MetalSide.pl: Po raz pierwszy gościcie na naszych łamach, więc tradycyjnie poproszę o krótką historię zespołu i przedstawienie poszczególnych muzyków.
Andrzej Bucikiewicz: Witam. Zespół powstał w 1997 roku w składzie: Andrzej Bucikiewicz - głos, Jarek Pieczonka - gitara, Maciej Boroś - gitara, Michał Kijewski - bas, Karol Jankowski - perkusja. Powodem założenia zespołu była chęć poznania jak największej liczby dziewczyn, wypicia ogromnych ilości piwa i grania koncertów po całym świecie szerząc pogaństwo gdzie się da hehe...
Jak na tyle lat istnienia to zaliczyliście zaskakująco mało zmian personalnych. Z tego co widzę, to tylko dwa razy zmieniał się perkusista. Jak to możliwe (śmiech)?
Ach ci perkusiści... hehe. Faktycznie po rozstaniu z Karolem za garami zasiadł Arek Lewandowski którego po kilku latach zmienił Mateusz Lubawski, którego po kilku latach na powrót zastąpił Arek, z którym rozstaliśmy się we wrześniu 2013 roku. Obecnie jest nas czterech i tak pozostanie. Rozglądamy się jedynie za jakimś pałkerem powiedzmy sesyjnym czyli takim do studia i na koncerty bo powiem Ci szczerze że gramy ze sobą już tyle lat że dokładanie nowej osoby to dla nas problem bardziej mentalny, chcemy czuć się swobodnie na próbach a wdrażanie nowej osoby i poznawanie jej zajęłoby dużo czasu a mogłoby skończyć się rozstaniem i tak bo nie ukrywam że specyficzne z nas gostki... Nowy pałker musiałby wejść między wrony i krakać jak my a tego nikt nie zagwarantuje wiec nie chcemy tracić czasu na "nowego w klasie". W tej chwili współpracujemy z jednym pałkerem który przygotowuje nam perkusję do studia, my na próbach korzystamy z żywej perkusji na której czasami gram ja lub Jarek, a do tego używamy perkusji z komputera którą ogarnia Jarek. Wracając do pytania - jak to możliwe? Otóż nam było ze sobą dobrze właściwie zawsze, wiadomo są jakieś kwasy na próbach, potrafimy kłócić się o jakąś pierdołę przez pół godziny we dwóch, a po kilku minutach drzemy łacha z pozostałej dwójki. Nieważne kto z kim z kogo się śmieje, bo cała czwórka tak funkcjonuje od zawsze a perkusiści jakoś tak od zawsze byli trochę z boku hehe.
Istniejecie dosyć długo, a w Waszym dorobku zaledwie dwie płyty studyjne. Dlaczego tak mało nagrywacie i czym to jest spowodowane?
Przed wydaniem debiutu nagraliśmy dwie demówki (niedawno wydane na nowo jako split przez Tribe Of Doom Records), później "Phantasma" (też w zeszłym roku wznowiona przez Tribe Of Doom) czekała 1,5 roku od nagrania na wydanie i po kolejnym roku promocji płyty na koncertach coś się kolokwialnie mówiąc "zesrało". Apocalypse nie wywiązało się z wcześniejszych ustaleń, Arek postanowił odejść, Michał wyjechał do roboty do Irlandii i zostało nas trzech. Próby odbywały się coraz rzadziej, doszedł Mateusz i bez Michała raz na jakiś czas graliśmy jakiś koncert. Po powrocie basisty w piątkę zanim się na dobre rozkręciliśmy to pojawił się problem sali prób, wiec kolejne miesiące uciekały przez palce. W tym czasie Mateusz postanowił skończyć z graniem (czego konsekwentnie trzyma się do dziś hehe). Jakoś zgadaliśmy się na powrót z Arkiem, znaleźliśmy salę i od 2010 roku zaczęliśmy znowu regularnie grać próby, a od 2011 koncertować i robić nowy materiał. Siłą rzeczy między 2003 a 2010 za dużo mieliśmy kłopotów nazwijmy to personalno-logistycznych żeby myśleć o wydawaniu płyt. W 2012 wydaliśmy druga płytę, w 2014 wyszła EP'ka "Equilibrium" i mam nadzieje że najpóźniej w 2016 wydamy kolejna płytę.
Doszły mnie słuchy, iż jesienią zamierzacie wejść do studia w celu nagrania kolejnej płyty. Muszę przyznać, że jest to świetna wiadomość. Gdzie będziecie nagrywali?
Tak materiał mamy gotowy, w związku z rozstaniem z Arkiem musieliśmy przesunąć termin wejścia do studia żeby zaaranżować jeszcze raz partie perkusji. Chcemy na wiosnę, można powiedzieć za chwilę wejść do studia, znowu do SGP w Gdyni. Podobał nam się sposób pracy przy nagrywaniu "A Taste Of Insanity" wiec po co zmieniać cos co jest ok.
Czego można się spodziewać po nowym materiale? Jak sądzę jakichś zdecydowanych odjazdów od tego co robicie do tej pory nie będzie (śmiech)?
Hm... Moje subiektywne odczucia są takie że nowy materiał jest inny ale jednak "medeborowy" hehe. Myślę że nowe utwory są mocniejsze więcej w nich black metalu, czasami dużo takiego typowego domu w starym angielskim stylu. Ogólnie materiał jest bardziej spójny zarówno muzycznie jak i tekstowo bo jest to koncept album. Myślę że "Dark Eternal" nie będzie ogromnym zaskoczeniem dla tych którzy znają nasza twórczość, ale Ci którzy słyszeli na koncertach niektóre nowe numery mówili że jest trochę inaczej, mroczniej a na pewno ciężej.
Wróćmy do ostatniej płyty zatytułowanej "A Taste Of Insanity". Jak z upływu czasu na nią spoglądacie? Przyznajcie się co najbardziej w niej Wam się... nie podoba (śmiech)
Nie podoba?! Nie ma takiej opcji żeby coś nam się nie podobało hehe. Myślę że to jest dobra płyta, dobrze nagrana z fajna oprawa graficzną, nic bym na niej nie zmieniał. Wtedy to był album na jaki nas było stać (nie chodzi mi o kasę), a jestem pewny że "Dark Eternal" będzie jeszcze lepszy.
O czym opowiadają teksty zawarte na tej płycie?
Za teksty zawsze byłem odpowiedzialny w 100% wiec mogę opowiadać i opowiadać... Tak poważnie to teksty są o tym jak trudno uporać się z otaczającym nas światem, z tym co nas spotyka. Staram się poruszać tematy trudne raczej nie związane z wampirami i mieczami... Ja sam nazywam je tekstami "społecznymi" oczywiście w mrocznej, melancholijnej otoczce. Zawsze tez nazywaliśmy ta płytę "szpitalną" ze względu na teksty, oprawę graficzną i sesję zdjęciowa do tej płyty którą robiliśmy, a jakże w opuszczonym szpitalu hehe.
Muzyka zawarta na "A Taste Of Insanity" bardzo mocno siedzi w "latach dziewięćdziesiątych" i w klimacie ówczesnych zespołów takich jak Paradise Lost, Theatre Of Tragedy, Moonspell, czy Tiamat. Skąd takie inspiracje i zasiedzenie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) w tej muzie?
Może dlatego że powstaliśmy w latach dziewięćdziesiątych? Zresztą Moonspellowi, Paradise Lost czy My Dying Bride tez można zarzucić że wrócili do lat dziewięćdziesiątych, słuchając ich ostatnich płyt. Przestałem takie porównania traktować jak zarzut. Taka muza zawsze w nas siedziała i tyle. Wiemy doskonale (i to od wielu lat) że rzeczy dla których zakładaliśmy zespół się nie ziszczą (może poza dużą ilością piwa) więc gramy to co lubimy a nie to co jest na topie aktualnie. Jak zakładaliśmy zespół to bardzo popularne było granie w stylu death metalowym, później symfoniczny black itd. itp...Większość tych kapel już nie istnieje, a taki doomowy Medebor jakoś ciągnie do przodu hehe. Może dlatego że nie mieliśmy nigdy parcia na szkło i nie zmienialiśmy naszej muzy diametralnie pod aktualne trendy, wiec nie jesteśmy zmęczeni ani sobą ani muzyka którą gramy. Ależ ja nie wypominam tego w formie zarzutu (hehe). Mi takie granie pasuje jak najbardziej (śmiech). To tak na podsumowanie przyznajcie jakie są wasze ulubione płyty z tego okresu?
Wiem na pewno że wszystkim w kapeli podobają się takie płyty jak "Wolfheart", "Irreligious", "Draconian Times", "Silent Enigma", "Wildhoney", "Turn Loose The Swans", "Ceremony Of Opposites", "Elegy" żeby wymienić te z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. I pomimo zmian z metalu czy zmian stylistyki niektórych kapel cały czas na przykład pierwsze 6 płyt MDB, czy 5 płyt PL hulają w busie aż miło jak jedziemy na jakiś koncert...
Heh... stare dobre płyty (śmiech). Jak wygląda komponowanie muzyki w obozie Medebor? Macie jakiś wypracowany schemat działania?
Nie wiem czy to jest schemat ale na pewno specyficzny mamy sposób tworzenia muzyki bo riff gitarowy od którego zaczynamy tworzyć kompozycję może przynieść każdy z nas, ale najczęściej robi to Jarek. Często Maciek dokłada swoje gitary do Jarka, Michał sam ogarnia bas a na końcu i tak ja mówię że wszystko jest do dupy hehe. Poważnie to jest tak że dopóki każdemu nie zatrybi cały numer to siedzimy i dłubiemy nad każdym spornym fragmentem. Potrafimy kilka godzin kłócić się o dosłownie kilkusekundowy fragment za to efekt końcowy jest taki że każdemu z nas wszystkie utwory po prostu leżą... Tak sobie pomyślałem że może przez to dłubanie w numerach tak rzadko wydajemy płyty hehe... Lubicie koncertować? Wasza muzyka idealnie sprawdza się w małych klubach i kameralnej atmosferze, prawda?
Myślę że po to zakłada się kapelę żeby grac koncerty. Jest taki niesamowity moment kiedy ruszasz z koncertami promującymi nową wydana płytę, w głowie siedzą pytania a co jak się nie spodoba? A co jak ktoś zapomni co grać? A jak ludzie nie przyjdą bo promocja gigu była do dupy? A potem wbijasz do klubu i nie ważne czy jest 50 czy 500 osób to wychodzisz i robisz swoje. Na pewno nasza muza lepiej sprawdza się w klubach a jeśli gramy na świeżym powietrzu to zupełnie inaczej wygląda nasz koncert po zmierzchu a inaczej w świetle dnia - wiadomo że gramy raczej mroczne klimaty i otoczenie ma wpływ na odbiór koncertu ale to raczej z perspektywy oglądającego bo my niezależnie od miejsca mamy zadanie zagrać koncert za który ludzie zapłacili a przy okazji dobrze się bawić. A który koncert najczęściej wspominacie i dlaczego?
Wiesz co nie ma takiego jednego koncertu który najczęściej wspominamy bo przygód było tyle przez te lata że można by wspominać i wspominać, zresztą najczęściej to wspominamy te około koncertowe akcje w stylu: podnoszenie obalonego na dach samochodu na skrzyżowaniu w Poznaniu (gość na naszych oczach wbił się w krawężnik i go obróciło), próba uśpienia naszego kierowcy żeby zostać na noc w akademiku w Słupsku po Juwenaliach (99% mieszkańców akademika to studentki), zapomnieliśmy kiedyś spod klubu w Stargardzie Szczecińskim zabrać technicznego (po 20 km stwierdziliśmy że musimy po niego wrócić, nawet tego nie zauważył, bo dzielnie nagabywał dwie mieszkanki Stargardu na oglądanie znaczków).
Hehe... rock'n'roll jednym słowem (śmiech). Co spowodowało, iż złapaliście za instrumenty i zaczęliście na nich grać?
Przyświecało nam hasło "sex, drugs and rock'n'roll"...wtedy się jakoś głęboko nad tym nie zastanawiałem ale patrząc z perspektywy czasu (w tym roku mija 20 lat odkąd gram z Jarkiem w kapeli) to wybór co robić z wolnym czasem był taki sobie. Mogliśmy zająć się dilerką, graniem na Commodore albo założyć kapelę, więc wybraliśmy to trzecie, może dzięki temu wyszliśmy powiedzmy "na ludzi"? Jarek od zawsze marzył o byciu gitarzystą, a Karol chciał grać na garach więc mi pozostała rola basisty i w związku ze znajomością angielskiego tez wokalisty. Tak sobie w trójkę zaczynaliśmy, a po dwóch latach i dojściu Michała który mnie odciążył z roli basisty i znalezieniu drugiego gitarzysty Maćka narodził się Medebor. Od samego początku to był zespół który miał grać koncerty, nagrywać płyty wiesz - wywiady, wizyty w zakładach pracy hehe. Wiele rzeczy mogliśmy pewnie zrobić inaczej, podjąć inne decyzje ale w sumie wyszło fajnie bo po prawie 20 latach nadal możemy na siebie patrzeć i spokojnie skoczyć na piwko po próbie.
Macie swoich muzycznych Mistrzów? Idoli na których się wzorujecie, czy też muzyków, którzy są dla Was inspiracją?
Na pewno doom metal z Anglii i death metal ze Szwecji z lat 90' wywarły na nas największy wpływ przynajmniej w początkowej fazie trwania kapeli. Staramy się jakoś nie wzorować bardzo mocno na innych muzykach.
No i to byłoby tyle co przygotowałem. Dzięki za poświęcony czas i udzielone odpowiedzi. Na koniec tradycyjnie poproszę o kilka słów dla czytelników serwisu MetalSide.pl!
Dzięki za wywiad i cóż... oczekujcie cierpliwie na "Dark Eternal" - obiecuję że warto.
|