1. Christening In Blood
2. A Hundredfold Cursed
3. The Pharisee's Tongue
4. In The Shrine Of The Jackal God
5. In Hoc Signo Vinces
6. Moloch's Uprising
7. Into The Mountain Of Power



Jakieś 2-3 lata temu miałem okazję i przyjemność zrecenzować płytę "Doominicanes" zespołu Evangelist. Dlaczego o tym napisałem? Bo za Monasterium odpowiadają ludzie, którzy tworzyli wcześniej wspomniany zespół. Co prawda Evangelist był otoczony mgiełką tajemniczości (bo oficjalnego składu się nie uświadczy), ale fakty są takie, że... no właśnie. Płyta "Monasterium" to rzecz jasna debiut pod tym szyldem, więc czym prędzej przechodzimy do muzyki.

Na krążku mamy siedem utworów, a całość trwa prawie 42 minuty. Przeważają rozbudowane formy i ciągnące się tempa. Cóż... w końcu mamy do czynienia z epickim doom metalem. I tutaj od razu trzeba zaznaczyć. Jest naprawdę epicko, cholernie epicko. Pobrzmiewają echa (oczywiście) Candlemass, czy Forsaken. Jest bardzo smoliście, duszno i jak wspomniałem wcześniej - muza niesamowicie się snuje. No ale to doom metal, więc o to chodzi.

Muszę przyznać, iż słucham tego albumu z wielką przyjemnością. Cały materiał jest niesamowicie spójny i świetnie skomponowany. Od początku do końca słuchać, że muzycy doskonale odnajdują się w tym graniu. Poszczególne kompozycje są dosyć długie (tylko jedna trwa poniżej pięciu minut), a zupełnie tego nie odczuwam. Sporo w tych utworach się dzieje, mamy dosyć ciekawe zagrywki, zmiany nastroju, czy interesujące solówki (niektóre naprawdę są świetne). Dla mnie najważniejszy w takim graniu jest oczywiście klimat. A ten jest wybornie zatęchły, taki piwniczny z obowiązkową odrobiną nieprzyjemności. Tak jak lubię!

Jest dosyć różnorodnie, jak na doom oczywiście. Obok typowo ciągnących się numerów (na przykład "Christening In Blood"), mamy lekkie odjazdy. Weźmy choćby taki "In Hoc Signo Vinces" - zaczyna się wręcz heavy metalową "patatajką", a i później zaskakuje bogactwem dźwięków. Do kompletu dokładany świetne (co za klimat!) solo i w efekcie mamy bardzo zgrabny numer. Albo zamykający album "Into The Mountain Of Power" - marszowy wstęp na basie i później kolejne zwrotki oparte na tym patencie. Refreny - kapitalne wokale, o których za chwilę jeszcze słówko.

Właśnie - wokale. Musze przyznać, że Strzelec ze swoim głosem i sposobem artykulacji idealnie wpasował się do tej muzyki. Momentami śpiewa niesamowicie lirycznie (refreny w "The Pharisee's Tongue" - cudo!), w innych chwilach swoim głosem dodaje klimatu. Szczególnie imponują mi te wszystkie wysoko przeciągane frazy. Robi to niesamowitą robotę... Ogólnie jestem pod sporym wrażeniem. Podobne pochwały należą się pozostałym muzykom - płyta jest zagrana świetnie, produkcja na odpowiednim poziomie. Jest trochę ciasno i lekko mrocznie, co tylko potęguje odpowiedni klimat. Sporo tego cukru i przydałoby się coś pomarudzić. Szczerze? Nie bardzo jest na co.

Przesłuchałem ten album ze 20-30 razy i przyznam, iż dawno nie miałem takiej "wkrętki" jeśli chodzi o materiał do zrecenzowania. Wiem też, że ta płyta nie będzie się kurzyła na półce... i to chyba jest doskonałe podsumowanie tej recenzji. Polecam z całego (smoliście czarnego - hehe) serca!

Christening In Blood:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 30.11.2016 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Monasterium
Monasterium

No Remorse Records - 2016 r.




9/10




© https://www.METALSIDE.pl 2000 - 2023 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!