko trochę się ze sobą zlewa, zaś wokal ginie pod gitarami, lecz kolejne podejścia do albumu pozwalają się z nim oswoić.

Niestety, trzeci album warszawiaków ma dwie wady - jest za krótki i zbyt nierówny. Jest tu kilka kompozycji monotonnych i zwyczajnie nużących, takich jak utrzymany w marszowym tempie "Here And Now" i wtórny "The Ones". Takie wyraźnie odstające słabe punkty stanowią część zaledwie 38-minutowego materiału. Gdyby zmiana wydawcy nie powstrzymała zespołu przed opublikowaniem krążka zgodnie z planem, dwa lata po "Pathogen", pewnie nie byłoby to tak rażące. Cztery lata oczekiwania sprawiły jednak, że te niedostatki "Out Of Hate" bardzo rozczarowują.

Mimo nieco zmarnowanego potencjału nowy album Made Of Hate wciąż jest wydawnictwem ponadprzeciętnym i wartym uwagi. Zwłaszcza w wersji cyfrowej, w której jako bonus otrzymujemy cały materiał w wersji instrumentalnej, pozwalającej jeszcze bardziej docenić kunszt muzyków. "Out Of Hate" to solidna porcja polskiego metalu z pogranicza ekstremy.

Me, Myself:



Eryk Delinger / [ 19.09.2014 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Made Of Hate
Out Of Hate

Fonografika - 2014 r.




6,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!