Tomasz Struszczyk - "Ja bardzo lubię śpiewać"


Turbo to obok Kata i TSA jedna z największych legend polskiego heavy metalu. W czwartą dekadę swojego istnienia słynny zespół wkracza z rozpędem - na rynek stale trafiają nowe wydawnictwa, a regularne występy przyciągają rzesze fanów. O ostatnich wydarzeniach w obozie Turbo z MetalSide.pl rozmawiał wokalista poznańskiej ekipy, Tomasz Struszczyk.





MetalSide.pl: Dwa wydania albumu, w perspektywie premiera DVD, a to wszystko tylko w przerwach od serii koncertów. Płyta zbiera świetne recenzje, kolejne występy miażdżą. Turbo w życiowej formie?

Tomasz Struszczyk: To chyba nie do mnie należy ocena, tylko do fanów. Na pewno atmosfera w zespole jest znakomita, a wtedy i praca lepiej idzie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z nowej płyty, jest całkiem sporo koncertów. To sprawia, że nastroje są dobre i możemy w pełni skupić się na muzyce dając z siebie na żywo 100% normy.

Niedawno zarejestrowaliście na potrzeby DVD swój koncert w Krakowie - już drugi występ w tym mieście w ciągu trzech miesięcy. Dlaczego właśnie Kraków?

Zadecydowały względy logistyczne.

Podczas show w Krakowie wystąpiliście także u boku Paula Di'Anno. Spotkanie z ex-frontmanem Iron Maiden i wspólny numer były dla Ciebie wyjątkowe? Jaki Brytyjczyk jest poza sceną?

Nigdy nie byłem fanem Di'Anno, więc nie przeżywałem tego spotkania jakoś wyjątkowo. Wielkiego afterparty tego wieczoru nie było, za dużo zamieszania...

Właśnie ukazała się anglojęzyczna wersja Waszego ostatniego krążka, "The Fifth Element". Znasz już pierwsze opinie obcokrajowców na temat płyty?

Czytałem parę recenzji, są bardzo przychylne, co cieszy. Z wersji angielskiej jesteśmy bardziej zadowoleni, ponieważ zyskała brzmieniowo na innym masteringu, a i wokal ciekawiej się zarejestrował. Zaśpiewałem też nieco inaczej, uzyskałem ciekawszą, pełniejszą barwę.

Turbo to jedyny przedstawiciel "Wielkiej Trójcy", który wciąż szuka słuchaczy poza granicami Polski. Zespół ma na Zachodzie stałe grono fanów, czy "The Fifth Element" musi o nich walczyć od zera?

Po prostu taki układ mamy z Metal Mindem, że nagrywamy dwie wersje językowe. Wydaje mi się, że jakaś populacja fanów Turbo za granicą istnieje - miejmy nadzieję, że z czasem będzie się powiększać.

Nie kryjesz, że sporym wyzwaniem był przekład polskich tekstów. Czy wykonanie tych utworów w obcym języku także było dla Ciebie trudniejsze niż nagranie polskich oryginałów?

Nagranie po angielsku było łatwiejsze, ponieważ utwory miałem już ośpiewane na koncertach. Po "n" wykonaniach utworu zawsze śpiewa się go lepiej i jest łatwiej. Wokale na angielską wersję nagrane zostały w dwa dni. To była ekspresowa i bardzo sprawnie przebiegająca sesja.

Czy prócz oczywistości utwory na nowym wydaniu różnią się czymś od tych z polskiej edycji? Po odsłuchaniu fragmentów wydaje mi się, że śpiewasz nieco niżej.

Nie, tylko trochę ciemniejszą i pełniejszą barwą, stąd może to sprawiać takie wrażenie. Podkłady są te same co w wersji polskiej, a linie melodyczne nie zostały zmienione.

Jest może jakiś numer z "Piątego Żywiołu", który Twoim zdaniem pod względem lirycznym czy brzmieniowym zdecydowanie lepiej wypada w angielskiej wersji?

Jeżeli chodzi o kwestie liryczne - język polski jest moim językiem i w nim swobodniej się wysławiam, więc lekkość pióra w naturalny sposób większa będzie zawsze po polsku. Druga sprawa, że teksty powstawały po polsku, a angielskie są tłumaczeniem, to też przemawia za wersją polską. Natomiast brzmieniowo w mojej opinii wokale angielskie są lepsze bez wyjątku.

Niebawem minie pół roku od premiery "Żywiołu". Trudno sobie wyobrazić, że ktoś mógłby ciągle tęsknić za Grzegorzem Kupczykiem. Spotykasz jeszcze malkontentów, którzy nie potrafią zaakceptować zmiany za mikrofonem w Turbo?

Wydaje mi się, że Ci niezadowoleni z takiego stanu rzeczy po prostu nie przychodzą na koncerty, stąd nie spotykam się z nimi. Raczej po koncertach słyszę miłe słowa od fanów. Incydentalnie zdarzają się niezadowoleni, np. ostatnio było zabawnie, kiedy niedomagający lub kontuzjowany starszy fan, który przyszedł na koncert o kulach, będąc niezadowolonym ze sposobu wykonania przeze mnie starych numerów rzucił kulę na scenę. Pewnie byłoby mniej zabawnie gdyby kula nie chybiła celu (śmiech) Na szczęście zdołała jedynie wywrócić statyw mikrofonowy.

Na koncertach wolisz śpiewać numery powstałe już z Twoim udziałem, czy pokochałeś starsze, niemal dorównujące Ci wiekiem dzieci Turbo jak własne?

Po tylu latach w zespole już w zasadzie nie ma dla mnie większej różnicy, wszystkie numery są już w pewien sposób moje, oswojone. Są utwory, które wyjątkowo lubię śpiewać, jak na przykład "Kometa Halleya" czy "Jaki Był Ten Dzień". Te nowe, mimo że robione przeze mnie, często są trudniejsze technicznie do wykonania, bo zazwyczaj są śpiewane w wyższym rejestrze niż starsze, stąd sprawa tutaj nie jest taka oczywista.

Jest szansa na nowe, studyjne wersje starych kawałków - np. w formie bonusu przy okazji kolejnej płyty?

Raczej nie ma takich zakusów. Stare, klasyczne numery takimi powinny pozostać. Czasami niektórym zespołom wydaje się, że nagrają nową wersję starego hitu i coś ulepszą. I okazuje się, że magia oryginału gdzieś ucieka, nie udaje się jej odtworzyć w nowej jakości. Tak jest na przykład z Jornem. On często sięga po utwory, które już kiedyś nagrał, żeby je "poprawić". I w zasadzie nie było przypadku, abym usłyszał nową wersję i stwierdził, że jest lepiej. Materiał koncertowy jest idealnym wyjściem w tym wypadku, bo jest współczesna wersja, a jednocześnie zupełnie inna sytuacja, bo koncertowa i w moim odczuciu tylko w taki sposób nowe wersje starych utworów mogą się obronić. Zobaczymy co przyniesie nasze DVD.

Na żywo odniosłem wrażenie, że nad wyraz dobrze czujesz się w tych żywszych kompozycjach, jak najnowsze "Myśl i walcz" oraz "This War Machine" czy materiał z kultowej "Kawalerii Szatana".

Dobrze czuję się w całym repertuarze Turbo, najbardziej jednak lubię jak coś się dzieje. Dlatego preferuję te numery, w których momenty liryczne przeplatają się z agresywnymi, jak np. "Człowiek i Bóg", czy "Może tylko płynie czas". Wtedy można sobie naprawdę pośpiewać, a ja bardzo lubię śpiewać.

Nie gracie materiału z tych najostrzejszych albumów. Gdyby to zależało wyłącznie od Ciebie, chciałbyś powrotu - choć na jeden krążek - do dawnego, speed/thrashowego wcielenia Turbo?

Nie. Takie granie, a tym bardziej śpiewanie jak na "Wojowniku" w ogóle mnie nie pociąga. Oczywiście fajnie jest wykonać jeden czy drugi taki utwór na żywo, jako ukłon w kierunku bardziej zagłębionych w temat fanów, ale jeżeli chodzi o nowy materiał, to zawsze preferowałem kompozycje bardziej melodyjne i osadzone. W ogóle śpiewając w Turbo zrozumiałem, że w muzyce, niezależnie od jej gatunku, chodzi po prostu o tworzenie dobrych piosenek. Na "Wojowniku" na przykład nie ma żadnej piosenki. Są utwory z elementami piosenek, jak tytułowy czy "Bogini Chaosu" i to są moje ulubione numery z tej płyty. Za tymi rzeźniczymi nie przepadam.

Na "The Fifth Element" pojawił się ciekawy bonus - akustyczna wersja "Smash The Wall". Czy w odleglejszych planach przewija się jakiś pomysł na pełny akustyczny album?

Już parę razy rozmawialiśmy o tym, żeby zrobić w pełni akustyczny premierowy krążek. Może kiedyś uda się ten pomysł zrealizować. Czas pokaże.

W przerwie od występów z Turbo wraz z Wojtkiem Hoffmannem wzięliście udział w koncercie "Tribute To Deep Purple". Planujesz w najbliższym czasie kolejne "skoki w bok" czy skupiasz się już tylko na promocji "The Fifth Element"?

Skoki w bok są dobre, bo stanowią urozmaicenie. A jak można jeszcze zmierzyć się z klasyką jak Deep Purple czy Dio, to ja zawsze bardzo chętnie.

Jeśli mógłbym prosić - na koniec kilka słów od Ciebie dla czytelników MetalSide.pl

Przychodźcie na koncerty i pokażcie, że muzyka metalowa ciągle żyje, mimo że chce się temu zaprzeczyć w mediach. I zarażajcie metalową pasją jak najwięcej ludzi wokół.
Rock on!


Autor: Eryk Delinger

Data dodania: 23.05.2014 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!