Muszę przyznać, że Valinor płytą "It Is Night" te kilka lat temu nieźle mnie zaskoczył. Nie sądziłem, że w Polsce może być taki ciekawy, tak oryginalnie grający band. Bardzo żałowałem, że słuch o kapeli zaginął. Jak się okazało, Valinor nie spał, kazał jednak na siebie czekać aż 4 długie lata, podczas których wydarzyło się naprawdę wiele.
Po wydaniu wspomnianej płyty, skład Valinor uległ gruntownemu przebudowaniu, w kolejnych latach sytuacja formacji nie unormowała się na tyle, by myśleć o koncertach i nowej muzyce. Wreszcie na początku 2005 roku do zespołu dołączył nowy wokalista - Tomasz Domka, który zastąpił Jakuba Głąba. Valinor po wielu latach milczenia zaprezentował się na żywo na małej scenie Metalmanii. Machina nieco się rozkręciła, zespół był gotowy do nagrania nowej płyty.
Wreszcie "Hidden Beauty" pojawiła się w moim sprzęcie grającym... nie będę jednak ukrywał, nie tego oczekiwałem po muzykach formacji. Cóż, nowi ludzie, nowe pomysły, inne granie. Niestety, to co cechowało Valinor na poprzedniej płycie - pomysł, tutaj nieco uleciało. Z jednej strony mamy garść naprawdę solidnej muzy, z drugiej po przesłuchaniu płytki, pytamy siebie czemu to nie było takie jak kiedyś? Valinor bowiem postanowił swoją muzykę uprościć, muzycy zmniejszyli rolę epickich zagrywek, świetnych czystych wokali, czy baaaardzo udanych melodyjnych zagrywek. Wszystko to zastąpili muzyką znacznie prostszą, pozbawioną smaczków, muzyką co prawda, bardziej intensywniejszą, ale chyba nie tego spodziewali się słuchacze.
Nowy wokalista, mimo iż sprawia dość solidne wrażenie, niestety jest frontmanem znacznie słabszym od Jakuba Głąba. O przyprawiających ciarki na plecach czystych wokalach, epickich zaśpiewach można zapomnieć, nowy śpiewak preferuje raczej agresywny growl. Koniec końców, facet sprawuje się nieźle, problem w tym, że ja osobiście czekałem na coś przypominającego poprzedni krążek.
Z tego co do tej pory napisałem wynika, że "Hidden Beauty" jest dość słabą płytą. Tak źle nie jest, bo Valinor przez tyle lat grania zdążył już sobie wyrobić pewien poziom. Problem w tym, że muzyka formacji poszła zupełnie w inną stronę niż osobiście oczekiwałem (czytając inne recenzje dochodzę do wniosku, że nie tylko ja), stąd moje marudzenie. Myślę jednak, że materiał ten może przypaść do gustu sporej grupie miłośników metalowego łomotu, szczególnie tym, którzy nie mieli okazji słyszeć "It Is Night".
Krzysiek / [ 22.04.2007 ]
|