MetalSide.pl: Cześć! Dobrze mnie słychać? Z audio wszystko w porządku?
Georg Neuhauser: Hej! Tak, wszystko w porządku!
Cóż, w takim razie zaczynajmy! Niedawno wydaliście DVD "Memoria". Jaka jest historia tego wydawnictwa? W końcu ten projekt narodził się jakieś dwa lata temu i był finansowany przez samych fanów. Dlaczego musieliśmy czekać na niego dwa lata i czy zmienił się przez ten czas jego koncept?
Heh, przede wszystkim: dziękuję za zaproszenie! Natomiast nie, koncept w ogóle się nie zmienił. Powód, dla którego zajęło nam to wszystko aż dwa lata jest dość prosty: Covid. Zaraz po wydaniu naszego ostatniego albumu - "The Last Knight" - wyruszyliśmy we wspólną trasę z przyjaciółmi z Rage. I pamiętam, że pierwszy raz usłyszałem o tym wirusie siedząc w naszym nightlinerze, czekając na koncert w Mediolanie. Pomyślałem sobie, że cóż, pewnie będzie tak jak z innymi tego typu wirusami, no ale już dwa tygodnie później mieliśmy pierwszy lockdown. Nie mogliśmy więc wyruszyć w drugą część trasy, która zaplanowana została na kwiecień 2020 roku. Odbyliśmy z członkami zespołu spotkanie przez Skype'a i doszliśmy do wniosku, że musimy znaleźć nowe sposoby na to, by utrzymywać kontakt z naszymi fanami. Wymyśliliśmy coś takiego jak Knights Pub, a więc rodzaj spotkania przez Skype'a lub Zooma, które było transmitowane na Facebooka. Byliśmy tam dla fanów, odpowiadając na różne pytania itp., itd., a nawet grając niekiedy akustyczne wersje naszych kawałków.
Reakcje fanów na te numery były bardzo entuzjastyczne, choć graliśmy już takie aranżacje w przeszłości. Na przykład w 2018 podczas trasy "Symphonic Metal Nights" w metalowym secie znalazło się miejsce na dwa akustyczne kawałki - i również wtedy publiczność je pokochała. Pojawił się więc pomysł na to, by nagrać cały akustyczny album. Następnie, że w sumie czemu by nie zagrać całego akustycznego koncertu i wydać go jako DVD/Blu-ray. Nasz wydawca stwierdził, że to świetny pomysł, ale jednak taki produkt nie sprzeda się tak dobrze jak album studyjny. Postanowiliśmy więc spróbować kampanii crowdfundingowej. Nasi fani nie zawiedli i zgodzili się wziąć udział w tej przedsprzedaży - bo w końcu tym tak naprawdę jest tego typu kampania. Złożyli pre-ordery na płytę oraz inne rzeczy, jak np. koszulki. Dzięki temu mogliśmy stworzyć normalne, profesjonalne wydawnictwo DVD/BD. Które było planowane na 2020 rok. Później był jednak kolejny lockdown, więc musieliśmy przełożyć koncert na 2021 rok. I - nie zgadniesz! - wtedy mieliśmy kolejny lockdown! I dlatego właśnie pomysł z 2020 roku został przełożony aż na 2022. Ostatecznie było warto, bo te dwa majowe występy były fantastyczne i jestem zadowolony z rezultatu.
Tuż przed samymi występami na Serenity spadła tragedia: zmarła siostra Fabio. Czy to wydarzenia wpłynęło na dobór kompozycji?
Nie, ponieważ dowiedzieliśmy się o tym, że Claudia zmarła jakieś trzy czy cztery dni przed koncertami. Nie wiedzieliśmy czy Fabio w ogóle będzie w stanie na nich zagrać. Wszystko, łącznie z setlistą, było już wcześniej przygotowane. Całe wydawnictwo zostało jej zadedykowane, a w szczególności utwór "Journey's End", który idealnie pasował do tej sytuacji. Opowiedziałem o wszystkim publiczności przed startem tej kompozycji, przez co ta wersja stała się jeszcze bardziej wyjątkowa. Jestem pewny tego, że Claudia oglądała nasz występ.
W ramach "Memoria" zagraliście w ogóle dwa koncerty. Który z nich trafił na DVD/BD? No chyba, że to materiał łączony.
Nie, planowaliśmy dwa koncerty, ponieważ chcieliśmy mieć backup, na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Zagraliśmy w piątek, całkowicie rejestrując występ - zarówno audio, jak i wideo. Następnie zagraliśmy w sobotę: identyczna setlista, nawet te same ciuchy. Chcieliśmy mieć zapasowe nagranie na wypadek np. problemów technicznych, czy jakbyśmy chcieli coś zmienić. Ostatecznie ten drugi koncert wyszedł tak dobrze, że stanęło na jednym, kompletnym występie - wszystko, co widzisz i słyszysz pochodzi właśnie z soboty.
"Memoria" to pierwsze koncertowe DVD zespołu. Dlaczego nie chcieliście wydać takiego normalnego, elektrycznego występu?
Tak jak powiedziałeś: nie chcieliśmy wydać normalnego, standardowego DVD. Tyle zespołów robi coś takiego, tj. nagrywa swoje show podczas normalnego koncertu czy w ramach jakiegoś festiwalu. My uznaliśmy, że jeśli już mamy zrobić takie wydawnictwo, to niech będzie to coś wyjątkowego. A to było coś wyjątkowego. Ta miejscówka… Wiesz, to nawet nie jest miejsce, w którym odbywają się metalowe koncerty. To po pierwsze. Po drugie: same aranżacje były wyjątkowe. Takie chociażby "Legacy of Tudors" czy "Engraved Within" są w tych akustycznych wersjach nawet lepsze niż oryginały. Dlatego właśnie czekaliśmy: jak już robić coś takiego jak Blu-ray, to musi być to coś wielkiego i wspaniałego. Chciałbym także zagrać z prawdziwą orkiestrą - to też byłoby coś niezwykłego - ale "tylko" normalny metalowy koncert? Nie nasza bajka.
Sama "Memoria" to także taki swoisty koncept-album, ponieważ posiada własną fabułę. Kto wymyślił coś takiego?
Cóż, pewnie wiesz, że niemal każdy album Serenity kręci się wokół jakiegoś konceptu - wszystko wiąże się z historią. "Lionheart" opowiada w całości o Ryszardzie Lwie Serce, "The Last Knight" jest o Maksymilianie I, bohaterem "Codex Antlanticus" jest Leonardo da Vinci. Wiedzieliśmy, że musimy mieć odpowiedni pomysł dla "Memorii". Dodanie postaci narratorki było świetnym posunięciem i dzięki PK koncert wyszedł jeszcze bardziej epicki.
 Byłem pod wrażeniem tego, jak wróciła do swojej roli po tym jak rozwaliłeś świecznik (śmiech)
(śmiech) To prawda! To prawda! (śmiech) To także coś WYJĄTKOWEGO. Bo muszę podkreślić fakt, że nic nie zostało nagrane na nowo. Wszystko, co widzisz, wszystko, co słyszysz zostało nagrane na żywo. Nie poprawialiśmy niczego w studio. Mnóstwo zespołów wypuszcza płyty "na żywo" czy też DVD, na których słychać wyraźnie, że np. gitary czy wokal zostały nagrane raz jeszcze w studio. "Memoria" taka nie jest - tutaj wszystko jest prawdziwe. Dlatego powiedzieliśmy sobie, że "cóż, stało się", "tak, zniszczyłem świecznik", "to był wypadek" (śmiech) Ale wiesz, jednocześnie była to część tego drugiego show. Stało się podczas występu na żywo, a skoro nie zmienialiśmy niczego innego, to i musieliśmy zostawić tę scenę. Tę, podczas której rozwalam świece (śmiech)
A kto pojawił się na skrzypcach i flecie? Bo line-up Serenity został nieco rozszerzony.
Szukaliśmy muzyków, którzy są w stanie zagrać na tego typu instrumentach, bo wiedzieliśmy, że jeśli chcemy przedstawić takie numery jak np. "Legacy of Tudors" czy "Journey's End", które już oryginalnie miały pewien folkowy charakter, to w wersjach akustycznych te partie muszą dodać jeszcze więcej klimatu. Zadzwoniłem do lokalnych muzyków i skierowali mnie do Sophie - skrzypaczki. Z kolei Katia jest dziewczyną Fabio - naszego basisty. "Memoria" to takie wielkie spotkanie rodzinne, ponieważ także i pozostali goście, jak Clémentine, Marco, Michele, Kathrin, Nik czy Sascha, który był producentem "The Last Knight" - wszyscy jesteśmy ze sobą silnie związani. Z odpowiednim budżetem możesz sobie pozwolić na zatrudnienie do roli gościa specjalnego niemal dowolnego muzyka. My nie chcieliśmy żadnych wielkich nazwisk, które nie mają związku z Serenity. Zapytaliśmy tylko osoby z naszego najbliższego otoczenia.
Fani bardzo szybko zaczęli się świetnie bawić. Spodziewałeś się tak żywiołowej reakcji na nowe aranżacje?
Fani twierdzili nawet, że to najlepszy koncert Serenity w historii. Nie spodziewałem się tego. Z pewnością. Myślałem, że wiesz, koncert metalowy jest bardziej energiczny, mocniejszy, ale jak możesz zobaczyć na płycie Blu-ray: ludzie skaczą, klaszczą, tańczą, krzyczą, śpiewają… Nie spodziewałem się, nikt z nas zresztą się nie spodziewał czegoś takiego. To była wielka niespodzianka.
Zauważyłem spory przekrój demograficzny wśród publiczności: mamy zarówno młodzież, jak i chociażby osoby starsze. To dla Ciebie zaskoczenie?
No właśnie nie - tak jest zawsze. Ogólnie nasza baza fanów jest bardziej zaawansowana wiekowo, tj. ludzie w przedziale 35-60. Powiedzmy. No i mnóstwo tych osób, które mają po 50, 55 czy tam 45 lat mają dzieci. Często więc zdarzało się tak, że przyprowadzali na koncert Serenity swoje dzieci, które później same stawały się fanami Serenity. Myślę też, że ten nasz melodyjny styl może być czymś, co trafia zarówno do starszych, jak i młodszych. W muzyce Serenity każdy znajdzie coś dla siebie. Dla mnie nie było to więc zaskoczenie, że podczas koncertu pojawiły się osoby bardzo młode, jak i "dość stare" (śmiech) Na bis ponownie zagraliście "Legacy of Tudors". Nie mieliście czegoś w zanadrzu? Nie spodziewaliście się tego, że publiczność nie puści Was po dobroci? (śmiech)
(śmiech) Dokładnie! Gdy rzeczywiście zdaliśmy sobie sprawę z tego, że fani CIĄGLE chcą czegoś jeszcze po pierwszym dniu, to zaczęliśmy rozmawiać na temat dodania kolejnego kawałka do setlisty. No ale nie byliśmy w stanie przećwiczyć niczego całkowicie nowego, bo chcieliśmy mieć na bis wszystkich gości. Wybranie jakiejś spokojnej kompozycji, przy której nie można się pobawić również nie było dobrym rozwiązaniem. Dlatego uznaliśmy, że zagramy "Legacy of Tudors". Podczas tego melodyjnego fragmentu (Georg gwiżdże odpowiedni fragment) wszyscy będą tańczyć, śmiać się, klaskać - to najlepszy numer do wspólnej zabawy jaki mogliśmy wybrać. Choć oczywiście grany już wcześniej, ale bez wszystkich gości - tylko z Clémentine.
Jak w ogóle wspominasz Wasz wspólny czas w Serenity? W końcu swego czasu dzieliłeś obowiązki wokalne właśnie z nią. "Memoria" to był więc Wasz taki mały "reunion".
Tak, jak to Clémie powiedziała w jednym z wywiadów: "to było jak powrót do domu". Było fajnie, bo wcześniej zagraliśmy wspólnie mnóstwo koncertów. Nie było żadnego strachu, nie czuliśmy się dziwnie, to było coś w stylu: "ok., zróbmy to! Tak ja to robiliśmy wiele razy wcześniej!". Znów była między nami chemia. Cudownie było mieć ją znów obok siebie na scenie - śpiewającą, tańczącą, bawiącą się. A dodatkowo z Michele, Marco i całą resztą to było, jak już wspomniałem wcześniej, takie spotkanie rodzinne.
Marco Pastorino pojawił się w dwóch kawałkach. Ten drugi to cover Fallen Sanctuary, a więc dość młodego projektu. Opowiedz nam o nim! No i dlaczego wybraliście właśnie tę kompozycję?
(śmiech) Wybraliśmy "Broken Dreams", ponieważ jest w pierwszej trójce moich najlepszych kompozycji. Poza tym Marco i tak już był żeby wykonać "Set the World on Fire" - kolejny nasz wspólny numer, który napisaliśmy z myślą o Serenity. Pomyślałem, że to dobry pomysł, by zaprezentować jeden kawałek Fallen Sanctuary…
(Georg na chwilę traci połączenie)
Coś się zepsuło…
To po mojej stronie. Gdzie stanęliśmy?
Na Fallen Sanctuary.
Tak. A więc oczywistym było dla mnie, że powinniśmy dodać do setlisty jeden kawałek Fallen Sanctuary, bo debiutancki album - "Terra Nova" - miał mieć swoją premierę w czerwcu, a więc miesiąc po zagraniu "Memorii". No i "Broken Dreams" to jedna z moich ulubionych kompozycji. Serio, pierwsza trójka w mojej całej karierze. Marco napisał ze mną "Set the World on Fire" dla Serenity, i tak był tego wieczoru obecny, logicznym było więc dorzucenie do setlisty kolejnej wyjątkowej piosenki.
 "Broken Dreams" ma ciekawy aranż: dwa wokale i jedna akustyczna gitara. Skąd pomysł na coś tak prostego?
(śmiech) Brian May powiedział kiedyś, że jak piosenka brzmi dobrze zagrana na jednym akustyku, to znaczy, że jest dobra. Tak więc, no… (śmiech) Myślę, że się udało! (śmiech)
(śmiech) Wśród gości mamy Saschę, Michela, Niklasa - wszyscy oni są członkami znanych zespołów i muzykami, których zna każdy fan Serenity. A kim jest Kathrin, która śpiewa w "Changing Fate"?
Swego czasu śpiewaliśmy razem w cover bandzie, tutaj w Tyrol. I kocham jej głos. Nie śpiewa w żadnym metalowym zespole, nie jest związana z żadną wytwórnią, po prostu robi swoje, głównie coveruje. Jej głos jest jednak niesamowity i dlatego właśnie poprosiłem ją o wzięcie udziału w koncercie. Tym bardziej, że ona również związana jest z Serenity, ponieważ wspomagała nas kiedyś na paru koncertach oraz cały czas interesuje się grupą. I właśnie dlatego była obecna.
Co żeście razem śpiewali?
Ten projekt już nie istnieje. Graliśmy wszystko. Serio, WSZYSTKO co ci przychodzi do głowy. Od popu, przez rock, aż do metalu. Chodziło nam tylko o zabawę (śmiech)
A gdzie Warkings na "Memorii"? Nie pasowaliby do klimatu?
Nie mam pojęcia! Musiałbyś zapytać mojego brata. Nie mam pojęcia dlaczego nie byli obecni, ale myślę, że akustyczne granie po prostu do nich nie pasuje. Ale mogę się spytać mojego brata jeśli rzeczywiście chcesz wiedzieć. (oczywiście Georg to The Tribune - zamaskowany wokalista Warkings).
Jaaasne (śmiech) "Memoria" w swojej fizycznej wersji ukazała się jako zestaw 2xCD+DVD+BD. Dlaczego nie ma takiej standardowej wersji 2xCD lub 2xLP?
Och, jeśli mam być szczerym, to wydanie czegoś takiego tylko w wersji audio nie miałoby w dzisiejszych czasach sensu. Każdy, kto chciałby posłuchać tylko audio może to zrobić chociażby na Spotify. Dorzucenie DVD i BD sprawia jednak, że całość staje się ekskluzywna. Te dwie płytki z samą muzyką, to miły dodatek, ale nie w 100% potrzebny.
A jak idzie praca nad ósmym krążkiem studyjnym Serenity? Bo przyznałeś, że pracujecie już nad następcą "The Last Knight".
Tak, kończymy proces komponowania. Prawdopodobnie znajdziemy się w studio na przełomie lutego i marca. Nowy album powinien pojawić się gdzieś latem, albo wczesną jesienią. 2023 roku.
Pojawi się na nim nowa wersja "Changing Times"?
"Changing Times" raczej nie, ale być może znajdzie się na nim nowa wersja "In the Name of Scotland".
Jaka jest w ogóle historia tego kawałka i dlaczego pojawił się jako samodzielny singiel?
Który numer?
"In the Name of Scotland".
Oglądałem na Netfliksie film "Król wyjęty spod prawa". Nie wiem czy go oglądałeś. Jego bohaterem jest Robert Bruce i bardzo mi się ten film podobał. Dlatego uznałem, że muszę napisać o nim utwór. Graliśmy go już w 2018 roku podczas "Symphonic Metal Nights" i został ciepło przyjęty przez fanów. Jako że mieliśmy nagraną już akustyczną wersję "Souls and Sins", która miała być bonusem do "The Last Knight", to postanowiliśmy zarejestrować "In the Name of Scotland" i wypuścić go jako samodzielnego singla, a później ewentualnie dodać go jako bonus do nowego krążka. Albo jako normalny numer - tego jeszcze nie ustaliliśmy.
A kiedy powstał "Changing Times"? Istnieje jego w pełni elektryczna wersja?
Nie, to typowo akustyczny numer. Prawdopodobnie nie pojawi się nigdzie indziej - tylko na "Memorii". To kawałek stworzony z myślą o tym właśnie wydawnictwie.
A jak z koncertami? Serenity planuje odwiedzić Polskę? Kiedy wyruszacie w trasę koncertową?
Są plany na trasę koncertową pod koniec 2023 roku. Gdzieś w okolicy września lub października. Na razie jednak nie ma jeszcze konkretów, więc nie powiem czy odwiedzimy w najbliższym czasie Polskę. Mam nadzieję, że tak.
 Jak wspominasz ostatnią wizytę?
Było bardzo fajnie! Polscy fani reagują bardzo entuzjastycznie. Jeśli dobrze pamiętam, to i jedzenie było smakowite. Jedynym problemem jest to, że trzeba pokonywać bardzo duże odległości. Co jest utrapieniem biorąc pod uwagę obecne ceny paliwa (śmiech)
Ostatnimi czasy wydałeś też książkę!
Dwie!
Dwie?!
Tak!
O czym one są?
Pierwsza, ta wielka, jest o górnictwie. To historia górnictwa w Tyrol. Pokażę Ci ją, bo i tak jestem w swoim biurze. Oto ona! (Georg pokazuje pokaźnych rozmiarów egzemplarz "Bergbau In Tirol")
Kawał tomiszcza! (śmiech)
No! 500 stron! O górnictwie w moim regionie. Ale także i o górnikach, którzy podróżowali do Czech, Rumunii, Słowacji, Anglii, Szkocji, Wenezueli itp. Natomiast druga książka poświęcona jest osuwisku w Tyrolu. To dość oryginalny, bardzo ciekawy temat.
Też książka historyczna?
Tak, obydwie to książki historyczne.
Dostępne są po angielsku czy tylko po niemiecku?
Tylko po niemiecku. Przynajmniej na razie. Być może książka o górnictwie zostanie przetłumaczona na język włoski, ale raczej nie należy się spodziewać wersji angielskiej. Kosztowałoby to za dużo pieniędzy, a poza tym ciężko byłoby to przetłumaczyć w taki sposób, aby była równie dobra jak w oryginale.
I taki oto sposobem dobrnęliśmy do końca. Na koniec: czego życzyć Serenity w nowym roku?
Wypuszczenia nowego, świetnie brzmiącego albumu, wyruszenia w trasę razem z moim braćmi i dobrej zabawy. Życie może się szybko zmienić, wszystko może się wywrócić do góry nogami w ciągu sekundy - co widzimy na przykładzie Rosji i Ukrainy. Cieszmy się życiem, które mamy, słuchajmy dobrej muzyki i czytajmy dużo książek (śmiech)
Trzymam kciuki! Dzięki za poświęcony czas! Dobrej nocy życzę!
Dzięki! Miłego wieczoru! Widzimy się wkrótce w Polsce! Na razie stary!
zdjęcia: Thomas Buchberger
|