CD 1:
01. Dystopia
02. Utopia
03. Animus
04. Nie módl się za mnie
05. Oculus
06. Okno na świat
07. Enyo
08. Alienacja
09. Nihil
10. Jeszcze raz
11. Phobos
12. Bez wyboru
13. Deimos
14. Nero
15. Terra Nostra
16. Ostrołęka
17. Continuum

CD 2:
01. Dystopia
02. Utopia
03. Animus
04. Don't Pray for Me
05. Oculus
06. Window to the World
07. Enyo
08. Alienation
09. Nihil
10. One More Time
11. Phobos
12. No Choice
13. Deimos
14. Nero
15. Terra Nostra
16. Home Town
17. Continuum



Po czterech singlach 7 grudnia 2019 roku na rynku w końcu ukazał się drugi album warszawskiej formacji Aterra. "Utopia" wydana została zarówno cyfrowo, jak i w formie fizycznego krążka... w dwóch wersjach językowych: polskiej oraz angielskiej. Ja do recenzji otrzymałem bardzo ładnego digipaka, zawierającego dwie płyty CD - mogłem się więc przekonać, czy nowy materiał lepiej brzmi "po naszemu" czy w języku Szekspira.

Trzeba przyznać, że "Utopia" robi bardzo dobre pierwsze wrażenie: otrzymaliśmy bowiem gruby, porządnie wykonany "kartonik", okraszony przy okazji całkiem przyjemną okładką. Z tyłu znajdziemy zdjęcie zespołu oraz patronów medialnych, natomiast w środku - dwie płytki z materiałem. Gdzie tracklista się spytacie? Tę znajdziemy ukrytą pod nośnikiem (a raczej nośnikami, biorąc pod uwagę dwie wersje językowe) i troszkę się do tego rozwiązania muszę przyczepić, ponieważ część tytułów znalazło się pod plastikowym chwytakiem na CD i trzeba mocno wytężyć wzrok, ażeby doczytać co tam jest napisane. Brakuje mi też książeczki z tekstami, no ale rozumiem, że z uwagi na dwie płyty (i ograniczenia budżetowe) ciężko byłoby ją gdzieś tu wcisnąć. Mimo wszystko: naprawdę ładne pod względem wizualnym wydanie.

Po włożeniu płytki do odtwarzacza i przesłuchaniu krótkiego intro, nasze zmysły zaatakuje potężna dawka groove metalu, wymieszanego miejscami z nieco bardziej nowoczesnymi formami. Metal jest tutaj gatunkiem dominującym, ale grupa nie boi się przemycać do niego elementów hardcore'u ("Nero" czy początek "Jeszcze raz") czy nu-metalu (w całości rapowana "Ostrołęka"). Przygotujcie się więc na to, że oprócz nisko strojonych gitar wygrywających fajne riffy, usłyszycie również i sporą dawkę elektroniki czy scratchy (sporo tego mamy np. w "Bez wyboru" czy "Nie módl się za mnie"). Puryści co chwilę łapać się będą za swoje biedne, skołatane serca - inni z kolei na "Utopii" będą się wybornie bawić. Zwłaszcza, że kompozycje na krążku są naprawdę bardzo dobre: mocne, dynamiczne oraz świetnie zaśpiewane przez Caruso (ależ facet ma ryk!). Kapitalnie wypadają też niezwykle melodyjne, niemal hard-rockowe solówki, jakże pięknie kontrastujące z tymi bardziej agresywnymi partiami.

Osiem standardowych kompozycji (moją ulubioną jest rozbudowana, wyjątkowo niepokojąca "Alienacja") poprzecinanych jest dziewięcioma elektro-muzycznymi etiudami. Nierzadko stanowią one swoiste intro do poszczególnych kompozycji; mają za cel wprowadzenie słuchacza w odpowiedni klimat. Niekiedy udaje się im to całkiem nieźle, jak np. w powodującym ciarki "Enyo" czy długim "Animusie", ale też i przyłapałem się na tym, że po którymś razie niektóre z nich zaczęły mnie męczyć. I wiem, że te miniaturki stanowią pewną cechę charakterystyczną stylu Aterry, no ale przy dłuższym posiedzeniu potrafią jednak odwrócić uwagę od tego całego "mięsa", rozwodnić nieco danie główne. Może na następnym krążku zostawić te dłuższe jako osobne twory, a te mniejsze, stanowiące wstęp do pełnych kawałków (albo je zamykające jak "Nihil") całkowicie z nimi zintegrować?

Jako że "Utopia" ukazała się również w języku angielskim, to nie mogłem nie sprawdzić jak poszczególne kawałki brzmią nie po naszemu. "English version" trwa dokładnie tyle samo co polski odpowiednik, a więc 43 minuty i 56 sekund. Pod względem muzycznym nic się tutaj nie zmieniło: są te same tłuste riffy, jest niezmieniona, dynamiczna sekcja rytmiczna, "pięknie gra znajoma melodia". Mamy więc tylko inne wokale, które w języku Szekspira... dają radę. Treść udało się przetłumaczyć tak, by nie zmieniać nie tylko sensu utworów ale również i linii melodycznych. Niejeden bardziej znany zespół potrafił się pięknie na tym elemencie wyłożyć, a tutaj proszę - jest w porządku. Najciekawiej, przynajmniej moim zdaniem, na drugiej płycie wyszły "Don't Prey for Me", "No Choice" oraz... "Ostrołęka", której rymy są tutaj mniej oczywiste niż po polsku (bo za to "miasto/ciasto" macie ode mnie po uszach).

"Utopia" to bardzo dobry krążek, zawierający w zasadzie same fajne, stworzone z głową kompozycje. Grupa nie boi się na nim łączyć groove metalu z hardcore'em czy nu-metalem, a mieszanka wychodząca z tego niecodziennego połączenia daje wyjątkowo mocnego kopa. Jeśli lubicie takie nieco bardziej nowoczesne granie, to zachęcam do sięgnięcia po ten wysokoprocentowy napój. Tylko pamiętajcie, aby nie siadać po nim za kółkiem!

Utopia:



Tomasz Michalski / [ 19.04.2020 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Aterra
Utopia

Aterra - 2019 r.




8/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!