NeVeR - "Wszystko było częścią większego master planu"


Zespół NeVeR powstał w 1997 roku i w swojej dyskografii ma trzy albumy studyjne. Płyta "Back To The Front" miała swoją premierę pod koniec marca 2010 roku i trzeba przyznać, że jest to granie na światowym poziomie. Po raz kolejny przekonujemy się, że mamy w Polsce utalentowanych muzyków z pomysłem na swoją muzykę. Fani technicznego death metalu powinni bez wahania sięgnąć po tą płytę. Z Sebastianem rozmawialiśmy oczywiście o najnowszym dziecku NeVeR, o zaproszonych gościach na tej płycie, ale nie zabrakło innych tematów. Seba to dosyć ciekawy rozmówca, który ma bardzo realistyczne podejście do tego co robi. Panie i Panowie zapraszam do świata według NeVeR.





Cześć Seba! Jest to debiut Twój i zespołu NeVeR na łamach serwisu MetalSide, więc poproszę na początek krótką historię zatytułowaną "jak to wszystko się zaczęło". Jak powstawał NeVeR, kiedy to się działo i jak wyglądały początki zespołu.

Sebastian "Seba" Synowiec: No witam, witam. Ave Cezar: tak po staropolsku hehehe. Debiut, debiutem, ale tą historię opowiadałem już 666 razy, więc mam nadzieję, że się nie pogniewasz jak jej tym razem nie opowiem heheh.
Zdarzyło mi się kiedyś spisać szczegółowiej historię zespołu od początku do 2008 roku, więc tam odeślę wszystkich zainteresowanych. Jakoś z braku czasu nie kontynuowałem po 2008 pisania tej "powieści", ale kiedyś się wezmę hehe... Jest tego sporo, więc jak nie macie czasu to omijajcie ta lokalizację szerokim łukiem haha. Gdzie tego szukać? www.never.pl/prawda Do tego miejsca nie prowadzi żaden link, więc korzystajcie :)

Naprawdę byłeś zdecydowany zakończyć żywot zespołu w 2006 roku? Co jednak spowodowało, że NeVeR tak szybko się odrodził?

No skoro nastąpiła przerwa w działalności to raczej byłem zdecydowany z tym skończyć. Realia i ogólna atmosfera w zespole powodowały, że wizja sensu była zbyt rozmyta. Jednak siedzenie na dupie i nic nie robienie też widać mi nie odpowiadało, więc postanowiłem kontynuować dzieło. Tylko nieco zreformowane. hehe

"Back To The Front" to już trzecia płyta w waszej dyskografii. Niestety wcześniejszych nie miałem okazji przesłuchać. Jesteś zadowolony z tego krążka?

Zadowolony? No jak nie jak tak. Choć zadowolony to niedobre słowo. Jestem z tej płyty po prostu dumny. Pierwszy raz udało się zrobić coś od początku do końca po mojemu. Bez żadnych ograniczeń czasowych i bez żadnej presji. A jeśli nie słuchałeś poprzednich płyt to w celu uniknięcia prześladowań w nocy lepiej się do tego nie przyznawaj hehe...

Hehe... to skończyły się nocne wypady... Jak przebiegała praca w studio? Udało się wszystko co mieliście zaplanowane zrealizować?

Praca była wieloetapowa. Była praca w Polsce, w Szwecji, w Niemczech.... tak - wszystko co zostało zaplanowane, a dotyczyło produkcji "Back To The Front" zostało zrealizowane w 100%.

Jak porównałbyś nowy album w zestawieniu do dwóch wcześniejszych? Co się zmieniło, co ewoluowało, a czego już nie ma?

Nie porównywałbym tego albumu do dwóch poprzednich. To zupełnie inna bajka. Tak samo jak nie porównywałbym drugiego do pierwszego. Zawsze coś robisz inaczej. Dojrzewasz, masz różne przemyślenia z przeszłości i na tej bazie robisz coś nowego, próbując uniknąć powtarzania błędów z przeszłości. Błędów, które w danym czasie wcale nie wyglądały na błędy. Proces tworzenia muzyki w zasadzie się nie zmienił, zmienił się natomiast rozmach i oczekiwania. I generalnie podejście do wszystkiego. Po prostu wolę nie robić nic niż robić płyty oparte na tzw. kompromisie. Wiem, że mnie to do niczego nie zaprowadzi, bo realia są ciężkie, ale mam to w dupie. Grunt, żebym wewnętrznie się czuł dobrze z tym co zrobiłem... lub nie zrobiłem.

Na "Back To The Front" nie zabrakło gości: Angela Gossow i Mauser. O ile udział gitarzysty łatwo "zrozumieć", to już z wokalistką Arch Enemy wygląda na trudniejszy temat. Jak doszło do tej współpracy? Trzeba przyznać, że tego formatu nazwisko na płycie polskiego zespołu to "nie byle co".

Hmmm, wiesz. Dla chcącego nic trudnego, prawda? Tutaj sytuacja była dosyć klasyczna - jestem zagorzałym fanem AE od momentu przyjścia Angeli do zespołu. Jeździłem swego czasu po Europie na ich koncerty wielokrotnie, bo w Polsce ich nie było. Później, w trakcie sesji nagraniowej pojawił się pomysł, jeszcze później - realizacja. I tyle... hehhe... Ale tak poważniej mówiąc udział Angeli na płycie był uwarunkowany tym czy będzie miała czas to zrobić, bo był to okres amerykańskiej trasy Arch Enemy i planami nagrania kolejnego DVD w Japonii, oraz czy jej się spodoba materiał. No i szczęśliwie spodobał się. Dlatego się udało. Aktualnie mam dobry kontakt z Angelą od kilku lat i powiem wam wszystkim, panowie i panie zjednoczeni w metalu - życzę wszystkim i sobie takiego oddania muzyce metalowej jakie ma ona.

Jak wyglądało od strony technicznej nagrywanie wokali przez Angelę? Wszystko odbywało się "wirtualnie"?

Wirtualnie możesz jedynie podotykać cycki jakiejś lali na redtube :) Wszystko odbyło się fizycznie, z tym, że w Szewcji, bo Angela nie miała czasu na przyjazd do Polski. I w sumie bardzo dobrze, bo wokale zostały nagrane przez tego samego realizatora, który nagrywał "Doomsday Machine".

Hmm... muszę spróbować tego dotykania... Z tego co widziałem, to "Back To The Front" zbiera dobre i bardzo dobre recenzje. Jak odbierasz ten pozytywny odzew?

No bardzo mnie to smuci. Kurwa, co to za pytanie jest? hahaha...

Ajtam, ajtam... no przecież wiadomo, że chodziło, żebyś opowiedział jak te dobre recenzje wpływają na Twoje samopoczucie i dodają skrzydeł jako artyście...

No ok, niech będzie - czuję się zajebiście i widzę, że to co robię ma sens. To jest naturalna kolej rzeczy. Choć nie zawsze tak było. Przykładem jest moment, kiedy przeczytałem recenzje "Back To The Front" w sieci. Nie będę mówił dokładnie gdzie, żeby tym patałachom nie robić reklamy, ponieważ ten portal, hehehe duże słowo, powinien zajmować się dystrybucją ziemniaków, a nie muzyką. I walić to, że recenzja była średnio fajna, napisana językiem kogoś kto nie ma pojęcia o dziennikarstwie muzycznym. W sumie każdy ma prawo do własnych opinii. Jednak najbardziej wkurwiło mnie to, że owa recenzja pojawiła się przed oficjalną premierą płyty. Jakim cudem zapytasz? Odpowiedź jest prosta - jakiś baran pseudo-dziennikarzyna, kutas znaczy, który dostał materiały promo przed premierą wrzucił płytę do sieci, a inny baran ją ściągnął i urodził przedpremierowego gniota, którego nazwał recenzją. Teraz muszę zacytować Liroya: "i jak tu się nie wkurwić mam kiedy widzę to wkoło?" hahaha

Przyznam, że cholernie zaimponowała mi forma w jakiej dostałem promo nowej płyty. Pudełko jak od DVD, grubaśna książeczka z obszerną historią zespołu. To robi bardzo dobre "pierwsze wrażenie". Kto odpowiada za taką formę prezentacji nowego materiału?

Dostałeś wersję promo, not for sale, z bonusami, które znalazły się tylko na japońskiej, sklepowej wersji krążka. W sumie nie powinieneś się tu afiszować, że dziennikarze dostają inne wersje niż sklepowe, bo się wyda że wchodzimy wam, dziennikarzom w tyłki hahaha. Polska wersja sklepowa jest bardziej klasyczna. Co nie zmienia faktu, że książeczka jest nadal grubaśna, a jako że grafikę zrobił Niklas Sundin, ten sam, który robi ją również dla Arch Enemy - wrażenie pierwsze i drugie i chyba 156-te tez jest ok. Jednak muzyka tu jest ważniejsza niż oprawa - uwierzcie. Trochę tutaj robisz nam koło pióra skupiając się na oprawie, a nie na muzyce, nieprawdaż?

O muzyce dosyć dokładnie napisałem w recenzji, którą już mamy na serwisie, więc tutaj nie będę już więcej słodził... hehe... Przy pierwszych dwóch płytach sporo się natrudziliście z wydaniem tych CD. Teraz jest zupełnie inaczej... światowa premiera, japońskie bonusy. Mixy w Szwecji, które zrobił Fredrik Nordström, mastering w Niemczech. To proszę Pana powiało wielkim światem...

Tak jak wspominałem wcześniej - to wszystko było częścią większego master planu. No i przy zajebiście dużej konsekwencji, dzięki wyrzeczeniom i ciężkiej pracy się udało. Ja od zawsze chciałem to robić dokładnie w ten sposób. Jednak wiesz w jakim kraju żyjemy i wiesz, że tutaj jest jak jest.

Mo niestety u nas wszystko stoi "na głowie", światek muzyczny też. Jak w tej chwili wygląda sprawa promocji nowej płyty? Coś się dzieje? A jak sytuacja ze sprzedażą poza granicami Polski?

Krótko - jest OK. Szczegółów nie ujawnię, bo.... ich nie znam. Ja jestem od grania, a nie od studiowania statystyk. Domniemam jednak, że skoro manager jeszcze nie spuścił nam wpierdolu, to chyba musi być wszystko w porządku hahaha.

Dobra... to już kończąc wątek najnowszej płyty poproszę o zachęcenie czytelników serwisu MetalSide, żeby sięgnęli po ten krążek. Proszę...

Wiesz... to nie jest takie proste. Każdy ma swój gust i żadne slogany reklamowe nie spowodują, żę sprzedaż skoczy o 666%. Jedyne co mogę powiedzieć, a raczej zapewnić, że ta płyta jest pytą kurewsko szczerą, opartą na wielkiej miłości do muzyki metalowej, muzyka na niej zawarta nie podążą, podkreślam - nie podąża za modą i aktualnie panującymi trendami na rynku muzycznym. I dopóki będzie istniał NeVeR i nagrywał płyty, obiecuję jedno: żadnej płyty pod publiczkę nie zrobię. I zakończę po staropolsku: i chuj hahaha. Zachęcam jednak do odsłuchu próbek wszystkich utworów np. na merlin.pl (http://merlin.pl/Back-To-The-Front_NeVeR/browse/product/4,758444.html), a jeśli trafia to w wasz gust i aktualne zapotrzebowanie - kupcie płytę. Jej kradzież z internetu niechybnie przyczyni się do tego, że kolejna płyta już nie powstanie...

Powiedź mi jak wygląda komponowanie muzyki w NeVeR? Obecny skład to naprawdę mocne nazwiska. Jak to wygląda na co dzień? Kto decyduje o obliczu utworów i jak wygląda proces tworzenia.

NeVeR to moje dziecko, że się tak wyrażę, więc to co słyszysz na płytach jest efektem głównie mojej wyobraźni muzycznej i moich upodobań. Jednak muzycy z którymi współpracuję raczej lubią i rozumieją takie klimaty, dlatego współpracujemy. To dosyć naturalne. Te owe mocne nazwiska, o których wspominasz mają swoje główne projekty muzyczne i tam realizują swoje wizje kompozytorskie. NeVeR jest dla nich projektem dodatkowym, więc równowaga w przyrodzie jest zachowana.

Łączysz w zespole grę na gitarze ze śpiewem. Co jest dla Ciebie bardziej naturalną pozycją? Czy jedno z drugim w jakiś sposób nie ogranicza Ciebie?

Najbardziej naturalna pozycja jest wtedy kiedy leżę i mam wszystko w tylnej części ciała hahahah. Granie i krzyczenie w tym samym czasie na pewno nie jest sprawą łatwą przy tego typu muzyce. Jednak jakoś daję radę, choć Dave'm Mustaine'm, którego uważam za mistrza w tej materii, nie jestem. Wokalizuję tak już historycznie, z musu. Były przymiarki do oddzielnego wokalu, mieliśmy przez kilka miesięcy wokalistkę i było fajnie. Jednak losy potoczyły się inaczej i musiałem wrócić do darcia paszczy.

hmm... to obecnie bierzesz pod uwagę, że kiedyś w NeVeR ktoś inny będzie "darł paszczę"? Czy po prostu zostanie tak jak jest?

Ja zawsze jestem otwarty na nowości. Jeśli znasz kogoś kto chce spróbować w NeVeR to zapraszam. Serio. Na razie jest jak jest, nic na siłę nie zmieniam, ale bardzo chętnie przyjmę do zespołu wokalistę z prawdziwego zdarzenia, a nie taką mendę wokalną jak ja hahahha. Jest tylko kilka prostych warunków do spełnienia… ale o tym dowie się tylko ten kto spróbuje zmierzyć się z mikrofonem w NeVeR.

Jak każdy artysta masz pewno swoich Mistrzów. Od kogo nauczyłeś się najwięcej, kto najbardziej wpłynął na Twoje muzykowanie?

Najwięcej nauczyłem się od samego siebie. A dokładniej mówiąc od mojej zawziętości, bo jako dzieciak miałem słabe warunki do nauki i pracowania nad warsztatem. Nigdy nie sterałem się nikogo kopiować, jednak Chuck Schuldiner zrobił swoje. Wiesz, gdy znasz czyjąś twórczość co do nuty to ciężko, nawet mimowolnie lub nieświadomie, czegoś nie przemycić do swojej twórczości. Kolejnym moim guru był i jest Marty Friedman. Nawet dzisiaj z tą chałturą, która uprawia hahaha...

Jakiej muzyki na co dzień słuchasz? Jakie płyty ostatnie nie opuszczają Twojego odtwarzacza?

Ostatnio wszedł mi dobrze Overkill Ironbound - stare dobre czasy i stare chłopy, które nie odpuszczają. To lubię. Oł fakin jea.

Rzeczywiście zacna płyta. Lubicie koncertować? A jakie masz koncertowe marzenie? Z jakim zespołem chciałbyś dzielić deski sceny?

Mie jest tajemnicą, że jeśli chodzi o koncerty to nie jesteśmy tutaj wzorem do naśladowania. Mówię o ich ilości. Ale już taki jestem radykalny, że nie chce mi się grać w pseudo-klubach, w warunkach technicznych i akustycznych, które nadają się do niczego. No i ultraprofesjonalni organizatorzy/promotorzy, którzy proponują Ci skrzynkę piwa za koncert, gdzie samych kosztów transportu sprzętu, hoteli itd. masz kilka tysięcy złotych. To żenada. Może to błąd, że mam takie podejście, może nie. Uważam, że muzyka, która gramy dużo straciłaby w tym chaosie. Szkoda sobie strzelać w kolano, prawda? Ale fajnych propozycji nigdy nie odpuścimy - obiecuję. Co do marzeń to....teraz jestem już realistą i nie snuję zbyt wielkich marzeń w temacie działalności muzycznej. Ale kiedyś, bardzo dawno temu w ramach żartu krążyło u nas pytanie "to kiedy kurwa gramy na tym Wembley?" hahaha

Istniejecie już od kilkunastu lat. Powiedz czy jesteś zadowolony z miejsca w którym dzisiaj jest zespół NeVeR?

Nie, nie jestem zadowolony. Zawsze może było zrobić cos lepiej, szybciej, bardziej. Jak już będę zadowolony to pewnie obrosnę w tłuszcz i będę na to sikał z góry na dół hahaha... Patrząc jednak z innego punktu widzenia to nie da się ukryć, że nie jestem już pierwszej młodości i patrzę na rzeczywistość bardziej realistycznie. A to powoduje, że coraz częściej chce mi się tym wszystkim rzucić o glebę i odpuścić... no bo ileż można bić głową w mur?

A jak widzisz przyszłość zespołu? Czego się spodziewasz i oczekujesz za kolejne kilkanaście lat?

Aż tak daleko nie wybiegam w przyszłość. Za kilkanaście lat będę tak stary, że pewnie będę miał problemy z podtarciem sobie tyłka. O ile jeszcze będę żył haha...

Jak oceniasz kondycję polskiej sceny heavy metalowej? A jak oceniasz polskie podziemie?

Nie chcę nic oceniać. Każdy idzie własną drogą. Nawet jak byś mnie łamał kołem, żebym ocenił to musiałbym coś zmyślić, bo przyznam szczerze, że słabo znam polskie podziemie. Nie polskie zresztą też.

Na sam koniec chciałbym, żebyś dokończył zdanie: Zespół NeVeR to dla mnie:

...kulą u nogi, której jakby się pozbyć, to by mi zapewne odwaliło. A biorąc pod uwagę fakt, że już teraz mam nawalone pod kopułką to efekt finalny mógłby być makabryczny hahaha

Hehe... normalnie strach się bać! I to w zasadzie byłoby tyle jeśli chodzi o pytania. Wielkie dzięki za poświęcony czas, udzielone odpowiedzi i tradycyjnie na koniec poproszę o kilka słów dla czytelników MetalSide.pl

No to ja tez tradycyjnie - walcie się na twarz hahaha i niech Wam Metal ciężkim będzie. Posłuchajcie "Back To The Front" i emailujcie opinie. Chętnie opublikujemy! Serio.


Autor: Gumbyy

Data dodania: 17.12.2010 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!