1. Church of Bones
2. La danse macabre
3. Liber Loagaeth
4. Ferrier of the Dead
5. Embrace the Void
6. The Order of the Dragon
7. Sleeping with the Dead
8. The Last Templar



Krakowskie Monasterium powraca z albumem numer dwa w dyskografii. Po świetnie przyjętym debiucie o zaskakującym tytule "Monasterium" z 2016 roku (recenzja), czas na "Church of Bones", który światło dzienne ujrzał na początku maja bieżącego roku. No i co my tutaj mamy? Oczywiście epicką doom metalową ucztę na najwyższym poziomie. Z czystym sumieniem mogę to napisać. Monasterium (jak i bliźniaczy Evangelist) to dla mnie fenomen na naszej scenie. Ile znacie polskich zespołów obracających się w tych klimatach? No i który jest tak wybitny, że został zaproszony na festiwal "Malta Doom Metal"? No właśnie.

Album "Church of Bones" nie przynosi nam jakiegokolwiek zaskoczenia. O rewolucji (tjaaa...) też nie ma mowy. Mamy po prostu granie prosto z serca. Ze smoliście czarnego serca i to się w 100% sprawdza. Chłopaki z Monasterium nie kombinują, nie szukają na siłę nie wiadomo jakich rozwiązań czy ozdobników. W prostocie (co nie oznacza, że to jest banalne granie) też jest moc. Nie trzeba szukać oryginalności i blichtru żeby błysnąć. Można zagrać coś, co już w zasadzie było i zostało dawno temu wymyślone. Ale można to zrobić tak, że człowiek ma ciarki na całym ciele. Jak to się robi? A to już trzeba zapytać chłopaków z Monasterium.

No nowej płycie powtarza się "schemat" z debiutu. Gdyby nie króciutki (jak na standardy tego zespołu) utwór "The Order of the Dragon", to mielibyśmy bardzo bliźniacze krążki. No ale te cztery minuty więcej obcowania z tą muzyką, to oczywiście wartość dodana. Muzycznie mamy w zasadzie ten sam duszno/klasztorno/piwniczny klimat. Snujące się riffy i mocno zaangażowany wokal Strzelca. Opowieści toczą się swoim powolnym rytmem i przenoszą nas w czasy chrześcijańskich krucjat, mistycyzmu i tego typu spraw. Muszę przyznać, iż wsiąkam w to granie bez zastanowienia. To jest tak dobre, że ciężko uwolnić się od tego krążka.

Na "Church of Bones" nie ma słabego momentu. Każda kolejna kompozycja jest wyborna i zabija swoim klimatem. Nie sposób wybrać kompozycji, która odstaje i przynudza. O nie, nie. Takiej opcji nie bierzemy nawet pod uwagę. Materiał jest niesamowicie jednorodny i spójny. Jednak muszę wyróżnić jeden z numerów. Mowa oczywiście o zamykającej album kompozycji "The Last Templar". Co tutaj proszę Państwa się wyczynia, to klękajcie (!) narody. Niesamowicie wkręcający się riff, jakiś taki z Forsaken się kojarzący, na początku i późniejsze jego rozwinięcie. Do tego gościnnie śpiewający Leo Stivala ze wspomnianego powyżej zespołu... Boże jakie to jest dobre! Palce lizać... te wspólne refreny... No i zwolnienie w środku... serio - REWELCJA! KLASA!

Słucham tego materiału z ogromną przyjemnością. Świetne kompozycje i kapitalne brzmienie. Wszystko siedzi na swoim miejscu i nie zamordowano klimatu. Jest odpowiednia przestrzeń i głębia. Do tego klimatyczna oprawa graficzna całego wydawnictwa i mamy komplet. Dla mnie to na pewno będzie jedna z lepszych płyt 2019 roku. Bez dwóch zdań! Polecam ten krążek wszystkim zakochanych w doom metalowej duszności z pod znaku Candlemass, Solitude Aeternus, czy Forsaken. Na pewno będziecie zachwyceni, tego jestem pewien.

The Last Templar:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 29.08.2019 ]




 -  Monasterium





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Monasterium
Church of Bones

Nine Records - 2019 r.




9/10



 -  Monasterium



© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2023 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!