White Skull zawsze bardzo szanowałem, przede wszystkim za muzykę (wszak albumy takie jak "Tales From The North" czy "Public Glory, Secret Agony" to naprawdę genialne rzeczy) ale jest jeszcze jedna sprawa. Włosi nie zważając na wybuch boomu na włoski, słodki melodyjny power metal zawsze grali klasyczny oparty na ciężkim brzmieniu i dobrych, solidnych riffach heavy metal. Jako jeden z nielicznych zespołów potrafili odciąć się od całej masy cukierków i co najważniejsze zdobyć rozgłos. Wszystko dzięki wspomnianych "Tales From The North" i "Public Glory, Secret Agony". Płyty te sprawiły, że z White Skull urosło do miana naprawdę wielkiej kapeli. Niestety odejście wokalistki trochę wszystko posypało, "The Dark Age" nagrany z nowym krzykaczem trzymał co prawda poziom ale tym razem jest troszkę słabiej.
Jak ważnym elementem muzyki Włochów był wokal Federicy De Boni możemy przekonać się słuchając "The XIII Skull". O ile na poprzednim "The Dark Age" Gustavo Adrian Gabarro całkiem nieźle sobie radził tak tutaj niestety odstaje od reszty. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest katastrofa za mikrofonem ale Gustavo mógł to i owo zrobić lepiej. Czasami słuchając nowego dziecka Włochów mam wrażenie, że na niektóre linie wokalne krzykaczowi zabrakło pomysłów i zrobił to po prostu "na żywioł". Nie wiem czy tak w rzeczywistości było ale fakt jest faktem, swoje robi tutaj też dosyć słaba (jak na dzisiejsze możliwości) produkcja. Ten element zaskoczył mnie podczas kilku pierwszych przesłuchań najbardziej, niestety na minus. Wszystkie dotychczasowe płyty brzmiały całkiem nieźle, ta pod tym względem kuleje. Szkoda, nawet bardzo bo do reszty przyczepić się już nie sposób.
Największe pochwały należą się wiosłowym, Tony Fonto oraz Danilo Bar odwalili kawał kapitalnej roboty. Zadbali o świetne riffy, sola, harmonie, akustyczne ozdobniki. Gitary jakby na nowo odżyły, nabrały nowej świeżości i jakości. Nie wiem jaki wpływ na nowe numery miał nowy gitarzysta ale w dużej mierze to właśnie dzięki niemu White Skull gitarowo wypada świetnie. Bass i perkusja trzyma poziom poprzedników. Basista nie wysuwa się na pierwszy plan ale dostaje na płycie swoje "pięć minut" i pokazuje, że do ułomków nie należy. Perkusista Alex Mantiero zdaje się być odpowiednim człowiekiem na miejsce fizycznego w White Skull. Gra gęsto, ciekawie, precyzyjnie... niestety wspomniana produkcja troszkę niweluje jego starania.
Same numery nie powalają choć ciężko nazwać je słabymi. "The XIII Skull" to zwyczajnie zbiór dobrych, rasowych kawałków ale żaden z Was z pewnością na kolanach nie będzie. Jako całokształt krążek można określić jako delikatny krok w tył w stosunku do poprzedników choć kilka elementów pozytywnie zaskakuje. Osobiście poprawiłbym brzmienie, wycisnął z Gustavo 120% normy i byłoby naprawdę dobrze. Tak na pewno warto tej płyty posłuchać, ale podniecać się nie ma czym. Czekam na nowy krążek mając jednocześnie nadzieję, że panowie na spokojnie przestudiują "The XIII Skulls", wyciągną wnioski i na kolejnym krążku będziemy mieli maksymalnie dopracowane kompozycje. Byłoby pięknie, teraz tylko nieźle.
Krzysiek / [ 08.09.2004 ]
|