01. Fire! Battle! In Metal!
02. United
03. Blind Evil
04. Evilution
05. Let Me Out
06. Higher On Fire
07. Kingdom At War
08. Love Is Blind
09. Falling
10. Back From The Dead
11. Doomlord
12. My Number One



Dream Evil jaki jest każdy wie, ma być zawsze prosto, melodyjnie, z jajami, z dobrymi solówkami, z dobrymi refrenami. Tak ma być i, a jakże, tak właśnie jest! Nie ważne czy chwycimy za pierwszą, czy ostatnią płytę formacji, wszędzie jest tak samo, wszędzie znajdziemy dokładnie te same elementy. Z jednej strony to śmieszne, z drugiej wspaniałe. Dla jednych to żenada, dla innych, kolejna porcja metalowych hitów. Wiocha zatem czy nie wiocha? Moim zdaniem, koło wiochy to nawet nie leżało...

Muszę się przyznać, że na nowy album Dream Evil zawsze czekam z niecierpliwością. Raz, że naprawdę lubię tę kapelę, dwa, że muzycy formacji to naprawdę fajni goście, zero gwiazdorstwa, zero bufonady. Zawsze chętnie wypiją browara, pogadają, pośmieją się. To u nich cenię najbardziej. Fakt, Iron Maiden to oni nie są, ale takiego Nordstroma też ciężko chłopakiem spod monopola nazwać. No ale wracamy do muzy. Ta jak zwykle napakowana jest piekłem, szatanem i siarką ociekającą po ścianach. Zło maści wszelakiej aż lgnie by pożreć słuchacza. Tak, tak moi drodzy, nic, kompletnie nic się nie zmieniło. Dream Evil pozostali w 100% sobą, "United" zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończyła się "The Book Of Heavy Metal". Na samym wstępie dostajemy kolejny metalowy hymn w postaci "Fire! Battle! In Metal!", skojarzenia z tytułowym numerem z płyty poprzedniej jak najbardziej wskazane. Potem jest tak jak trzeba, masa dziarskich riffów, masa melodii, masa śpiewnych refrenów, masa metalowej wiochy. Jednym to pasuje, innym nie, fakt jest jednak taki, że ta muzyka to idealna spuścizna dziejów. Mamy tu wszystko, od Europe do klasyków metalu. Jak zwykle kilka dynamitów, kilka wolniejszych fragmentów. Dream Evil jest jak niemiecka maszyna, pracuje nadzwyczaj solidnie, bez wodotrysków, ale solidnie. Nawet jeśli to wszystko grane jest z przymrużeniem oka, to, no właśnie, kogo to obchodzi?

Cieszę się, że do kapeli po krótkiej banicji powrócił Niklas Isfeldt, bez niego, bez tego "podrabiania" innych Dream Evil nie byłby sobą. Nowego gitarzysty praktycznie nie słychać, oczywiście w kwestii zmiany stylu, wszystko pozostało po staremu. No może jedna sprawa, jakby mniej tutaj mocniejszych, walących w czachę kawałków, wszystko jest jakby nieco wolniejsze, no ale z drugiej strony, krążka w całości słucha się świetnie, nie warto się zatem rozwodzić czego mniej, czego więcej.

Dla kogo zatem jest ten album? Skoro była mowa o wiosce to wychodzi na to, że tylko fani Manowar będą zadowoleni? No dobra, żarty na bok, "United" skierowana jest przede wszystkim do... fanów Dream Evil. Myślę jednak, że każdy lubiący miłe i przyjemne metalowe hity znajdzie tutaj coś dla siebie. Dla fanów Europe będzie to za ciężkie, dla thrasherów za słodkie, dla wszystkich innych w sam raz. A ocena? Jak zwykle z urzędu...

Krzysiek / [ 04.05.2007 ]


! Kup Płytę !
www.metalmaniak.pl





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Dream Evil
United

Century Media - 2006 r.




8,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!