01. Dreams Shall Flesh 02. Take It From me 03. In Gold and Blue 04. Ov Like Mind 05. Pinecone Godhead 06. I'd Rather Rule 07. The Awareness 08. Goddess Of The Stars 09. Cocktail Pussycat 10. The Result 11. Cerebral Parent 12. Nietzsche Acid Jam
White Stains gości już drugi raz na stornach MetalSide, choć z metalem łączy ich jedynie mroczny charakter muzyki. Zaś "Dreams Shall Flesh" był skomponowany i wyprodukowany przez Szwedów w 1990 roku, a pierwotnie wydany w 1991 przez wytwórnię Psychick Release. Jest to drugi album studyjny w dyskografii zespołu. Z kolei ta reedycja wypuszczona przez Zoharum Release została wzbogacona o nagrania bonusowe znalezione w prywatnym archiwum wokalisty/klawiszowca Carla Abrahamssona, które nigdy wcześniej nie były publikowane. Materiał został ponownie zremasterowany i ma nową oprawę graficzną.
Muzyka "Dreams Shall Flesh" oscyluje wokół klimatów dark wave i gotyckiego rocka, ale jakby w undergroundowym wydaniu. Połączenie rockowo-psychodelicznych zagrywek gitary elektrycznej i basowej z melodiami syntezatora oraz rytmicznymi i transowymi sekwencjami perkusji (a może też rytmizera) tworzą iście mroczny, trochę złowieszczy, ponury, smętny i lekko groteskowy nastrój. W sumie typowy dla tego typu muzyki z tamtych lat. Oczywiście ze stylowym wokalem - prawie bezemocjonalnym, na wpół melorecytowanym śpiewem w niskiej tonacji. Miękkości wokalnej dodają epizody kobiecego śpiewu Marii Wünsche.
Gitara basowa za którą odpowiedzialny jest Peter Bergstrandh jest dość mocno wyeksponowana. Jej melodyka jest ambitna – chwilami dziwaczna i psychodeliczna. Czasami jakby jazzowa. Innym razem rockowa czy post-punkowa. Brzmienie basu momentami wzbogacane jest efektem gitarowym "chorus". Pogłębia to klimatyczność całości. Z kolei gitara elektryczna (Pera Svenssona) jest nieco "z tyłu". Jej brudne, przesterowane brzmienie z lekkim pogłosem i efektem wah-wah również wnosi sporo psychodelicznego nastroju, głównie swoimi specyficznymi solówkami. Oczywiście rockowych riffów również nie brakuje - tych ostrzejszych, dynamicznych. Natomiast w poziomie głośności często dominują rytmy perkusyjne. Czasami zdają się być po prostu zaprogramowanym automatem. Ale są utwory które posiadają "żywą" perkusję. Wówczas kompozycje nabierają mocy i dynamizmu.
I by było to "coś" w tej muzyce, musi być elektronika - mroczna, momentami zimna, tajemnicza i przede wszystkim melodyjna. Oczywiście w rozumieniu różnych syntezatorowych/klawiszowych melodii i elektronicznych sampli. Największą emanacją elektroniki cechują się ostatnie dwa utwory co dowodzi, że White Stains lubowali się też w eksperymentowaniu z muzyką. Prawdopodobnie czuwał nad tym klawiszowiec Thomas Tibert wraz z wokalistą.
Na albumie "Dreams Shall Flesh" wprowadzili trochę dźwięków z kręgu muzyki ambient, noise a nawet szczyptę folku, co poszerzyło spektrum muzycznych środków wyrazu. Chociażby dźwięki didgeridoo czy różnych instrumentów perkusyjnych nadały nieco egzotyki. A zatem jeśli ktoś chciałby powrócić do muzyki w stylu Joy Division czy The Sisters Of Mercy to materiał z "Dreams Shall Flesh" jest odpowiedni, aczkolwiek jest bardziej poschizowany.