Obsidious - "Wolność i radość z tworzenia"


W kwietniu 2020 roku z powodów różnic artystycznych z zespołem Obscura pożegnali się Linus Klausenitzer, Sebastian Lanser i Rafael Trujillo. Muzycy postanowili działać pod nowym szyldem i po znalezieniu wokalisty ogłosili światu narodziny Obsidious. Jabłko nie upadło zbyt daleko od jabłoni, gdyż otrzymaliśmy techniczny death metal, choć rzeczywiście brzmiący nieco inaczej niż kapela Steffena Kummerera. Jako że debiutancki album Obsidious - "Iconic" - już od jakiegoś czasu dostępny jest w sprzedaży, to postanowiliśmy sobie porozmawiać o nim z grupą. Na nasze pytania odpowiadali Linus i Rafael. Co ciekawego mieli do powiedzenia?





MetalSide.pl: Hej! Zacznijmy od… cóż, samego początku: w kwietniu 2020 roku Ty, Linus i Sebastian ogłosiliście, że odchodzicie z zespołu Obscura. Skąd taka decyzja? No i czy już wtedy był w planach jakiś wspólny projekt?

Rafael: Myślę, że mieliśmy inne wizje tego, jak powinna wyglądać zarówno nasza współpraca, jak i przyszłość zespołu. Czasami ciężko było osiągnąć jakiś kompromis. Odbyliśmy wiele rozmów na ten temat, ale mogę mówić tylko za siebie. Nie czułem się w pełni akceptowany, a wiele z moich pomysłów nie było traktowanych poważnie. Ostatecznie Linus, Sebastian i ja postanowiliśmy opuścić szeregi grupy i kontynuować nasze kariery z innym projektem. Uważam, że to najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć w tej sytuacji.

Mieliśmy okazję zobaczyć Was w akcji razem ze Steffenem podczas trasy z Death to All we Wrocławiu (10.04.2016 rok). Jak wspominacie tamtą trasę? I sam występ?

Linus: Bardzo dobrze pamiętam tę trasę. To była już nasza druga trasa z Death to All, ale tym razem oba zespoły występowały już w zmienionym składzie. Wszyscy byli niezwykle mili i w znakomitych humorach - to był świetnie spędzony czas. I tak całkowicie szczerze: gdy myślę o najlepszej publiczności na tej trasie, to zawsze przychodzi mi na myśl właśnie Polska. Śpiewanie do naszych riffów czy klasycznych riffów Death było czymś niesamowitym.

Obsidious rodził podczas pandemii. Jak wpłynęła ona na zespół? Pozwoliła odsapnąć, dopieścić materiał czy jednak brak możliwości wyjścia do ludzi działał jak hamulec?

Rafael: Pandemia oczywiście wpłynęła na nas, bo nie spodziewaliśmy się tego, że może ona potrwać aż tak długo. Nie mogliśmy się w ogóle spotykać, więc niemal cały album napisaliśmy zdalnie: podczas sesji przez Zooma, Skype'a i Discorda. Nie mogę powiedzieć, by siedzenie w domu 24 godziny na dobę pomogło nam być bardziej kreatywnymi. Wręcz przeciwnie: granie koncertów, chodzenie na nie, spotykanie się z fanami, słuchanie innych muzyków i ich twórczości - to właśnie nas inspiruje, pozwala nam być jeszcze bardziej kreatywnymi. W ogóle pierwszy raz spotkaliśmy się z Javim w styczniu 2021 roku - jak już album był gotowy. Podczas naszej pierwszej sesji zdjęciowej jako zespół.

Kiedy więc zaczęliście pisać materiał z myślą o Obsidious? I jak wyglądał ten proces zdalnego komponowania?

Rafael: Mieliśmy już sporą ilość pomysłów jeszcze zanim w ogóle powstał ten zespół. Niektóre z nich stworzono jeszcze z myślą o nowym albumie Obscura. Oczywiście jak odeszliśmy, to je zaadaptowaliśmy - stworzyliśmy na ich bazie coś nowego. Muzykę tworzyliśmy w naszych domowych studiach. To w nich wszystko rejestrowaliśmy i po prostu wysyłaliśmy sobie nawzajem, będąc na wideo-rozmowie. Był taki okres, że widywaliśmy się codziennie - tyle że zdalnie. Rozmawialiśmy wtedy o strukturze danej kompozycji, co ma w niej być po określonym fragmencie, jak zmienić dany riff itp.

Czyli część materiału rzeczywiście pamięta Obscurę?

Linus: Tak, było trochę materiału, który został skomponowany dla Obscury - ale nie za dużo. W Obscura proces komponowania materiału był mniej lub bardziej demokratyczny, ale nasze kompozycje nie były jednak zatwierdzane. Wraz z wyklarowaniem się pomysłu na czwarty album musieliśmy obrać inną drogę. Choć dzieliliśmy wspólną wizję, to okazało się, że nasze numery po prostu w ogóle do siebie nie pasowały. Odkryliśmy to na samym początku procesu komponowania i to był główny powód tego, że postanowiliśmy odejść. Gdy zaczęliśmy pracować jako Obsidious, to w ogóle nie mieliśmy określonego muzycznego celu. Po prostu komponowaliśmy muzykę, która dawała nam w tym momencie radość. I to ostatecznie wskazało nam kierunek, który bardzo nam się podoba. Myślę, że w naszych kompozycjach usłyszysz tą wolność i radość z tworzenia.

A skąd w ogóle nazwa Obsidious? Bo jednym ze znaczeń jest np. "obsesja".

Linus: U nas jednak nazwa "Obsidious" wyszła ze słowa "obsydian". Kiedy gorąca lawa zetknie się z wodą, to zamienia się w czarną, ciężką, twardą, ale jednocześnie łamliwą skałę o amorficznym kształcie. Uważam, że taka charakterystyka świetnie pasuje do naszej muzyki oraz tekstów - ciężkiej i ostrej.

Podobno jednak pomysłów na nazwę przewinęło się więcej. Pamiętasz choć część z nich?

Linus: Lista z nazwami była pokaźnych rozmiarów - ostatecznie "Obsidious" okazała się szczęśliwą zwyciężczynią. Nadal jednak posiadamy całość, na której jest sporo fajnych pomysłów na tytuły utworów czy albumów. Jako że możemy je wykorzystać w przyszłości, to lepiej nie będę niczego zdradzał (śmiech)

Niech i tak będzie. Rdzeń Obsidious tworzą więc byli muzycy Obscury - a jak do składu dołączył Javi Perera? Jak się poznaliście i czym Was przekonał?

Rafael: Mieliśmy w głowach kilku wokalistów, ale większość z nich było zajętych pracą z własnymi grupami. Jak już rozpoczęliśmy poszukiwania, to jeden z moich przyjaciół poznał mnie z Javim. Opowiedziałem mu naszą historię i wysłałem dwie demówki. Nagrał nam do nich linie wokali i byliśmy pod wrażeniem jego umiejętności. Po kilku internetowych spotkaniach po prostu zapytaliśmy go czy nie chce do nas dołączyć na stałe i powiedział, że tak (śmiech)


A jak trafiliście pod skrzydła Season of Mist?

Linus: Skontaktowali się z nami zaraz po ogłoszeniu naszego odejścia z Obscury. Jak wysłaliśmy im nasze pierwsze kawałki, to tej samej nocy otrzymaliśmy pierwszą ofertę. Bardzo im się spodobało to, co usłyszeli - rozumieli, co chcemy przekazać. Mój drugi zespół - Alkaloid - także jest związany z Season of Mist.

Waszym pierwszym wyjściem do ludzi był singiel "Iconic", na którym pojawiło się poro czystych wokali. Rozumiem, że spodziewaliście się narzekania, że "wincyj growli"?

Linus: Jak najbardziej spodziewaliśmy się tego, że czyste wokale będą budzić kontrowersje. I taka sytuacja nam odpowiada. Błędem byłoby komponować pod oczekiwania określonej grupy osób, zwłaszcza jeśli chcesz stworzyć coś świeżego.

Później mamy jednak na albumie więcej technicznego death metalu. Czy więc singiel "Iconic" miał pokazać, że Obsidious to nie Obscura II, tylko właśnie coś nowego, świeżego?

Linus: Wybraliśmy tę kompozycję, bo mieliśmy co do niej silne przeczucia. Była dla nas magiczna, a dodatkowo wiele osób, które miały możliwość wcześniejszego przesłuchania materiału uważała, że to najlepszy kawałek. Uważam też, że dobrze pokazuje tą muzyczną odmienność, którą mamy do zaoferowania.

Obraliście ciekawą strategię promocyjną, bo skupiliście się głównie na singlach. Dlaczego singiel co parę miesięcy, zamiast dwóch, trzech + pełny album?

Rafael: Wiedzieliśmy, że z uwagi na problemy spowodowane pandemią (chociażby z dostępnością winyli) wydanie pełnego albumu potrwa trochę czasu. Chcieliśmy więc spróbować czegoś innego by utrzymać się na rynku. Widzieliśmy, że inne zespoły również postawiły na wydawanie singli i zdecydowanie zwiększyły przez to liczbę odtworzeń w serwisach streamingowych.

Tak sobie policzyłem i wyszło mi, że przed premierą krążka wypuściliście: "Iconic", "Sense of Lust", "Under Black Skies", "Bound by Fire", "Devotion", "Lake of Afterlife" i "I Am". Nie zdradziliście zbyt wiele?

Rafael: Od samego początku wiedzieliśmy, które single pojawią się na rynku przed premierą pełnego albumu. Tak jak mówiłem: wypuszczenie takiej ilości singli było czymś, czego po prostu chcieliśmy spróbować. Następnym razem strategia promocji może być nieco inna, no ale na ten temat będziemy rozmawiać już z Season of Mist.

A skąd decyzja by drugi singiel - "Sense of Lust" - pojawił się także po hiszpańsku? To tylko exclusive na YouTube?

Rafael: Hiszpańska wersja "Sense of Lust" dostępna jest tylko i wyłącznie na YouTube. Jako że jest to główny język Javiego, to uznaliśmy, że fajnie będzie coś takiego zrobić! To coś specjalnego dla naszych hiszpańskich fanów, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że w tym kraju jest wiele dialektów (śmiech)

"Iconic", "Sense of Lust", "Under Black Skies" i "Devotion" dostępne są na Waszej stronie jako "Production Packi". Co to w ogóle jest?

Linus: Dzięki za wspomnienie o tym. Poszczególne "Production Packi" zawierają ścieżki audio dla każdego pojedynczego instrumentu. Możesz je wykorzystać do tego, by dokładnie poznać daną kompozycję - usłyszeć każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Możesz je także inaczej zmiksować czy poukładać poszczególne ścieżki.

Wypuściliście też sporą ilość wideo typu "playthrough". Linus zmieniał na nich instrumenty względem studyjnych odpowiedników, aby brzmiały nieco inaczej. A jak z tym było u Ciebie?

Rafael: Na albumie grałem na dwóch różnych gitarach. Na większości utworów używałem mojego Kiesela OX7 nastrojonego o cały ton niżej. Na "Under the Black Skies" użyłem z kolei Kiesela Type X, ponieważ numer napisany został pod strojenie Drop D. Możesz to zobaczyć na moim kanele YouTube, gdzie wrzuciłem "playthrough" do tego właśnie kawałka.

Grasz w ogóle na headlessach. Jaka jest największa zaleta braku główki gitary?

Rafael: Gdy po raz pierwszy zagrałem na tego typu gitarze, to nie do końca wiedziałem, co o tym sądzić. Po jakimś czasie jednak całkowicie zmieniłem zdanie - w pozytywnym sensie. Największą zaletą jest balans instrumentu. Nie musisz tak napinać mięśni dłoni i ramion. Dla mnie tego typu rozwiązanie okazało się idealne. Dodatkowo instrument jest bardzo lekki, dzięki czemu nie boli cię kark czy plecy. No i oczywista sprawa: bardzo łatwo go przenosić i przewozić podczas trasy (busem, pociągiem, samolotem itp.)


Okładkę wydawnictwa stworzył Adrien Bousson i to zaskakująca praca jak na niego - jego wcześniejsze artworki dla kapel grających black czy death metal pełne były bowiem flaków i okultystycznych symboli. Jakie wytyczne mu daliście? Bo mi klimatem przypomina to powieści sci-fi Williama Gibsona.

Linus: Super! Czy nie odpowiadał on również za scenariusz trzeciej części "Obcego"? Kocham ten film! (Gibson rzeczywiście stworzył scenariusz "Alien 3", ale został on odrzucony przez producentów - dop. Tomek) Mieliśmy mnóstwo spotkań przez Skype'a w trakcie pandemii, więc naturalnym było to, by na jednym z nich pojawił się Adrien. Dzięki temu mogliśmy opisać mu wizję naszej muzyki, jak również atmosferę, na której nam zależy. Wysłaliśmy mu teksty oraz kluczowe słowa związane z naszą twórczością. Numer "Iconic" opowiada o zmaganiach z demencją, ale także i inne kompozycje skupiają się na osobistych problemach. Stąd też Adrien na dość wczesnym etapie przedstawił szkic otwartej głowy. Mieliśmy też w głowach pomysł futurystycznego miasta o budynkach w kubicznym kształcie. Możesz je zobaczyć jeśli przyjrzysz się detalom. I tak jak mówiłem wcześniej, obsydian powstaje po zetknięciu się lawy z wodą - te elementy również znajdziesz na okładce.

Krążek doczekał się entuzjastycznych recenzji. A jak fani zareagowali na Waszą muzę na żywo? Kiedy zagraliście pierwszy koncert i jak wyszło?

Rafael: Naszym pierwszym koncertem jako Obsidious był Euroblast Festival w Kolonii. Odbył się w październiku 2022 roku i był fantastycznym doświadczeniem. Kochamy tę imprezę i poznaliśmy tam mnóstwo wspaniałych osób. Ludzie świetnie zareagowali na naszą muzykę. A że był sold-out, to tym bardziej nie można było narzekać. Granie na żywo dla naszych fanów jest tym, dla czego żyjemy.

Z pierwszym wyjściem do ludzi nie było jednak łatwo. Musieliście chociażby odwołać koncert na festiwalu Metaldays. Co się stało Sebastianowi, że potrzebował odpoczynku?

Rafael: Przygotowania do koncertów są zwykle bardzo stresującym przeżyciem, zwłaszcza w tego typu muzyce. To zawsze ciężka praca i czasami za późno widzisz, że przesadziłeś. Sebastian miał stan zapalny w obu ramionach, ponieważ po prostu wykonywał za dużo ćwiczeń w krótkim odstępie czasu. Lekarze kazali mu odpoczywać przez co najmniej dwa miesiące. Dlatego właśnie musieliśmy odwołać wizytę na Metaldays. Mam jednak nadzieję, że niedługo tam się pojawimy!

No właśnie: a jakie plany koncertowe na ten rok?

Rafael: Mamy już zaplanowanych parę wizyt na festiwalach. Może większa trasa pod koniec roku, ale jeszcze pozostało sporo rzeczy do zorganizowania. Na razie mamy potwierdzony występ na Prognosis Festival w Eindhoven 15 kwietnia i Brutal Assault 12 sierpnia.

A Polska? W końcu z Obscurą zawsze mogliście liczyć na gorące przyjęcie!

Rafael: To świetny kraj do grania koncertów - nasi fani w Polsce nigdy nie zawodzili. Chcielibyśmy więc jak najszybciej do Was wrócić!

Jako że zbliżamy się do końca, to jeszcze jedna rzecz: widziałem, że prowadzisz internetowe kursy dla gitarzystów. Co to jest, jak to wygląda i jak bardzo zaawansowanym trzeba być?

Rafael: Prowadzę zajęcia dla wszystkich - i tych zaawansowanych, jak i zaczynających swoją przygodę z instrumentem. Zajmuję się wszystkim: od teorii, przez technikę, aż do procesu pisania własnych numerów. Cześć moich lekcji można znaleźć na kanałach na YouTube i Patreon, ale udzielam także i prywatnych lekcji. Te można zabookować poprzez moją stronę internetową: www.rafael-trujillo.com.

Dzięki wielkie za poświęcony czas! Może jakieś słówko na koniec dla fanów w Polsce?

Rafael: Chciałbym Wam po prostu powiedzieć: dziękuję! Każdemu z osobna! Bez Was nie byłoby możliwe to co robimy. Mamy nadzieję, że będziemy mogli zagrać w Waszych miastach - jak najszybciej i jak najczęściej! Bądźcie zdrowi!


Autor: Tomasz Michalski

Data dodania: 02.04.2023 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!