Votum - "Metafiction to przebiegła bestia"


Votum to aktualnie jeden z najmocniejszych punktów progresywnego rocka i metalu w Polsce. Bez wątpienia "nasz" towar eksportowy. Zespół, choć relatywnie młody, to już imponujący dojrzałością w brzmieniu i w przekazie lirycznym. Pokrycie tych słów stanowi choćby ostatni krążek grupy pt. "Metafiction". Z muzykami zespołu miałem okazję porozmawiać m.in. o wrażeniach ze współpracy z Mystic, o treści "Metafiction" i o nadchodzących planach grupy.





MetalSide: Zadebiutowaliście w tym roku w barwach Mystic Production. Jak się nagrywało pod nowymi skrzydłami w odniesieniu do Insanity Records?

Adam Łukaszek: O ile dobrze pamiętam, wiadomość o kontrakcie z Mystic dopadała nas mniej więcej w połowie nagrywania "Metafiction". To nas oczywiście w jakim stopniu uskrzydliło, dodało wiary, a uwierz, że taki bodziec był nam potrzebny. Od samego początku mieliśmy same problemy. Prawie nic nie szło po naszej myśli. News z Krakowa podniósł morale całego zespołu, bo było to jedno z naszych marzeń.

Zbigniew Szatkowski: To prawda, a dużo się działo podczas nagrań, zawodziła technologia, "studio" nie współgrało. Kontrakt z Mystic poukładał nam emocje, uspokoił.

Adam Łukaszek: Wcześniejszy kontrakt - umowę z Insanity Records podpisaliśmy z gotowym krążkiem w dłoni. Nagraliśmy, podpisaliśmy... i to był błąd z naszej strony. Na szczęście współpraca z Insanity Records i Panem Rafałem Adamkiewiczem kończy się wraz z początkiem roku 2010. A więc Nowy Rok zaczynamy wyśmienicie <śmiech>.

Zbigniew Szatkowski: Tak, zdarzało się, że mieliśmy trochę inne podejście niż Insanity Records <śmiech>.

Jak można określić "Metafiction" pod kątem pracy instrumentów? Progresja? Progresja z dużym uśmiechem do heavy metalu? Czy w ogóle zespół przywiązuje jakąkolwiek uwagę do etykietowania muzyki, którą tworzy?

Adam Łukaszek: Zawsze powtarzamy, że nie zastanawiamy się w jakie ramy muzyczne się wpisujemy. Wyobraź sobie, że w czasie tworzenia "Time Must Have A Stop" o Riverside słyszał tylko jeden z naszych gitarzystów! A po wyjściu krążka usłyszeliśmy "zrzynka z Riverside". Ja rozumiem, że dla nowych odbiorców trzeba to jakoś skategoryzować, ale często spotykamy się z dużą przesadą.

Zbigniew Szatkowski: Etykietowanie ma swoje plusy. Można dzięki temu znaleźć zespoły podobne do tego co się w jakiś sposób lubi, trochę poszerzyć horyzonty, ale na miłość boską! Jeśli wierzyć temu, co można przeczytać na bardzo wielu portalach muzycznych, to są już tylko 2 zespoły: "dream theater" i ich klony oraz "riverside" i ich naśladowcy, którzy z kolei są pochodnymi ELP, Yes oraz Pink Floyd <śmiech>.

W którym momencie Votum nawiązuje więź ze słuchaczem? Czy metafikcja w tej relacji tworzy się już od pierwszych nut nowej płyty czy w wasz materiał trzeba się wgłębić, aby zrozumieć jego sens?

Adam Łukaszek: Chcielibyśmy, aby ta więź powstawała od pierwszych dźwięków i trwała jeszcze długo PO ostatniej nucie "Metafiction". Formuła koncepcji albumu jest trochę zawiła, ale o to nam chodziło. Dzięki "zawiłości" ta właśnie więź ze słuchaczem, o której mowa, ma szansę być jeszcze głębsza, bo Maciek, gdy tworzy teksty, nie mówi ostatniego słowa, nie zamyka ostatnich drzwi, a wręcz przeciwnie, otwiera je jeszcze szerzej, wręcz zdejmuje je z zawiasów, aby zachęcić do wejścia jeszcze dalej, jeszcze głębiej, wreszcie do próby stworzenia własnej rzeczywistości na podstawie tych, o których mówi "Metafiction". To trochę pokręcone, ale jak się wgryziesz to zrozumiesz o co chodzi <śmiech>.

Po zawartości wkładki wnioskuję, że muzycy Votum wolny czas spędzają na oglądaniu kinowych klasyków. Cytujecie zarówno The Libertine, Stranger Than Fiction, The Jacket czy The Fountain... to przypadkowe inspiracje czy przemyślane treści, odpowiadające konceptowi albumu?

Zbigniew Szatkowski: Tak jak na "Time Must Have A Stop" tak i w przypadku "Metafiction" staraliśmy się jak najmniej rzeczy pozostawić przypadkowi. Długo dyskutowaliśmy o tekstach, muzyce i filmach, by jak najodpowiedniej dobrać wszystko i ułatwić słuchaczom interpretacje całości i konceptu, który próbujemy jakoś opowiedzieć. Wszystko jest na swoim miejscu, poukładane i czekające na uważnego odbiorcę.

Szczególnie intrygujące jest ostatnie zdanie z wkładki wyjęte z The Fountain Aronofsky'ego. Brzmi ono: "It's all done except the last chapter. I want you to help me. Finish it". Czy to przekaz kierowany do odbiorców albumu? Czy oni sami mają szukać finału historii, którą opowiadacie na instrumentach i w lirykach "Metafiction"?

Zbigniew Szatkowski: "Metafiction" to przebiegła bestia. Jest na tym albumie sporo warstw. Jest trochę jak cebula <śmiech>. Mieszają się w niej rzeczywistości bohaterów z rzeczywistością opowiadającego i słuchającego. Można w wspomnianej wkładce również natrafić na list głównego bohatera do czytelnika i on również pomaga zrozumieć, jakie wydarzenia miały czy też będą miały miejsce 20 grudnia.

Co z planami Votum? Kiedy zamierzacie wyruszyć w jakąś konkretną trasę koncertową?

Adam Łukaszek: Jeszcze trochę za wcześnie, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Poprzednia mini trasa dała nam wiele do myślenia, mieliśmy czas na refleksje i stwierdziliśmy, że musimy włożyć jeszcze więcej wysiłku w to, co robimy. Dlatego tuż po powrotach ze świątecznych wyjazdów zabieramy się ostro do pracy. Potrzebujemy jednak czasu, aby wszystko się ładnie zazębiało. Machina koncertowa Votum musi działać perfekcyjnie.

Zbigniew Szatkowski: Dobre zaplanowanie trasy jest niezmiernie istotne. Teraz więc pracujemy nad tym, ale nie oznacza to, że nie zagramy kilku czy kilkunastu mniejszych koncertów po drodze. Rock'n'roll musi być.


Autor: Robert Bronson

Data dodania: 17.01.2010 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!