01. Last Stand Hill 02. Pandemic Misery 03. Referat IV B 4 04. Open Skies And Endless Seas 05. Infinite Tyranny 06. Perpetual Blood Oath 07. Thirty Years Of Perdition 08. Cleithrophobia 09. Toiling In Sheol 10. Shackled By Total Control 11. Morse Mania
Protector schodzi jeszcze głębiej do podziemia, niemiecko-szwedzki kwartet daje temu wyraz na swojej ostatniej płycie zatytułowanej "Excessive Outburst of Depravity". W porównaniu z poprzednim wydawnictwem grupy otrzymujemy bowiem muzykę jeszcze mniej chwytliwą i "przebojową". Poszczególne utwory, jak np. "Toiling in Sheol", przywodzą na myśl lata 80. zeszłego stulecia. Nie ma tu jednak nic z modnego od pewnego czasu retro grania. Zespół kontynuuje bowiem zapoczątkowaną ponad trzy dekady temu thrash-death metalową krucjatę. Jest zatem szybko, konkretnie i bez zbędnych dodatków.
Bez ocierania się o autoplagiat i monotonię Protector serwuje słuchaczowi jedenaście utworów trwających nieco ponad trzy kwadranse. Już w otwierającym płytę "Last Stand Hill" atakują słuchacza wściekłe riffy oraz charakterystyczny wokal. Martin Missy brzmi tu niemal jak na "Misanthropy". Na płycie dominują szybkie tempa, zdarzają się jednak i utwory utrzymane w średnich, jak np. poprzedzony drumlą, kroczący "Thirty Years of Perdition". Jednak także i on w końcu się rozpędza… Tradycyjne protectorowe galopady mamy już w "Pandemic Misery", "Referat IV B 4", "Perpetual Blood Oath", we wspominanym "Toiling in Sheol" oraz finałowym "Morse Mania". Protector, podobnie jak kilka innych zespołów, wymuszoną pandemią przerwę spożytkował bardzo twórczo. Zespołowi należą się z tego tytułu w pełni zasłużone gratulacje oraz słowa uznania za konsekwencję w działaniu.
Kolejna płyta Protectora udowadnia bowiem, że nie mają tu zastosowania zaklęcia mówiące o wyczerpaniu się formuły muzycznej, która lata triumfu święciła w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku. Pod warunkiem oczywiście, że mamy do czynienia z autentyczną pasją i chęcią do grania. Bez wątpienia jest tak w przypadku najnowszego wydawnictwa Protectora. Słowa uznania należą się również High Roller Records za staranne wydanie płyty w różnych formatach (MC, CD, LP). Warto zaznaczyć, że CD ukazał się w tradycyjnym opakowaniu jewel case, co szczególnie cieszy wobec coraz częstszych wydań w digisleeve.
Protector, od momentu swojej reaktywacji w 2011 r., w pełni zasługuje, obok Sodom (w październiku jubileuszowe wydawnictwo na 40-lecie!), na miano strażnika świętego ognia teutońskiego thrashu. W momencie, gdy starzy mistrzowie z Kreatora, pomimo wciąż dużego potencjału (o czym świadczą niektóre utwory z "Hate über alles", na czele z wieńczącym płytę "Dying Planet"), w dalszym ciągu penetrują bardziej mainstreamowe rewiry, kwartet z Wolfsburga wysoko dzierży "flagę nienawiści".