01. Stillwell Avenue 02. Steel Caravan 03. Realm of Crime 04. The Celtic Hammer 05. Two Ton Behemoth 06. Summon the Hordes 07. Three Legions 08. Meaningless Eradication 09. Unity, Anthems and Pandemonium 10. Glove of Love
Długo oczekiwana płyta niemieckiej formacji z Wolfsburga wreszcie ujrzała światło dzienne. "Summon the Hordes" ukazała się cztery lata po premierze poprzedniego albumu zatytułowanego "Cursed and Coronated". Już na wstępie przyznać trzeba, że nie były to lata stracone.
Niemiecka ekipa powróciła z naprawdę mocnym materiałem. Każdy wielbiciel gatunku otrzyma wszystko to, co ma do zaoferowania jego specyficzna teutońska odmiana. Nie ma tu miejsca na radosny, słoneczny, amerykański thrash spod znaku Anthrax czy Sacred Reich. Stylistyce zespołu bliżej raczej do klimatu panującego w Lesie Teutoborskim podczas wydarzeń rozgrywających się w 9 r. n. e. Bitwa, w której plemiona germańskie rozgromiły trzy rzymskie legiony dowodzone przez Publiusza Kwinktyliusa Warusa, stała się zresztą kanwą utworu "Three Legions". Protector niczym owe germańskie hordy (dosłownie i w przenośni, wszak obecny skład grupy stanowią połączone siły szwedzko-niemieckie) rozbija słuchacza w pył. Jest szybko, brutalnie i bezkompromisowo. Stylistycznie płyta stanowi zaś wypadkową dwóch ostatnich, wydanych już po reaktywacji zespołu, płyt, oraz pamiętnej "A Shedding of Skin".
Grupa od lat konsekwentnie kultywuje swoistą odmianę thrash metalu. Protectorowi dużo bliżej obecnie jednak do stylistyki Sodom, niźli do ostatnich produkcji Kreatora. Każdy utwór na płycie przynosi solidną dawkę archetypicznego niemieckiego thrashu. Już pierwsza kompozycja przywodzi na myśl huraganową nawałę, i wraz z kolejnym "Steel Caravan", stanowi bardzo mocne otwarcie płyty. Później wcale nie jest gorzej. W "The Celtic Hammer" odnajdziemy wyraźne nawiązania do twórczości szwajcarskiej legendy, w "Two ton Behemoth" zwracają uwagę niemal death metalowe tempa, zaś utwór tytułowy to już klasyczna thrashowa galopada. Wyraziste riffy, do minimum niemal sprowadzone solowe partie gitary, tłuste, brudne brzmienie oraz dopełniająca wszystko charakterystyczna maniera wokalna, przywodząca na myśl Toma Angelrippera, składają się na bardzo udany album.
Interesująco wypada też zestawienie najnowszej produkcji Protectora z nową płytą innej legendy gatunku Possessed - "Revelations of Oblivion". W porównaniu z nią "Summon the Hordes" cechuje dużo bardziej przystępny przekaz, utwory mają zdecydowanie prostszą strukturę. Tym, co stanowi o ich podobieństwie, jest z całą pewnością bardzo udany powrót, wychodzący naprzeciw oczekiwaniom wielbicieli gatunku na całym metalowym świecie. Tym w Polsce pozostaje zaś jedynie oczekiwać na zapowiadany na 4 października br. warszawski koncert grupy.