01. The Hands of Small Children
02. Diary of a Dope Fiend
03. Shitty Chicken Gang Bang
04. Kiddie Grinder (Remix)
05. Sympathy for the Parents
06. Sweet Dreams (Are Made of This)
07. Everlasting Cocksucker (Remix)
08. Fuck Frankie
09. I Put a Spell on You
10. May Cause Discoloration of the Urine or Feces
11. Scabs, Guns and Peanut Butter
12. Dance of the Dope Hats (Remix)
13. White Trash (Remix by Tony F. Wiggins)
14. Dancing with the One-Legged...
15. Rock'n'Roll Nigger




"Smells Like Children" to wydana pod koniec 1995 roku EP-ka grupy Marilyn Manson najbardziej znana z tego, że zawiera kapitalny cover "Sweet Dreams". Początkowo wydawnictwo to miało być singlem "Dope Hat", jednak współpraca z rozmaitymi muzykami i pomysły które narodziły się podczas trasy promującej debiutancki krążek sprawiły, że dostaliśmy to co dostaliśmy. Czyli to jedno wydawnictwo zespołu które spokojnie można sobie podarować.

Na EP trafiło łącznie jakieś 55 minut materiału na który składają się trzy covery, kilka remiksów oraz cały ocean śmieci. Zacznijmy może od tej najlepszej części, a więc przeróbek utworów Eurythmics, Screamin' Jay Hawkinsa i Patti Smith. Nie będzie przesadą jeśli powiem, że klimatyczna, mocno psychodeliczna wersja "Sweet Dreams" przedstawiła tę kompozycję wielu młodym ludziom. Warner i spółka odkryli ten klasyk na nowo: kapitalnie budują tu napięcie w spokojnych, ale powodujących ciarki na plecach zwrotkach, a następnie instrumentalnie walą słuchacza prosto w twarz (jest nawet pełnoprawna solówka!). Klasyczny "I Put a Spell on You" to zmiana klimatu na coś niemal pół-akustycznego. Mimo iż w tle pojawiają się elektroniczne wstawki, a i w pewnym momencie wchodzi również gitara elektryczna, to jednak tym rdzeniem jest "akustyk" oraz bas. Klimatem oscylujemy między bluesem a southern rockiem, a przynajmniej do końcówki w której wokalista odpala swoje szaleńcze krzyki. Dobra rzecz. Podobnie jak rozpędzony "Rock'n'Roll Nigger". Manson odnajduje w sobie tutaj pokłady punkowej energii i potrafi drzeć się jakby go ze skóry obdzierali. To kawałek równie interesujący co szalony oryginał Patti Smith - tyle że tutaj prostszy formą i bardziej wściekły.

Trzy covery ze "Smells Like Children" to porządny kawał muzy. Oprócz jednak prób zmierzenia się z repertuarem innych artystów zespół postanowił pobawić się również i swoimi kompozycjami. "Diary of a Dope Fiend" to jeszcze normalny numer - ot wolniejsza, bardziej przesterowana, nagrana już z Fishem i Ramirezem, nudniejsza wersja "Dope Hat". Dalej wkraczamy już do krainy remiksów - krainy której nie jestem jakimś szczególnym fanem. I Marilyn Manson tego stanu rzeczy nie zmieni, ponieważ przeróbki znanych kawałków są różne. "Kiddie Grinder" bierze numer "Organ Grinder" i w zasadzie pozbawia go organiczności: to niemal sama, dość hałaśliwa elektronika. Po co to komu? Nie wiem. "Everlasting Cocksucker" próbuje już czegoś więcej: przyspiesza "Cake and Sodomy" do tanecznych wręcz rytmów, w zwrotkach przypominając nawet coś na kształt Ministry z początków lat 90., czy White Zombie. "Dance of the Dope Hats" to (jak nietrudno się domyślić) zabawa z "Dope Hat". Mimo że w tle usłyszymy dość przesterowaną partię gitary, to całość brzmi jak... techno. I to takie niezbyt dobre. Zaprezentowane na EP remiksy czterech liter więc nie urywają - nic by się nie stało gdyby w trackliście zostawiono tylko "Everlasting Cocksucker". Reszta jest po prostu niepotrzebna.

Niepotrzebna jest również cała masa mniejszych lub większych śmieci. "Shitty Chicken Gang Bang" ocieka jeszcze "burtonowskim" klimatem i może sprawdziłoby się jako przerywnik na pełnym albumie, ale tutaj tylko odwraca naszą uwagę. Akustycznej i zapożyczającej tekst z "Cake and Sodomy" piosenki "White Trash" za bardzo nie rozumiem i przydałoby się wyjaśnienie w książeczce, o co z tym chodzi - gdyby do wydawnictwa w ogóle dołączono książeczkę. Do tego mamy jakąś długą rozmowę z infolinii ("May Cause Discoloration of the Urine or Feces"), fragmenty wywiadów, które w pewnym momencie zostają wykrzywione i zloopowane ("Sympathy for the Parents", "Dancing with the One-Legged..."), zacinający się jingiel ("Scabs, Guns and Peanut Butter"), a nawet ekstatyczne jęki które sprawią, że sąsiedzi zaczną się na Was dziwnie patrzeć. Gdybyśmy chociaż dostali wyjaśnienie tych wszystkich dziwactw to może jakoś byśmy je przeżyli, bo być może np. tym krótkim wypowiedziom towarzyszyły jakieś ważne wydarzenia. No ale odpowiedzi nie ma. Nie znamy kontekstu i nie wiemy o co tu chodzi. Wiemy tylko tyle, że rozwadnia to całą stricte muzyczną zawartość "Smells Like Children".

"Smells Like Children" Marilyn Manson może i trwa prawie 55 minut, ale dobrego materiału znajdziemy tutaj na jakieś 20. Gdyby zostawiono covery i od biedy "Everlasting Cocksucker" (niech stracę: a "Shitty Chicken Gang Bang" dano jako intro) to powiedziałbym, że to EP, którą powinien mieć każdy fan formacji. No ale ten dobry materiał schowano jednak pod górą ekskrementów. Mam całą dyskografię Briana Warnera na półce i nawet mi ciężko się było przez nią przebić.

Sweet Dreams (Are Made Of This):



Tomasz Michalski / [ 06.08.2024 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Marilyn Manson
Smells Like Children

Nothing Records/Interscope Records - 1995 r.




4/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!