MetalSide.pl: Cześć! Na rozgrzewkę: jak się czujesz w post-pandemicznym świecie? U nas Covid oficjalnie zażegnany.
Scott Reigel: Jeśli mam być szczery, to muszę powiedzieć, że ta choroba nie wpłynęła za bardzo na nasze życie osobiste. Uważam, że wlała za to mnóstwo strachu w społeczność!
Zgadzam się. To teraz coś trudniejszego: jaki jest obecny status Brutality?
W tym momencie omawiamy możliwość wydania kolejnego albumu i koncertowego DVD. Nic jednak jeszcze nie jest ustalone tak na sto procent.
A co by się musiało stać, aby Brutality wróciło do "normalnej", pełnej działalności?
Cóż, na razie chcemy zobaczyć jakie będą reakcje fanów na nasze nowe wydawnictwo. Wszyscy na co dzień mamy normalne, stabilne prace i żyjemy własnym życiem. Funkcjonujemy tak normalnie, jak tylko się da.
Dlaczego w ogóle grupa rozpadła się w 2020 roku?
Z uwagi na to, że uderzył Covid i nie byliśmy w stanie tworzyć muzyki w sposób taki jak do tej pory. Dodatkowo jeszcze każdy z nas miał parę innych rzeczy na głowie. Wiedzieliśmy, że nie będziemy w stanie wypuścić nowego wydawnictwa tak jak tego chcemy, więc zdecydowaliśmy, że w takim razie odpuszczamy cały temat.
Ale jednak pojawiła się "pożegnalna" EP-ka. Jak doszło do jej narodzin?
Tak naprawdę, to w ogóle nie planowaliśmy niczego wydawać. Skontaktowali się jednak z nami przedstawiciele Emanzipation Productions. Spytali czy nie weźmiemy pod uwagę wypuszczenia ostatniej płyty z materiałem będącym akurat pod ręką.
No właśnie: to miało być ostatnie wydawnictwo, ale ten "koniec świata" został jednak odłożony w czasie. Co się stało?
Jak spotkaliśmy się wszyscy razem w studio, by nagrać nowe kawałki i przesłuchać utwory zarejestrowane w 2019 roku, to dotarło do nas jak świetnie brzmieliśmy w tym składzie. Na razie więc nie wykluczamy możliwości zrobienia czegoś razem w przyszłości.
Kto miał w ogóle najwięcej do powiedzenia w kwestii zawartości "Sempiternity"?
Zawsze staramy się pracować wspólnie nad muzyką - jako zespół. Nie inaczej było również i w tym przypadku: za wszystko odpowiadamy wspólnie.
Czy widmo definitywnego zamknięcia historii Brutality wpłynęło na prace nad EP?
Początkowo pracowaliśmy w ogóle nad całym albumem, ale stworzony materiał nie spełniał naszych standardów. Dlatego wybraliśmy kawałki, które naszym zdaniem były najbardziej dopracowane i pasowały do naszego stylu. Następnie podjęliśmy decyzję, by dodać na płycie dwa numery w nowych wersjach oraz cztery utwory w wersjach na żywo. Chcieliśmy dać coś więcej naszym fanom.
No właśnie, "cały album". W 2019 roku zapowiadaliście następcę "Sea of Ignorance"...
Kawałki, które pisaliśmy z myślą o tym albumie nie zostały jednak skończone. Tak jak mówiłem, nie spełniały naszych standardów. To było jeszcze zanim postanowiliśmy zakończyć działalność. Spędziliśmy lata dopracowując te dwie kompozycje - były najbardziej kompletne i dlatego właśnie zostały wydane na EP.
A gdzie w ogóle nagraliście "Orchestrated Devastation" i "Fluent in Silence"?
Nagraliśmy je w studio należącym do Jarretta: zlokalizowanym w Orlando na Florydzie New Constellation. W czerwcu 2021 roku.
Dalej w trackliście mamy kawałki z 7-calowego "Antecedent Offerings". Jak z kolei powstało to wydawnictwo?
Akurat Jarrett przyniósł wtedy 2-calowy dyktafon kasetowy. Chciał żebyśmy nagrali coś na niego, więc spotkaliśmy się pewnego weekendu w studio i zagraliśmy dwa kawałki, które wszyscy znaliśmy.
Coś zmieniliście na EP? Np. miks?
Nie zmieniliśmy w nich czego. To oryginalne nagrania z 2018 roku.
Tracklistę uzupełniają utwory z Maryland Death Fest. Jak wspominasz to wydarzenie?
Tamtej nocy zagraliśmy nasz najlepszy koncert. To było fantastyczne doświadczenie - energia wręcz nas rozsadzała.
Odważne stwierdzenie dla zespołu istniejącego 35 lat. Co sprawiło, że tak dobrze zagraliście?
Ja bym powiedział, że publiczność i ta energia, którą potrafiła wówczas wytworzyć.
A dlaczego wybraliście te konkretne numery na "Sepiternity"?
Dwa kawałki z 7-calówki, które znalazły się na EP w studyjnych wersjach zostały zagrane także na tym koncercie. Wybraliśmy więc inne cztery numery, żeby nic nie powtarzało się w trackliście. Nagrywając tamto show nie widzieliśmy w ogóle co z nim później zrobimy.
Trochę się dziwiłem, że nie postawiliście na pożegnalną koncertówkę. "06/11/1990" trudno dzisiaj dostać.
Będziemy rozmawiać w niedalekiej przyszłości na temat albumu koncertowego!
Wasza jedyna koncertówka ukazała się nakładem wytwórni Larry'ego Sappa - ex-gitarzysty (obecnie gitarzystyki). Jak zareagowaliście, gdy Raine stworzyła Original Brutality?
Cały czas utrzymujemy ze sobą kontakt. To nie jest tak, że wypuszcza nowe wydawnictwa bez naszej wiedzy - wszystko jest między nami ustalone.
Original Brutality w ogóle ciągle działa?
Tak naprawdę to nigdy nie było takiego zespołu. To po prostu sam Larry wypuszczający materiały z zamierzchłych czasów.
W ogóle w czasie kiedy Brutality było technicznie martwe, to pojawiły się dwa zestawy demówek: "The Complete Demo Recordings 1987-1991" i "Exhuming the Noise". Co to było?
Oczywiście wiedzieliśmy o tych wydawnictwach. To pierwsze było kolejnym pomysłem Larry'ego. To drugie natomiast - cóż, kolejne wydanie starych demówek!
EP-ka dostępna jest na rynku. Utrzymujesz więc kontakt z resztą grupy? Czy na razie wakacje?
Jesteśmy przyjaciółmi już wiele lat. Często ze sobą rozmawiamy i dzielimy pomysłami na przyszłość.
Oby przyszłość przyniosła odrodzenie Brutality! To w ogóle wszystko co przygotowałem! Na koniec poproszę o kilka słów od Ciebie dla polskich fanów starej, amerykańskiej szkoły death metalu!
Chciałbym po prostu podziękować naszym fanom za wspieranie Brutality przez te wszystkie lata! Bez Was bylibyśmy niczym! Stay Brutal!!!!
|