1. Thurisaz Dreaming
2. Building With Fire
3. One Thousand Years Of Rain
4. Nauthir Bleeding
5. In Times
6. Daylight



Przed dwudziestoma laty wraz z Enslaved wyruszyliśmy w daleką muzyczną podróż. Eksplorując tematy mitologii nordyckiej, poznając kulturę Wikingów podszytą black metalowym sznytem. Wraz z albumem "Monumension" i jego następcami, dotarliśmy w nieco inne rejony dźwięków, dla których szczelne ramy black metalu już dawno zaczęły być zbyt ciasne, a czego owocem jest wydany w marcu trzynasty krążek.

Spoglądając na cały przekrój dyskografii Norwegów ukazuje się nam naturalny rozwój muzycznego rzemiosła, który na najnowszej płycie jest wypadkową albumów tworzonych przez Skandynawów już po "Monumension". A na nich coraz mniejsze znaczenie odgrywało stricte blackowe riffowanie, choć oczywiście muzyka wciąż jest w nie opakowana. Enslaved gra z progresywnym zacięciem, pełnym głębi, przestrzeni, większej liczbie solówek, które momentami są wielowymiarowe i naprawdę dobre, potrafią zbudować klimat, nadać dodatkowy sens całości. Zauważyć możemy wiele akustycznych smaczków oraz czystych wokali, w które dość nieśmiało rozpoczęły pobrzmiewać na "Isie", gdzie w większości są zwyczajnymi dodatkami (wyjątek stanowi niejako utwór "Reognesis").

Każdy kto słyszał poprzednie płyty, nie będzie zaskoczony, a tym bardziej zawiedziony. Na samej płycie zawarto sześć długich kompozycji (nie znajdziemy utworu trwającego poniżej 8 minut - jedna ma zaś aż blisko 11 minut) co osobiście bardzo mi odpowiada. Wielu starym fanom zespołu taki stan rzeczy może nie odpowiadać bądź mogą go zwyczajnie nie akceptować, ale właśnie taki styl od trzech płyt prezentuje Enslaved. "In Times" jest dla mnie naturalną kontynuacją "Axiomy" i "RIITIIR". Przyznam, że sam napawam się nieco lękiem przed tym gdzie twórcy "Eld" postawią kolejny krok i czy nie będzie to w przyszłości kierunek dążący do znaczącego uproszczenia stylu i wygładzenia dzikiego wikingowego zacięcia wybrzmiewającego zawsze w ich twórczości.

Słuchając "In Times" po raz kolejny możemy zachłysnąć się muzyką niebanalną i wykraczającą daleko poza klasyfikatory, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Wprawdzie nie uświadczymy tutaj partii fletu jak na albumie "Below The Light", ale standardowo wszystko okraszone jest mocnym gitarowym i świetnie brzmiącym nieszablonowym riffowaniem elementem charakterystycznym dla Enslaved w ostatnich latach i budującym nowy styl kapeli. Co więcej album wyprodukowany jest bardzo dobrze, brzmi świeżo i co jest już od jakiegoś czasu normą - gitara basowa umiejscowiona jest niezwykle wyraziście. Uwielbiam zespoły stale rozwijające się, idące wytyczoną ścieżką i mające dużą samoświadomość muzyczną, a przy tym emanujące szczerością wobec samych siebie, muzyki jaką tworzą i swoich fanów, a taką kapelą jest niewątpliwie Enslaved.

Nie jestem metalowym ortodoksem. Potrafię docenić przebojowość (choć może to złe słowo?) "In Times" i bezpośrednie odwołania do utworu "Ethica Odini" z "Axiomy", gdyż większość płyty koresponduje choćby właśnie z tym utworem. Podobnie jak w "Thoughts Like Hammers", czy "Roots Of The Mountain" z kolejnej płyty, mamy utwory których refreny oparte są na górnych partiach śpiewanych przez Herbranda Larsena. Dodać należy, że jest to droga, którą kapela obrała po zatrudnieniu tego muzyka w roli klawiszowa i osoby, która najpierw wokalnie wspierała wiodącym głosem Grutle, a w raz z kolejnymi płytami odgrywała coraz większą rolę. Nie jest jedynie dodatkiem, ale nierzadko determinantem struktury całych kawałków. Bez nich utwory byłyby z pewnością uboższe, a tak twórczość Norwegów obiera zupełnie nowy kierunek.

Na płycie znajdziemy wiele form ekspresji, począwszy od czystych budujących rozciągły krajobraz dźwięków, po dobrze znane opętańcze blackowe riffy, thrashowe rytmiczne zacinki, arabskie melodie, czy dysharmonie, które są swoistym novum w dyskografii Norwegów. Występuje także mnóstwo odniesień do wcześniejszych dokonań, jak pompatyczne chóralne wokalizy kojarzące się od razu z "Eld" czy "Blodhemn". Rozbudowanego instrumentarium i kolażu choćby z instrumentami dętymi tym razem nie uświadczymy. Samych eksperymentów wielu także nie ma, bo tak jak wspominałem zespół kroczy ścieżką obraną kilka lat temu, choć szerokie horyzonty, zgłębianie nowych odmętów muzycznych nie brakuje i bardzo ciekawi dokąd wyobraźnia zaprowadzi Enslaved.

Mimo to wielowątkowość nowej płyty determinuje niełatwy odbiór nowego dzieła. Nawet kilkadziesiąt odsłuchów nowej płyty nie pozwoli okiełznać zawartości, co mnie, jako fana muzyki nieszablonowej i trudnej w odbiorze niewątpliwie bardzo cieszy. Wprawdzie faktura riffów i aranżacja poszczególnych utworów na "In Times" nie jest nadzwyczajnie karkołomna, to nie jest to płyta, którą łatwo zgłębić. Przyznam szczerze, że gości w moim odtwarzaczu od momentu zakupu i mimo początkowego bardzo intensywnego słuchania i systematycznego do niej powracania, aby docenić jej głębie, potrzeba zwyczajnie nie tylko przetarcia się z materiałem, ale zwyczajnie - czasu.

Słuchałem "In Times" także w odniesieniu do całej dyskografii Norwegów oraz porównywałem z płytami od czasów "Monumension" do teraźniejszości i w odwołaniu do "Axiomy" czy "RIITIIR", czyli płyt które są bezpośrednią wypadkową nowego albumu, po to aby zauważyć bezpośrednie odniesienia i rozwój. Przyznam, choć znam niemal na pamięć każdy dźwięk zawarty na "RIITIIR" i wszystkich poprzednich płyt, dopiero po czasie mogę świadomie odnieść się do wielkiego potencjału poprzedniego wydawnictwa i podobnie będzie za pewne z "In Times".

Reasumując całość płyty ukazuje zespół dojrzały i świadomie zawieszający swoją muzykę w prog metalowych ramach, od lat daleko wykraczający poza swój gatunek. "In Times" jest płytą wartą zgłębienia. Z racji iż jest pokłosiem dwóch poprzednich wydawnictw stawiam ją nieco niżej w mojej prywatnej hierarchii. Kolejny - podobny album - może być dla mnie rozczarowaniem. Niezmiennie prym wiedzie moja ulubiona "Monumension", jednakże wyczekuje, jaką formę kapela pokaże na koncertach i jak zaprezentuje się na nich nowa płyta. Liczę też, że po trzech podobnych płytach i pięciu które tworzą myśl muzyczną, zespół pokusi się na kolejny krok w nieznane.

Osobiście jestem ambasadorem zmian, uwielbiam ciągły rozwój, dążenie do nienazwanego ideału. Tym samym kapele, które nie kierują się muzycznymi drogowskazami, wydeptanymi już dawno przez innych, ale wytyczają nowe kierunki, a następnie szlaki bądź takich właśnie poszukują. Nie każdemu było łatwo zaakceptować ścieżkę obraną i rozwijaną na "Isie". Obecna konsekwencja w kreowaniu muzycznego wizerunku jest niepodważalna i czyni kapelę jeszcze bardziej wyjątkową niż za czasów "Eld" - płyty, która wpisała zespół w annały gatunku. Warto poznać nowy krążek i oczekiwać co przyniosą nowe działa, ale czy ktoś zaakceptuje drogę Enslaved czy nie, uwarunkowane jest indywidualnie, ponieważ jest to muzyka która potrzebuje "czasu"...

In Times:



Patryk Sochan / [ 22.07.2015 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Enslaved
In Times

Nuclear Blast Records - 2015 r.




8/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!