Oj... naczekała się ta płyta na swoją recenzję, oj naczekała. Powody są dwa - jeden ważniejszy, a drugi mniej. Ten ważniejszy - recenzowane płyty dosyć często kręcą się w moim odtwarzaczu (tzw. status "do recenzji"), a jak już napiszę reckę, to niestety wędrują na półkę. Tam już otrzymują status "zwykłej" płyty i ciężko przebić się z powrotem do odtwarzacza. "Upadłe królestwo" bardzo mi przypadło do gustu i bardzo niechętnie rozstaję się z tym CD. Drugi powód - hehe... takie trochę lenistwo z mojej strony. Wybaczcie!
"Upadłe królestwo" to czwarta studyjna płyta zespołu Iscariota i następca wydanego w 2015 roku albumu "Historia życia". Ten wcześniejszy krążek też recenzowałem, więc kilka odwołań na pewno będzie. Zawartość "Królestwa" to osiem numerów i niespełna 40 minut muzyki. Zaczynamy dosyć spokojnie, bo klimatycznym intro na klawiszach i po chwili - spore zaskoczenie, bo początek utworu "Fora ze dwora!" przywodzi na myśl jakąś black metalową hordę. Na szczęście po chwili wszystko wraca do normy i mamy klasyczne granie Iscarioty. Kolejne numery dosyć płynnie przelatują i przynoszą ciut nowości.
Zespół zdecydowanie dociążył swoją muzykę, mamy cięższe riffy i mocarniejsze bębny. Klawisze też przestały malować tak kolorowo i lekko jak na "Historii życia". Cały materiał zyskał na ciężkości i mocy. Wystarczy posłuchać na przykład numeru "Judasz (Iscariota)", żeby zrozumieć o czym mówię. Mocniejsze bicie na perkusji, mroczniejsze riffy i większa dynamika. Oczywiście są też spokojniejsze momenty - "Płonę", nie zabrakło oczywiście ballady - ("Sny o potędze" - z długim klawiszowym wprowadzeniem). Jednak są to momenty, a całość zdecydowanie ciąży. Nie dziwi to specjalnie, bo Iscariota w swoich dawnych czasach (lata 90-te) cisnęła death metalowo.
Wokalnie zmian nie zauważono, Piotrek śpiewa po swojemu, układając dosyć ciekawe linie wokalne. Osobna sprawa to teksty - jak zwykle pokombinowane i często z drugim dnem. Wiadomo, to jest heavy metal, więc doza luzu i infantylnego podejścia nikomu nie szkodzi. Cieszy fakt, że wszystko jest po polsku i można sobie dowolnie interpretować to co się słyszy. Osobne jeszcze słówko o zaproszonych (taka tradycja) gościach. Tym razem padło na samych gitarzystów. Mamy aż cztery takie gościnne solówki. Pierwsza robi spore wrażenie, bo nagrał ją sam Paul Misvidal znany z Cynic, czy Death (grał na płycie "Human"). Ponadto swoje trzy grosze do "Upadłego królestwa" dorzucili: Wojciech Hoffmann, Leszek Winder i Piotr Radecki. Gitarzyści zdecydowanie ubarwili ten materiał i odcisnęli swój ślad na tym materiale.
"Upadłe królestwo" to całkiem dobra płyta, która pokazuje, że na wyeksploatowanym poletku klasycznego grania można coś jeszcze pokazać. Niby nic nowego, a słucham tego materiału z dużą przyjemnością. Materiał jest dopracowany i tutaj słychać spore doświadczenie muzyków. Dobrą robotę robią też smaczki i dodatki które znajdujemy w przeróżnych miejscach. Takim motywem jest moment solówkowy klawisze/gitara/klawisze w utworze "Płonę". Niby proste, a jakie przyjemne. Do tego świetna produkcja i klarowne brzmienie - ZED i wszystko jasne. Szczerze mówiąc niespecjalnie jest do czego się doczepić w tym materiale. Jeśli chodzi o minusy - to okładka szału nie robi. Za to w środku każdy utwór ma swoją ilustrację, co bardzo mi się podoba.
Czas podsumować ten album. Jeśli ktoś gustuje w klasycznie granym heavy metalu, nie przeszkadzają mu polskie teksty, to może sprawdzić ostatnie dzieło zespołu Iscariota. W moim przypadku pierwsze dwa-trzy przesłuchania szły jak po grudzie, coś mi tam nie siedziało i nie chciało zaskoczyć. Jednak podskórnie wiedziałem, że to jest stan tymczasowy i z czasem to odpali. No i odpaliło elegancko.
Jeśli płytka kopie dupę jak kawałek pod recenzją - to coś czuję, że właśnie poznałem pierwszy przyzwoity zespół z Polski. ;) Fajne granie.
Atrej
[ atreju@o2.pl ]
09-10-2017 | 10:47
A ja coś czuję, że kolega Ziomaletto niewiele zespołów z Polski w ogóle słyszał.
Wodzu
[ flying_dutchman@interia.pl ]
03-11-2017 | 14:31
BARDZO DOBRA płyta! Ale to w końcu Iscariota :-)
Ziomaletto
[ ziomaletto@gmail.com ]
26-11-2017 | 14:15
Atrej - zapewne dlatego, że niewiele z nich jest faktycznie warta uwagi.
Rav
[ Raven79@interia.pl ]
05-12-2018 | 23:21
Jesli TEN koszmar jest wart uwagi to szczerze wspolczuje poczucia smaku. Przez przypadek trafiłem na te recenzje i z trudem wytrzymalem utwor pod nia zamieszczony. Tragiczny teledysk, teksty na poziomie twórców muzyki biesiadnej z okolic Białegostoku i muzyka kiczowata niczym obrazek z jeleniem na rykowisku w domu na glebokiej prowincji. Zdecydowanie NIE POLECAM!!!