01. Invitation
02. Mirror, Mirror
03. BloodKing
04. When Our Fight is Over
05. End of the World
06. Scream Maker
07. Hitting the Wall
08. Join the Mob
09. Die in Me
10. Powerlust
11. Tears of Rage
12. Petrifier
13. Candle in the Wind
14. Brand New Start
15. Too Late



Po Scream Maker swego czasu na naszym podwórku trochę sobie "jeżdżono". Śmiechom nie było końca i ubaw "był przedni". No tak. A serio, to na szczęście gdzieś to wszystko rozeszło się po kościach, zespół przetrwał i najwyraźniej dalej robi swoje. I słusznie. Nie popełnia błędów ten co nic nie robi, a po złośliwostkach pozostało wielkie nic. Ale koniec tego moralizowania i jedziemy z tym heavy metalem.

"BloodKing" to już trzecia płyta w dorobku tej formacji. "Livin' in the Past" wspominam dobrze i tak też zrecenzowałem. "Dwójki" nie słyszałem, bo... w sumie nie wiem dlaczego. Życie. Teraz bierzemy na tapet album, który ukazał się sześć lat po poprzednim. Spora przerwa i jak widzę, to też ciut w samym Scream Maker się zmieniło - są nowi muzycy, a za produkcję albumu odpowiada Tomek Zalewski. No ale przejdźmy wreszcie do konkretów, czyli zawartości muzycznej.

A tutaj jest całkiem miło i przyjemnie. Heavy metal grany na całego i według sprawdzonej formuły. Nie ma zbytnio kombinowania i wymyślania prochu na nowo. Gitary (zarejestrował ja Michał Wrona) cisną riffy jak należy, a sekcja elegancko to wszystko uzupełnia. Wokalnie Sebastian jakby okrzepł i całkiem fajnie prowadzi linie wokalne. Te wszystkie składniki są doskonale znane i zespół tak naprawdę niczym słuchacza nie zaskakuje. Co zupełnie nie jest wadą, bo przecież w rocku to już wszystko zostało wymyślone, prawda?

Scream Maker na "BloodKing" potrafi nieźle "przycisnąć" jak w utworze "Mirror, Mirror", który pędzi solidnie do przodu. Podobna sytuacja jest w kawałku tytułowym, który mknie solidnie napędzany perkusją i gitarami. Stylowe zwolnienia w refrenach dodają fajnego odbioru. Niby oczywista oczywistość, a sprawdza się to wybornie. I takich typowych patentów na całej płycie jest od groma. Są też momenty bardziej hard rockowe, tutaj możemy zapodać kawałek "Scream Maker", czy ocierający się o Amerykę "Join the Mob" (luźne skojarzenie z Guns N'Roses). Nie zapominamy rzecz jasna o balladach, których mamy dwie. Lekkie zaskoczenie czeka nas w nietypowym "Tears of Rage", w którym zespół bawi się klimatem poprzez nietypowe wokale.

Jak widać "BloodKing" to dosyć różnorodna płyta. Nie ma jakichś wybitnych hitów, nie ma kawałka zapadającego od razu w pamięć. Z drugiej strony nie można powiedzieć, że konkretny numer odstaje w drugą stronę. Sporo tego grania znalazło się na tym albumie, bo całość upakowano w piętnastu kawałkach i 67 minutach. Na szczęście różnorodność poszczególnych kompozycji sprawia, że dosyć spokojnie ta płyta sobie leci i nie nuży. Są bogato aranżowane i sporo się w nich dzieje.

Jeśli macie ochotę na klasycznie i lekko staroświecko grany heavy metal, przyjemne utwory i udane sola, to ten album jest dla Was. Jeżeli nie przeszkadza Wam brak oryginalności i wyszukiwania nowych brzmień w muzyce, to tym bardziej. "BloodKing" to dosyć równy heavy metalowy strzał. Kawał dobrej muzy, którą już znamy, bo nad tym wszystkim unosi się duch Iron Maiden, Saxon, czy Judas Priest. Ale Scream Maker nie kopiuje, tylko gra swoje. Zresztą sami tak twierdzą: "We Are Scream Maker".

BloodKing:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 14.06.2022 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Scream Maker
BloodKing

Scream Maker - 2022 r.




7/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!