Koronawirus na kilka miesięcy zamroził niemal całą branżę muzyczną. Odwoływano koncerty, festiwale i całe trasy, a zespoły wstrzymywały prace nad nowym materiałem. Większość grup mogło tylko siedzieć bezczynnie, licząc na to, że zagrożenie minie, zanim stopnieją środki na koncie. Inne wzięły sprawy we własne ręce i podczas szalejącej pandemii postanowiły podreperować budżet specjalnymi wydawnictwami. Jedną z nich była formacja Tides from Nebula.
W kwietniu tego roku warszawiacy weszli do swojego Nebula Studio by zarejestrować kilka numerów w wersjach na żywo. Efektem ich pracy jest wydane 1 czerwca wydawnictwo "Live Sessions", w skład którego wchodzi 7 numerów. W tym aż pięć z ostatniego studyjnego krążka "From Voodoo to Zen" wydanego w 2019 roku przez Mystic Productions. I zanim powiecie, że ktoś tu próbuje nam w takim razie wcisnąć drugi raz to samo, to od razu informuję, że za "Live Sessions" wcale nie musicie płacić. Na oficjalnym kanale YouTube tria znajdziecie bowiem za darmo wszystkie kawałki w wersjach wideo. Po kolei, bez cięć, do tego porządnie (jak na kompresję tego portalu) brzmiące i kapitalnie zmontowane. A jeśli chcecie pieniężnie wspomóc grupę w tych ciężkich czasach, to możecie po prostu "Live Sessions" zakupić w formie cyfrowej na Bandcamp. Co wówczas dostaniecie?
Po wybraniu jednej z kilku dostępnych opcji ściągnięcia materiału (m.in. *.flac, *.wav, *.mp3 - lub też po prostu wszystko) lądujemy w katalogu z wysokiej jakości okładką i z taką też muzyką. Całość rozpoczyna (tak jak studyjny album) świetny "Ghost Horses", w którym słuchacza gniecie elektronika wspomagana syntezatorami. Nie ma tu jednak odgrywania numeru 1:1 - dużo więcej do powiedzenia ma przede wszystkim gitara Karbowskiego, jakże fajnie hałasująca na pierwszym planie. Słychać więc, że na "Live Sessions" inaczej rozłożono akcenty, dzięki czemu znany niemal na pamięć materiał potrafi zaskoczyć. W takim "The New Delta" wyraźniejsze stają się na przykład klawisze i bas, które pięknie prowadzą utwór ku fantastycznej ścianie dźwięku, wieńczącej kawałek. W niemal tanecznym "Dopamine" cieszą drobne, gitarowe ozdobniki, a w spokojniejszym "Radionoize" czaruje Tomasz Stołowski na perkusji.
Dalej mamy klimatyczny, prowadzony przez niemal "vangelisowe" syntezatory "From Voodoo to Zen", który został oczywiście pozbawiony sekcji smyczkowej oraz wieńczącego całość hejnału. Aranż opiera się więc o podniosłe klawisze, a i Przemek Węgłowski wyraźnie zaznacza w nim swoją obecność. Aby odsapnąć od nowych kompozycji, na końcu słuchacz otrzymuje dwa utwory z krążka "Safehaven". "The Lifter" oraz "We Are the Mirror" ładnie brzmieniowo (ach, te klawisze!) pasują do reszty materiału. W tym pierwszym dodatkowo świetnie wypadają (puszczone od tyłu?) sample oraz partie Maćka, który przejmuje dowodzenie w dalszej części kawałka, by doprowadzić go do ostrego zakończenia. Mocno i głośno jest też w wieńczącym "Live Sessions" utworze "We Are the Mirror" - tutaj chłopaki hałasują w pewnym momencie na całego, a zwłaszcza (jakże precyzyjny!) Tomek za garami. Bardzo fajne wykonanie!
"Live Sessions" to ciekawa rzecz dla fanów Tides from Nebula - zwłaszcza dla tych, którzy widzieli trio na ostatniej trasie. Mogą oni raz jeszcze posłuchać znanych kawałków, w innych, nieco surowszych, niekiedy zdecydowanie ostrzejszych aranżacjach, przygotowanych z myślą o graniu przed publicznością. Jeśli chcecie wspomóc zespół w tych covidowych czasach: zainteresujcie się tą koncertówką. Najpierw odpalając ją w formie video - w końcu jest dostępna całkowicie za darmo.