[4672] - "Jeszcze bardziej się odkleiliśmy"


Nasz redaktor naczelny opisał kiedyś muzykę [4672] jako "palenie mózgu". I to nie jest tak, że jakoś szczególnie przesadził. To muzyka trudna, połamana, miejscami celowo pozbawiona życia, a jednocześnie fascynująca. W 2019 roku miałem okazję pogadać z głównodowodzącym "cyferek" o historii tego projektu, krążku "[Aether]" oraz planach na przyszłość. Teraz ponownie wkraczam do tego specyficznego świata. Pretekstem jest najnowsze dzieło [4672], a więc wydany przez MOANS Music album "[Ołów]", na którym w roli wokalisty pojawia się Łukasz Myszkowski (Antigama). Prawda jest jednak taka, że już dawno chciałem wrócić do tego - jak nazywa go [dem] - "pocket universe". Oto więc po raz kolejny Artur "[dem]" Ostrowski. Stęskniliście się?





MetalSide: Hej! Chciałbym zacząć w miejscu, w którym skończyliśmy te 5 lat temu. Wtedy byłeś świeżo po wydaniu "[Aether]" i kreśliłeś ambitne plany na przyszłość. Miał być nowy concept-album, miał być tylko Wasyluk na wokalu zamiast gościnnych występów. Co się zadziało, że się ostatecznie nie zadziało? Dlaczego Piotr postanowił opuścić "cyferki"?

Artur "[dem]" Ostrowski: To trochę nie tak. A przynajmniej nie do końca. No ale rzeczywiście już razem nie gramy (śmiech). Piotr ma swoje rzeczy, a i miał parę bardzo ambitnych planów. No i po prostu nie znaleźliśmy dla siebie czasu. Nie wiem czy słuchałeś, ale np. ostatnio wypuścił bardzo fajny album z KOFEiNĄ. Dobrze się tego słucha - polecam. Podoba mi się też ta minimalistyczna okładka z kwiatem na środku. Fajne.

Utrzymujecie ze sobą kontakt?

Ja to totalnie wypadłem z utrzymywania kontaktu - nie tylko z nim (śmiech). Z całą masą ludzi. Cały ten "[Ołów]" był jak łażenie po bagnie (śmiech). To był taki "pocket universe", w którym znikałeś jak tylko postanowiłeś rzucić okiem (śmiech).

Pamiętam, że już w trakcie naszego pierwszego wywiadu pokazywałeś mi surowe szkice na następny album. Coś z tego zostało wykorzystane, czy może po rozejściu się z Piotrkiem uznałeś, że trzeba zacząć całkowicie od zera?

Zanim w ogóle Piotr zaczął pracować nad "[Aether]", to już miałem napisaną sporą ilość materiału. Cały ten twórczy proces w ogóle się nie zatrzymał. To ja po prostu w pewnym momencie narysowałem taką niewidzialną linię: że na tym kawałku kończy się "[Aether]". I następny numer, to był chyba ten pierwszy na nowym albumie: "Widmo". No dobra, w trackliście jest drugi, ale to z innych powodów. Miałem bardzo dużo materiału po "[Aether]". Łącznie z tą częścią, która ostatecznie trafiła na "[Split]". No i częścią, którą też wyrzuciłem, bo się okazała lekko nienatchniona (śmiech). Taka niepasująca klimatycznie. Ja zawsze mam za dużo materiału. No ale przynajmniej później mam z czego wybierać.

Miałem okazję posłuchać wczesnej wersji utworu "Silence Is Cold" z Piotrem na wokalu. Są jeszcze jakieś inne kompozycje? Ostało się coś więcej z tej wspólnej pracy nad następcą "[Aether]"?

Mieliśmy parę szkiców z jednej albo dwóch wspólnych sesji. To były bardzo wczesne wersje czegoś, co można nazwać "zarodkiem". Zostawiłem je sobie do posłuchania. Tylko dla mnie i dla Przemka "Janosa" Trzaskowskiego. Z całym szacunkiem dla Piotra, bo to są bardzo fajne rzeczy, ale ta ilość materiału, który mieliśmy i który mogłem zostawić na "[Ołów]" wystarczyła.

Żaden z tych kawałków, nad którym dłubałeś z Piotrem nie dotrwał do "[Ołowiu]" w nowej wersji? Z nowym wokalem?

Wiesz co, jeśli jakiś dotrwał, to na pewno nie w takiej samej formie. Te kawałki, do których Piotr zrobił wokal wykorzystałem - ale w wersji instrumentalnej - na "[Split]". Mam ten komfort, że nie muszę oferować tego samego różnym ludziom (śmiech). O, widzę, że coś pijesz. Dobry pomysł. Co masz? Whiskey?

Zwykłą colę (śmiech). Ja to prędzej muszę jakiś Gripex machnąć jak już. Bo coś mnie bierze.

No to mówię: whiskey! (śmiech) Najlepsze na gardło! (śmiech)

Na gardło, to mam absynt podchodzący pod 80%! (śmiech) Po takim czyściochu nic by tam nie zostało.

Dostałem kiedyś od kolegi absynt. Przywiózł mi kopę lat temu chyba z Pragi - jakoś tuż przed moim wyjazdem do UK. No i zostawiłem go u moich rodziców w domu. Akurat matka miała jakiś remont na balkonie i jej sąsiad kładł kafelki. Wyskoczyła na chwilę do sklepu, wraca, a facet leży na sofie napierdolony (śmiech). Od razu go pogoniła! Alkohol trzymała w barku. Patrzy, a tam 1/3 absyntu ojebana (śmiech). Facet po takiej ilości leżał zmasakrowany na tej sofie (śmiech).

Nie dziwię się. Kiedyś jedną imprezę zrobiliśmy na połowie butelki absyntu (śmiech). Żona jeden kieliszek na trzy drinki rozlewała (śmiech). A wracając do [4672]: po "[Aether]" tym pierwszym wydawnictwem miał być split z Maupoger. Dlaczego ten pomysł nie został zrealizowany?

Bo się wszystko zesrało! (śmiech) Miał być split z Maupogerem, a został "[Split]", ale w tytule. To historia stara jak świat, bo każdy z metalowców przeżył coś takiego. Umawiamy się, dogadujemy, ale ostatecznie ktoś czegoś nie robi i dochodzisz do wniosku, że ile można czekać? (śmiech)

No ale rozumiem, że kwasów nie było, bo później zrobiłeś z Marcinem "Małym" Brzezińskim takie małe wydawnictwo z Fa8riker.

Nie, nie. Z Małym nie było w ogóle kwasów. Tam był problem natury technicznej. Chłopak, który robił Maupogera pracował w programie, który ja znałem tylko z nazwy. Był bardzo zajęty, a ja zaoferowałem nawet pomoc, bo to już było w dość zaawansowanym punkcie. No ale pojawił się problem z eksportem. Nie mogli sobie z tym poradzić, a później jeszcze im bodajże komp siadł. Tyle tam się działo, że w pewnym momencie straciłem wątek (śmiech). No ale później z Małym jeszcze coś tam kombinowaliśmy. Był np. taki poboczny, dziwny, bardziej punk rockowy projekt. Choć ja bardziej przy nim tylko pomagałem. On również nie został doprowadzony do końca, no ale za tym kryła się już tragiczna historia. To już Mały musiał by Ci to opowiedzieć.

Spotkałem go jakoś w tym czasie na Thunder Fest w Bytowie. Jeśli dobrze pamiętam, to przed Vaderem.

No oczywiście, że przed Vaderem! (śmiech) To jest punkt spotkania wszystkich metalowców! (śmiech)


(śmiech) Po "[Split]" z kolei był mały powrót do przeszłości. Skąd pomysł, by wypuścić "mroczniejszą" wersję "[Aether]"?

To chyba Janos ją przez przypadek znalazł. Jak zapewne wiesz, ja potrafię katować swoimi kolejnymi wersjami. Cały czas coś zmieniam. Co jakiś czas robię mu taki quality check i podsyłam plik mówiąc: "Słuchaj tego! To jest ostateczna wersja. Na dzisiaj!" (śmiech). No i odgrzebał tę fajną wersję "[Aether]" i mówi: "Smakuje trochę inaczej. Dużo rzeczy tam nie ma". Bo tam nawet utwór tytułowy był w wersji instrumentalnej. Wokale były inaczej ułożone, nie było solówki w pierwszym kawałku. Ten miks też inaczej brzmiał, tak intrygująco. Nie chciałem tego wyrzucać. Chciałem, by został po tym ślad.

Dorzuciłeś więc "[Dark Aether]" do dyskografii, ale tylko cyfrowo. Nie myślałeś o fizycznej płytce?

Nie, nie! To bez sensu by było. "[Aether]" jest dla mnie takim skończonym tematem. Ten po prostu brzmiał naprawdę dziwnie i mrocznie. Smakował inaczej.

Teraz mamy ten nowy krążek: "[Ołów]". Tuz przed pojawił się taki singiel/nie-singiel: "[Glitch]". Kawałek jest na płycie, ale w zdecydowanie krótszej formie. Skąd pomysł na 34 minuty hałasu?

Wymyśliłem sobie sposób na robienie takich glitchy. Strasznie mnie to zafascynowało. Robisz kawałek na cztery minuty, kręcisz gałkami i wychodzi pół godziny (śmiech). "[Ołów]" był w ogóle nagrany bardzo dawno temu. Ja mam teraz na kompie szkiców na dziewięć "[Apexów]" (śmiech). To nie jest żadna tajemnica, że u mnie materiał leży jak w szwalni (śmiech).

To kiedy go nagraliście?

"[Ołów]"? Bez wokali to był w zasadzie gotowy w... 2021/22. No ale tam się też bardzo dużo zmieniało. Bez wokali możesz zrobić tylko pewną część. Ostateczny szlif, artykulacja wokalisty może bardzo dużo zmienić. A jak jeszcze możesz dłubać w detalach, to w ogóle. Ja zawsze trzymam wszystko w takiej formie, żebym mógł to jeszcze trochę przyedytować.

Już wtedy wiedziałeś, że to Lucas będzie wokalistą?

Nie, co ty. "[Ołów]" w ogóle zyskał swoją nazwę jak już dołączył do nas Łukasz. Po tym, jak usłyszałem pierwsze dwa kawałki. Jak zobaczyłem, w jaki sposób on w ogóle odebrał tę całą muzykę. Trochę to później leżało i szczerze Ci powiem, że było w dość ciemnym miejscu. Miejscu, do którego nie miałem już ochoty za bardzo zaglądać, bo powstały już tam przynajmniej dwa "[Apexy]", które też chciałbym w końcu wydać. W pewnym momencie myślałem, że już tego nie odgrzebię. Myślałem, że ten album skończy jak "[Paradox]".

"[Paradox]" doczekał się wersji reżyserskiej. Tutaj będzie podobnie? (śmiech)

Nie, nie! W "[Ołowiu]" już nie będę grzebał. Nie chcę! (śmiech)

Jak to się w ogóle stało, że to Myszkowski został wokalistą cyferek? Bo wcześniej pojawił się gościnnie w numerze "[cluster_b]".

To był swoisty pomost do tego, co Janosick miał ostatecznie w głowie. Gdzieś po "[Takuboku]", gdy odszedł Majher, Janos słuchał tego jak na nim śpiewa i powiedział, że on widzi tylko jedną osobę na jego miejsce. Gadał o Myszkowskim przez lata. Ja to mówiłem tylko: "Dobra, dobra. Nagramy coś dobrego, to będziesz mógł działać" (śmiech). Antigama grała koncert w Łodzi, więc wziął płytę z "[Aether]", podszedł do niego na koncercie i powiedział: "Sprawdź to. Następny album robimy razem" (śmiech). Łukasz jest wspaniałym gościem, więc odebrał to bardzo pozytywnie. Ktoś inny mógłby się obrazić, albo Cię wyśmiać, a on wziął to bardzo poważnie. "Zobaczysz, wejdziesz w to!" - cały Janosick! (śmiech) Jeśli chodzi o załatwianie wokalistów, to jest on mistrzem świata! (śmiech) Wszystkie pomysły na wokalistów są jego!

Jakie kawałki były tymi pierwszymi nagranymi po dołączeniu Lucasa?

Poniekąd te, które słyszysz na albumie. Nie pamiętam jednak kolejności, w jaki je zrobił. Najpierw mu wysłałem ten "[cluster]", do którego zrobiliśmy klip i myślałem, że to już jest koniec naszej przygody. Myślę, że jego percepcja tego co gramy była inna - myślał, że my łupiemy jakieś grindcore'y. No i tak od słowa do słowa podesłałem mu jeszcze jakiś kawałek. Zadzwonił i słyszę w słuchawce: "Ty, fajne to! Masz więcej?". Ja na to: "No mam. Ale dużo". "A co to znaczy dużo?". "Ci wyślę, to zobaczysz" - powiedziałem. Podesłałem mu, a on dzwoni parę dni później i mówi, że rzeczywiście dużo (śmiech). I się spytał, czy można coś połączyć (śmiech). Ten pierwszy rok, to chyba starał się zanurzyć się w tym wszechświecie. Odnaleźć tam siebie. Ostatnio mi opowiadał, że nie było łatwo wejść do tego naszego "pocket universe". Ale jak już ci się uda, to już jest z górki.

A jak to było z klipem Sick Studio dla Antigamy?

Najpierw zrobiliśmy swojego "[clustera]". Akurat byli przed wydaniem tej swojej nowej płyty: "Whiteout". Spotkałem ich, gdy grali w takiej małej kanciapie w Poznaniu, a wcześniej jeszcze spotkaliśmy się w pubie. Coś tam sobie pogadaliśmy i tak od słowa do słowa padło, że fajne klipy robimy. "A co, chcecie jeden?" - zapytałem (śmiech). No i zrobiliśmy. Znaczy się, zrobił go Janosick. Ja to głównie montażem się zajmowałem.

Mówiłeś, że wersje instrumentalne kompozycji na "[Ołów]" były gotowe już wcześniej, ale jednak pojawia się w nich trochę nowych elementów, jak np. trąbka. A nie od dziś wiadomo, że Myszkowski jest nie tylko wokalistą.

To akurat jest ten sam koleś, który nagrał partie trąbki na "[Split]": Ja Nóż. To więc bardziej moja wina (śmiech). Ale zgadzam się z Tobą, że jest parę numerów, w których Łukasz sporo dorzucił. Na przykład w "Klątwie" jest sporo takich instrumentalnych, pink-floydowych patentów, jak chociażby z "Money". Akurat byłem u niego jak to nagrywał. Miał na sobie jakieś łańcuchy, na końcu skrzypiało krzesło. Troszkę się pobawiliśmy. Zanim zaczął nagrywać "Klątwę", to pojechałem do niego z pewnym konceptem. Chciałem żeby zrobił syncope'y na wokalu. I widziałem jak mu się żarówka nad głową zapaliła. "Daj mi pięć minut" - rzucił. Ja sobie poszedłem posiedzieć, podzwonić, odpowiedzieć na parę SMS-ów, a on... usiadł i napisał tekst! Zaczął nagrywać jakąś wczesną wersję i zajęło mu to... Nie wiem, z 15 minut? Może ciut więcej. Po tym pierwszym szkicu powiedział żebym dał mu parę dni, bo wie, co z tym zrobić. "Będzie się działo".

Myszkowski to w ogóle fajnie działa wokalnie na "[Ołów]". Spodziewałem się powtórki z Antigamy, a więc potężnych krzyków, a tutaj mamy chociażby melorecytacje. Ba, jest kawałek, w którym mamy klimatyczny monolog! Byłeś zaskoczony kierunkiem, który obrał?

Mysza jest nie tylko grindcore'owym wokalistą. Jak się sprawdzi jego dyskografię, to znajdzie się w niej wszystko. Uważam, że to, co udało mu się dopasować do naszej muzyki, to może z 50% tego, co w nim drzemie. Są w nim nieodkryte pokłady pomysłów. To bardzo energetyczny facet. Na tej jego rzece nie ma żadnej zapory. Jest w ogóle fajna historia związana z konceptami na ten album. Ja Nóż mówił, że super byłoby zrobić coś w stylu starych audycji radiowych, w których czytano kryminały. I ja tego Myszy w ogóle nie przekazywałem. A on w pewnym momencie rzuca, że w razie czego, to ma jeszcze taką historyjkę detektywistyczną. Aż zgłupiałem i zacząłem się zastanawiać, czy gdzieś tam sobie nie przegadali tego tematu. Miał zresztą więcej takich rzeczy, których ja nie sugerowałem, a jednak dzięki niemu się pojawiły. Nie wiem - może odczytał to z mojej muzyki? W paru momentach byłem zszokowany, zwłaszcza lirycznie te teksty potrafią w jakiś sposób dotknąć każdego. Dla mnie to jest prawdziwa topka - to, co zrobił lirycznie, wokalnie, konceptowo. Jak zespoił ten album. Dodatkowo dawał bardzo fajne rady odnośnie tego, jak ten album ma brzmieć. W głowie miałem jakiś tam pomysł, no ale do realizacji droga zawsze jest kręta. To, że coś fajnie brzmi w głowie nie oznacza, że będziesz w stanie wypracować to brzmienie w realu. To zawsze jest bardziej kompromis - to co słyszysz, to taki second best. To nie 1:1 mojego wyobrażenia. Nie mam gratów za milion dolarów, ani realizatora za drugie tyle. Staram się wycisnąć z tego co mam jak najwięcej, a te jego rady były po prostu w punkt.


Jak już wspomniałeś o tej historii detektywistycznej, to przyznam, że w rozmowie z Janosem powiedziałem, że Myszkowski w pewnych momentach brzmi jak Linda na płycie Świetlików. A to komplement!

No! (śmiech) Jak mi przysłał "Mocarza". Bo oryginalnie numer ten był przewidziany do zamknięcia płyty - miał być gdzieś na końcu. Jak go jednak usłyszałem, to zadzwoniłem do Myszy pytając kto to w ogóle nagrał. "No co ty? Przecież to ja!" - mówi. "No to w takim razie otwierasz tym album! Wiesz o tym, nie?" (śmiech). "No wiem" (śmiech). Ja go naprawdę bardzo lubię! Mamy z nim dobry vibe. Fajnie ta cała maszyna funkcjonuje z naszą trójką.

To w ogóle ciekawe rozpoczęcie tego nowego rozdziału. Jest nowy wokalista, instrumentalnie się to zmienia w stosunku do "[Aether]", no i w zasadzie cały krążek po polsku.

Mały zaczął pisać po polsku, więc poniekąd jest to jego koncept. Parę lat temu była jeszcze taka obawa, że jak robisz album w ojczystym języku, to za granicą może zostać źle odebrany. Mam paru znajomych za granicą i każdy z nich powiedział, że to jest najlepsza rzecz, jaką mogliśmy zrobić. Inaczej odczuwa się tę agresję, cały koncept smakuje inaczej. Brzmi to bardziej naturalnie. Nie ma udawania czegoś lub kogoś, kim się nie jest. Chodzi o to, że używanie innego języka nie mając z nim rdzennego połączenia nie jest naturalne. Pomysł został mi przedstawiony, uznałem, że ani mnie to nie ziębi, ani nie grzeje. Może być po polsku - mi to nie przeszkadza.

W przypadku polskich tekstów łatwo jednak wpaść w pewien "cringe". Tutaj Myszkowski stanął na wysokości zadania.

Tak, każdy z tekstów daje radę. Każdy z nich jest na swój sposób... drapiący - że tak powiem.

Z kolei do promocji tego albumu wybraliście dość specyficzne kawałki, bo dostaliśmy w zasadzie same miniatury. Dlaczego?

Chcieliśmy zrobić coś inaczej. Nie wiem, czy ostatecznie był to dobry pomysł. Wydaje mi się, że przez to wiele osób doszło do wniosku, że jeszcze bardziej się odkleiliśmy, niż przy ostatnim albumie (śmiech). Można było więc zacząć od czegoś innego. Nie wiem. Czasy się szybko zmieniają, zasięgi mocno się zmieniły w stosunku do tego, co było jeszcze parę lat temu. Teraz wszyscy we wszystkim widzą jakiś biznes.

A planujecie jakiś teledysk do któregoś z dłuższych kawałków, np. "Szczytów", "Pustyni"?

No. Do "Szczytów" się właśnie kręci. Ja wymyśliłem taki prosty koncept, a Janosick oczywiście rozbudował tę historię. Chciałem to puścić wraz z premierą CD, ale na razie jest nakręcone z 25% materiału. Do "Pustyni", tej docelowej wersji, pewnie też pacniemy. Bo do tej skróconej wersji z końcówki albumu widziałeś, nie? Ja je nazywam "kwaśnymi klipami". Są one bardzo ciężko odbierane. Albo są kompletnie niezrozumiane, albo ludzie nie chcą się przyjrzeć, co tam jest do końca.

A skąd w ogóle opóźnienie premiery wersji na CD? Bo miała być początkowo na przełomie października/listopada 2024 roku.

Niektóre rzeczy zajmują po prostu więcej czasu. Są rzeczy, które można szybko skończyć, szybko ludziom dostarczyć, ale czasami są też sytuacje, że po prostu się nie da.

Już w przypadku "[Aether]" zdradziłeś, że długo zajęło Ci przeforsowanie pomysłu na lakierowane elementy w digipacku. Tutaj też było podobnie?

Wiesz co? Cały ten album, to była taka kurwa przeprawa przez bagno. Przez długi okres czasu zastanawiałem się, czy w ogóle powinien się on ukazać. Ale to było zanim jeszcze dołączył Mysza. On tchnął w to trochę życia. Obawiałem się, że skończy jak "[Paradox]". Bardzo dużo mnie kosztował. Spędziłem nad nim chyba najwięcej czasu. To nie tak, że były jakieś trudności - po prostu dużo się działo w moim życiu. Pandemia i te sprawy - myślę, że to wszystko nieco nas rozleniwiło.


A skąd pomysł na dwie wersje kolorystyczne "[Ołowiu]"?

A chcesz usłyszeć dobrą historię, czy wersję prawdziwą?

Wolałbym tę prawdziwą (śmiech).

Miałem pomysł na to, by okładka była w pewnej przestrzeni kolorystycznej, ale za cholery nie byłem w stanie tego zrobić. Nie mogłem wyciągnąć tego, co sam sobie wyobraziłem. Dłubałem, zmieniałem i zrobiłem okładkę, którą poniekąd spierdoliłem (śmiech). Odzyskanie tego co zrobiłem wiązało się z trudnościami. Wymyśliłem więc co innego: że zrobię taką wersję alternatywną, póki mam jeszcze assety, z których zostało to wcześniej skomponowane. Cały czas jakieś schody. Zawsze spłaszczę dwie wersje, a później się zastanawiam, co ja mam z tym zrobić. Zacząłem odtwarzać tę wersję, którą chciałem zrobić i którą poniekąd miałem już skończoną. I przez przypadek zacząłem się bawić kolorami. Wpadłem na pomysł, że mógłbym mieć taką limitowaną wersję pokazującą drugie spektrum tej okładki. Zauważyłem, że tę czerwoną mocno spłaszczyłem i zaginął gdzieś ten detal. Choć z drugiej strony miała wyglądać jak zabarwiona krwią - i tej wpompowałem w nią bardzo dużo. Ta druga, limitowana, to była takim zgniłym złotem. Fajnie to wyglądało.

Rzeczywiście ta złota wyciąga więcej szczegółów, ale jednak czerwona jest zdecydowanie bardziej mroczna, tajemnicza.

Czerwona jest bardziej adekwatna do albumu. Jak już się z nim osłuchasz i zejdzie z ciebie ten mroczny klimat i zacznie się przebijać trochę światła, to wtedy ta złota okładka nabiera sensu. No ale to jest ten sam materiał. Zawsze chciałem zrobić dwie skrajnie różne okładki. Te są poniekąd takie same, ale zawsze chciałem mieć taką limitowaną edycję dla kogoś, kto by był zainteresowany tym, co mi się podoba.

Mówisz, że zawsze chciałeś zrobić limitowaną wersję jakiegoś wydawnictwa, a przecież swego czasu wypuściłeś całą dyskografię z ręcznie malowanymi okładkami.

Niby tak. Ale jednak chciałem spróbować tej nieco innej formy. Teraz jest w ogóle fajniej, bo kiedyś można było tłoczyć płyty od 500 sztuk, a teraz można od 300. Nagle okazuje się, że można zrobić coś, co było niemożliwe 5 lat temu. Jest ciekawiej.

A myśleliście nad koncertami? Byłem na paru takich niestandardowych, jak np. Larmo, no i całkiem fajnie to działa na żywo.

Musiałbym mieć bębniarza. Wtedy byśmy sobie usiedli we trójkę czy tam w czwórkę i byśmy przetworzyli ten materiał pod niego. To są bardzo specyficzne rzeczy - nie wiem, czy miałoby to w ogóle sens. Da się je zagrać, ale są ciężkie do zapamiętania - mało komu by się chciało. Mam parę nazwisk w telefonie, z którymi dogadywałem się jeszcze zanim powstał "[Aether]". Mieliśmy to nawet nagrywać w studio, no ale zawsze się to rozbijało o kwestie finansowe. Bo wiadomo: nikt nie zagra za darmo. Nikt za darmo niczego nie robi. Oprócz mnie oczywiście (śmiech).

Poza tym z koncertami to jest teraz tak, że wiesz. Muzyk Exodus mówił ostatnio w wywiadzie, że czuję się jak sprzedawca koszulek, a nie muzyk.

Liam Gallagher z Oasis fajnie powiedział w jednym z wywiadów przy okazji swojego solowego projektu. Oni są z Manchesteru, a tam mają takie drapieżne poczucie humoru. No i powiedział, że kiedyś to były czasy, a teraz czasów już nie ma, bo musi sobie sam herbatę parzyć (śmiech). Kariery się zmieniają, nawet tych wielkich z lat 90. Jak żyli kiedyś, a jak muszą teraz? Cały streaming to też jedna wielka pomyłka. Jakie kwoty są wypłacane za to, że twój utwór zostanie użyty na Facebooku lub Insta? Mam taki jeden numer, który został przez kogoś przycięty i gdzieś tam użyty. Mam 20 milionów odtworzeń. Daje to 20 dolarów (śmiech).

Idziesz na weekend pracować do sklepu i zarabiasz więcej.

No to widziałem jakiś czas temu wywiad ze Snoop Dogiem. I powiedział, że właśnie dostał czek od Spotify na 45 tysięcy dolarów za jeden miliard odtworzeń jakiegoś utworu. No i facet się go pyta: "No i jak się z tym czujesz?". O on odpowiada, że płaci 50 tysięcy dolarów gościowi, który mu roluje blanta (śmiech). Redaktor w szoku, a on tłumaczy, że jak zatrudnia się fachowca, to trzeba mu odpowiednio płacić. Jakiś facet zarabia więcej na robieniu blantów niż gwiazda muzyki na streamie. Jasne, może był to taki jednorazowy strzał za jeden song - nie znam całego kontekstu, bo rolki w Internecie są jakie są. No ale historia zabawna.

A wracając do [4672]. Album jest, a co dalej?

Mysza ma już nowe kawałki na dysku. Już się osłuchuje. Teraz mam 9 mini-albumów. Pomysł jest taki, by pomiędzy dużymi albumami takimi jak "[Ołów]" czy "[Aether]" będę wypluwał takie "Ghosty" jak robił Nine Inch Nails. Tyle że u mnie to się będzie nazywało "[Apex]" i to będą takie limitowane EP-ki. Będzie na nich tylko parę numerów i zacznę je wydawać od końca - będzie ich 9. Najpierw wyjdzie część 9, na której będzie 9 numerów, a później ta ilość będzie się zmieniać. Zmieniać będzie się też klimat. Jeden "[Apex]" będzie bardziej ambientowy, nieco bardziej noise'owy - żeby to dawało taką odskocznię od tego wszystkiego. Streaming ma jedną ciekawą opcję: możesz wziąć jakiegoś wykonawcę i słuchać wszystkiego, co wypuścił - takie "essentials". I jak wrzucisz cyferblat, to tłucze ci wszystkie numery z naszych albumów (śmiech). I powiem ci, że to siedzi. One skaczą, zwłaszcza jeśli wjedzie "[Paradox]". Ale nagle okazuje się, że na "[Paradox]" jest w chuj dobrych numerów - tyle że są one w bardzo nieprzystępnej wersji i bez wokalu. Tylko jakieś darcie ryja, szepty czy gadaniny. Wracając do "[Apex]": jak Małemu nie poszło z "[Ołowiem]", to dałem mu właśnie materiał z "[Apex]" do spróbowania - stąd ten kawałek "[8]" z Fa8riker. Pozostałe dwa to już nie było to. Miał fajne pomysły, dużo nad tym pracował, napisał fajne teksty, ale chciał to wszystko nagrać na zasadzie jednego strzału. Myślał, że jak znalazł sposób na jeden numer, to zrobi w ten sposób cały materiał i wszystko się będzie zgadzało. A to tak nie działa. Nie chciał już później nanosić poprawek, no i sobie podziękowaliśmy. Chociaż później znów zaczął myśleć nad tym tematem. I fajnie, bo u mnie drzwi zawsze są otwarte. Chociaż powiedział, że mu się ten cały "[Ołów]" kurwa nie podoba (śmiech).

Najważniejsze, że mi się podoba! (śmiech) Dobra, kończymy to wszystko, bo i tak żeśmy się rozgadali. Dzięki za tę długą rozmowę! Miłego wieczoru! Trzymaj się!

Dzwoń do mnie częściej! Dbaj tam o siebie! Cześć i dzięki!


Autor: Tomasz Michalski

Data dodania: 06.07.2025 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!