Muszę się przyznać, że nigdy jakoś specjalnie nie interesowałem się tą duńską kapelą. Naczytałem się bowiem kiedyś, że Mercenary zawsze szukali czegoś nowego, zawsze grali to co było na topie. Z drugiej strony, młode kapele na początku kariery często poszukują, dodają nowe elementy do swojej sztuki. Wcale przecież nie świadczy to o nich źle, wręcz przeciwnie, świadczy bardzo dobrze, o ile wszystko oczywiście robione jest w granicach zdrowego rozsądku. Nawet jeśli nie, na samym końcu zespoły muszą i tak zmierzyć się z bezwzględnym słuchaczem. My przecież nie kupimy słabej muzyki, nawet jeśli będzie zawierała w 100% to, co akurat święci na scenie triumfy.
Mercenary tak prawdę mówiąc, nie zachowuje się jak chorągiewka na wietrze. Muzycy obrali te kilka lat temu pewny kierunek, zwany powszechnie melodyjnym death metalem i teraz wzbogacają go o pewne ciekawe patenty. Na "The Hours That Remain" mamy zatem cały wachlarz różnorakich dźwięków. Oś tej muzyki stanowi szwedzki death metal, znajdziemy tutaj coś z In Flames, coś z Dark Tranquillity, miejscami w ścianie riffów da się wyczuć patenty Amon Amarth (szczególnie te z ostatnich płyt). Co jeszcze? Jest sporo kombinowania. By nie być gołosłownym można przytoczyć kilka kapel progresywnych z Dream Theater na czele. Nie wiem czy to akurat dobry przykład ale z pewnością da Wam obraz tego, że Mercenary to nie tylko tępe młócenie. "The Hours That Remain" to muzyka zagrana z pomysłem, agresywnie, niekiedy wręcz wściekle, ale z pomysłem. Co dalej w rozkładzie? Nie wiem czemu, nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale jest tutaj też coś z Nevermore. Diabeł tkwi w szczegółach, cząstki muzyki Amerykanów siedzą chyba w wokalach i nowoczesnym brzmieniu, przynajmniej ja je tam słyszę. Na zakończenie zostawiłem sobie dla niektórych zapewne najbardziej drażniącą kwestię, jest tutaj bowiem też coś z tzw. metalcore, bardzo niewiele ale jest. Nie będę jednak ciągnął tego tematu bo kilka osób przez taką głupotę może się do tej muzyki zrazić.
Wydaje się, że Mercenary to grupka chłopaków próbująca zrobić karierę na tym co wymyślili inni? Otóż wcale nie, "The Hours That Remain" to album z ogromnym bogactwem dźwięków. Album, przy którym nie sposób się nudzić, nawet wtedy gdy słuchamy go 30 raz. Może cały sekret tkwi w tym, że na krążku spotyka się tak wiele wszelakich inspiracji? Z pewnością, nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że jest tu po prostu sporo muzyki w muzyce. Każdy numer mimo, że nieco podobny do innych, zawiera jakże różne rozwiązania. Każdy oprócz solidnego riffowania dostarcza nam agresji, czasami melancholii, innym razem świetnych melodii, mocnych acz czystych wokali (niekiedy wściekłych growli). O solówki też nie macie się co martwić, nie dość, że są w ilościach znacznych, to jeszcze ich klasa jest naprawdę wysoka. Na "The Hours That Remain" jest po prostu wszystko to, czego potrzeba świetnej metalowej płycie, ja osobiście nic bym tutaj nie zmieniał. Myślę, że każdy powinien spróbować zmierzyć się z tym krążkiem. Jestem pewien, że szybko nadrobię zaległości jeżeli chodzi o poprzednie dokonania tej formacji. Na horyzoncie widać już kolejny krążek Mercenary, bądźcie czujni!
Krzysiek / [ 08.02.2008 ]
! Recenzja zaczerpnięta z Heavy Metal Pages !
www.hmpmag.pl
|