Grzegorz Kupczyk - "CETI jest dla mnie życiem"


Grzegorz Kupczyk to w naszym metalowym światku Człowiek Instytucja. Wieloletni wokalista zespołu Turbo, a obecnie skoncentrowany wyłącznie na CETI. Gościnne udziały na wielu albumach innych wykonawców (np. Esqarial, Chainsaw). Wiele wyśpiewanych koncertów, spora dyskografia i wieloletnie doświadczenie. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, ale myślę, że wystarczy. To co ważniejsze znajduje się poniżej. Grzegorz Kupczyk słynie z tego, że otwarcie mówi to co myśli. W tym wywiadzie nie zabrakło "trudnych" pytań. Na każde dostaliśmy wyczerpującą odpowiedź. No dobrze, nie ma co specjalnie przedłużać. O Turbo, o (...) perfecto mundo (...), o śpiewaniu na klatce schodowej, o koncertach, o internetowych frustratach będzie opowiadał Grzegorz Kupczyk.





MetalSide: Witam serdecznie... troszkę nam z tym wywiadem zeszło. No ale grunt, że nareszcie możemy sobie pogadać. Pierwsze pytanie nie może być inne. Oczywiście chodzi o rzeczywiste powody Twojego odejścia z Turbo. Nic już nie dało się osiągnąć w tym zespole?

Grzegorz Kupczyk: Witaj! To nie tak do końca. Nikt nie powiedział, że to se ne wrati (śmiech) Wszystko może się zdarzyć w każdej chwili. Byłem zmęczony całym tym bałaganem, który nastał wokół Turbo, a do tego musiałem poukładać sobie własne życie, które dość nagle uległo poważnym zmianom. Poza tym problemem był także fakt, że od dłuższego czasu walczyłem o dobre imię zespołu, o szacunek dla ludzi i nazwy. Jednak sami "decydenci" nie byli i jak dotąd nie są w stanie opanować tego, co wokół zespołu się dzieje. Kładą dosłownie "palce miedzy drzwi". Działania promocyjne i inne przypominają regułę "chybił, trafił". Rzadko przyjmowano moje propozycje. Mówię "rzadko" a więc nie zawsze. Te, które wykorzystano zawsze się sprawdziły. Do dzisiaj nie jest uregulowana sprawa DVD i akustycznego dysku, które de facto są wydane bez ustaleń z nami, bez naszej pisemnej zgody. Nie mamy żadnych umów w tej kwestii. Otrzymałem obietnicę z zespołu, że ta sprawa będzie załatwiona. To było 2 lata temu, do dzisiaj nic się w tym temacie nie ruszyło. Przykładowo - akustyczny materiał był wysłany tylko do przesłuchania i nagle ukazał się jako oficjalna publikacja. Niektórzy Fani dość często zarzucają mi marudzenie i defetyzm... Jak może być inaczej skoro zespół będący legendą jest ciągle walony w rogi? Ja się na to nie godziłem i nigdy się nie zgodzę. Jest mi zupełnie obojętne, dla kogo będziemy pracować ale musi to być na zdrowych warunkach. Ja jako Kupczyk nie mam żadnych zatargów z firmą domyślną, wręcz przeciwnie. Jako Kupczyk i Kruk wydaliśmy płytę Memories na bardzo zdrowych układach. Sprawy różnic zdań są dawno za nami. Mam nadzieję, że zespół Turbo pokaże jeszcze, że coś może choć przyznam szczerze, że jeżeli nie zmieni się podejście zespołu do własnej egzystencji, to skończy się to bardzo źle. Zawsze powtarzałem i powtarzam, że Turbo to zespół zasługujący na ogromny szacunek zarówno ze strony branży jak i Fanów - niestety zarówno jedni jak i drudzy to w dużej części ignoranci. Najgorzej ma się sprawa z tymi drugimi tzn. z Fanami najczęściej to 20-to latkowie którzy myślą, że wszystko wiedzą a tak naprawdę nawet nie maja pojęcia o czym dyskutują. Ich anonimowość w necie dodaje im splendoru i czują się bezkarni wyrzucając on-line swoje frustracje. Nagrywanie płyt i tworzenie materiału to potworna praca i jako taka MUSI być należycie wynagradzana. Zarzuty, że gramy dla pieniędzy są typowo polskie a więc idiotyczne. Oczywiście, że gramy też dla pieniędzy a los dał nam to szczęście, że możemy wykonywać zawód, który kochamy. Jeżeli można jeszcze wybaczyć brak orientacji "w terenie" Fanom, bo wynika ona z totalnej niewiedzy w tym temacie, to już absolutnie nie można branżowcom.

Huh... to była bardzo wyczerpująca odpowiedź (smiech). A jak wspominasz te wszystkie lata? Oczywiście były wzloty i upadki, ale nie da się ukryć, że w Turbo spędziłeś kawał swojego życia.

To wspaniałe lata, pełne radości i wzruszeń. Nauczyłem się w Turbo wszystkiego co potrzebne jest do działalności artystycznej muzykowi mojej klasy. Czasem wydaje mnie się, że w pewnych sprawach szczególnie organizacyjnych uczeń przerósł mistrza (śmiech) Bardzo za sobą tęsknimy - naprawdę... Na wiele na pewno nadal nie zgodziłbym się i chłopaki doskonale o tym wiedzą. Nie raz Wojtek mówił do mnie "masz rację" i to w kwestiach na temat, których dyletanci mają czelność w ogóle zabierać głos twierdząc, że to ja nabroiłem (śmiech)

A jak dzisiaj wygląda kontakt Grzegorza Kupczyka z zespołem Turbo? Kiedy ostatnio dzwoniłeś do Wojtka Hoffmana?

Mamy ze sobą prawie codzienny kontakt. Dzwonimy do siebie, dyskutujemy, zastanawiamy się nad przyszłością. Wielu "fanom" może się to nie spodobać, ale taka jest prawda, nie pokłóciliśmy się a pewne wypowiedzi (może troszkę nieostrożne) bardziej wynikały ze wspólnego żalu niż z jakiejkolwiek zadry.

Przez te wszystkie lata w Turbo nagrałeś "parę" albumów. Który dzisiaj wspominasz z największą nostalgią? Do której płyty masz największy sentyment? No i dlaczego?

Oczywiście "Dorosłe dzieci", bo pierwsza, największe sukcesy i kasa (śmiech). Właściwie trzy pierwsze, potem już bywało różnie.

Tak myślałem. To teraz dla odmiany przeciwny biegun. Z którego krążka jesteś najmniej zadowolony? Którą sesję wspominasz ze zgrzytem zębów?

Sesja "Epidemie". Kompletnie nie mogliśmy znaleźć wspólnego punktu zaczepienia.

Ok... myślę, że nie będziemy tylko grzebać w tym co było. Przejdźmy zatem do CETI. Tutaj oczywiście głównym tematem będzie płyta (...) perfecto mundo (...). Obowiązkowe pytanie: czym jest dla Ciebie ten album? Skomponowanie i nagranie tego materiału zabrało mnóstwo czasu, prawda?

Nie tylko czasu, ale i pieniędzy. Wątpię żeby ktoś w przyszłości zrobił coś podobnego w naszym biednym kraju. Ta płyta to wypadkowa naszych ambicji, zainteresowań i marzeń do realizacji których dążyliśmy przez cały okres istnienia CETI. Następna nie będzie już tak rozbudowana. Posunęliśmy się bardzo daleko zarówno twórczo jak i produkcyjnie. Płytka zdobyła wręcz entuzjastyczne recenzje i sprzedaje się cały czas bardzo dobrze. Jednak dalej posunąć już się nie da, musielibyśmy urządzić chyba jakiś koncert symfoniczny (śmiech). Kolejna płyta będzie bardziej komercyjna, prostsza, czyli po prostu bardziej heavy jak sądzę, choć zakładać teraz jak i co na 100% było by błędem.

Jak dzisiaj odbierasz ten album? Jesteś w pełni zadowolony z tego, co możemy posłuchać na płycie?

Tak! Nadal słucham tego materiału z zapartym tchem. Często łapię się na tym, że gdzieś ten materiał słyszę i nie zauważam, że to polska produkcja - coś w tym jest.

No proszę, artysta spełniony (śmiech). Heh... we wkładce nie ma tekstów, to poproszę o streszczenie, o czym śpiewasz.

Nie ma, bo nie lubię robić jak wszyscy. Teksty są w formie plików na płycie. Można je przejrzeć w kompie. Zamieściliśmy te teksty w wolnych przekładach polskojęzycznych. Jednak skoro o to prosisz - teksty ogólnie rzecz biorąc mówią o miłości i przemijaniu. Są swoistym rodzajem wspomnień i hołdem złożonym dla tych bliskich, których już z nami nie ma a ciągle są w naszych sercach, zarówno ludzi jak i zwierząt.

Haha... ładnych rzeczy się dowiaduję... są teksty! (smiech). To muszę swój egzemplarz do komputera wrzucić i poczytać. Muzyka zawarta na (...) perfecto mundo (...) Jest niesamowicie złożona. Mamy tutaj symfonię jak się patrzy. Nie sposób ten album poznać słuchając sobie w tle i w międzyczasie coś tam robić.

Bardzo trafne spostrzeżenie! Ten materiał z pewnością nie jest przeznaczony dla przeciętnego słuchacza. Tym samym nie jest komercyjny. Zawarta w nim muzyka to efekt długich i ciężkich prac nad aranżacjami i nad tworzeniem partytur. Tu należy się chwała i szacunek dla Marihuany - to jej zasługa. To ona właśnie spędzała całe godziny, dni, tygodnie nad opracowaniami partii orkiestracyjnych. W finalnych pracach bardzo pomocny okazał się realizator Wiesiu Wolnik.

Od pewnego czasu na różnych forach internetowych pojawili się tzw. "znawcy". To taki ktoś, który na temat muzyki wszystko "wie najlepiej", oczywiście "wie" która płyta jest "dobra", a która "zła". Taki rodzaj "internetowego guru". Jak się z nim nie zgadzasz, to masz "zjebany gust", "nie znasz się" i tego typu cuda-wianki. I taki "guru" stwierdzi, że "CETI to sofciarstwo, a ostatni album to przerost formy nad treścią"? Widzisz potrzebę dyskutowania z taką osobą?

Haha!! Tak, zauważyłem to... Nic prostszego, wystarczy zrobić taki materiał muzyczny i udowodnić mnie i innym, że potrafi i może (śmiech). Niektórzy w zupełnie nieświadomy sposób tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że decyzja podjęta przeze mnie w kwestii opuszczenia zespołu była wyjątkowo słuszna. Po co działać dalej w szeregach Turbo skoro są i tacy, którzy uważają, że fakt czy tam jestem, czy nie jest bez znaczenia (śmiech). Anonimowość tych ludzi dodaje im odwagi - żal dupę ściska gdy to widzę. Na szczęście wyleczyłem się z czytania tego szamba. Pamiętam jak Bogusz kiedyś czytając takie posty powiedział "mam dość gdy widzę, że gram dla bydła”. Szybko jednak zrozumieliśmy, że to nie Fani się wpisują a pseudofani. Ci pierwsi nawet, jeżeli coś im wadzi, coś się nie podoba są po prostu kulturalni, ich krytyka czy uwagi są konstruktywne i bardzo ciekawe... Wpisy wulgarne i krytykujące zawsze i wszystko to typowa cecha polaczków (celowo z malej litery). To najczęściej sfrustrowane gówniarstwo, które jeszcze w życiu nic nie osiągnęło a już "wie" wszystko. Szkoda gadać... Bardzo dobrym przykładem na olanie tego całego syfu jest mój przyjaciel Bart Gabriel. Robi swoje i dobrze mu idzie. Mam niezły ubaw, gdy widzę jak często chcą mu podłożyć nogę i nie mogą.

Mocne słowa, ale prawdziwe. Po wydaniu (...) perfecto mundo (...) CETI pojechało na trasę promująca. Oczywiście wiemy jak to wyglądało. Promocja leżała, publika zawiodła, organizatorzy okazali się (w większości) niepoważni. Chcesz coś dodać? Hehe... zatem proszę...

Tak, tu ktoś coś zwalił, staram się już nie wnikać dogłębnie kto... Nie martwię się o publikę, bo CETI ma bardzo poważne wsparcie finansowe i nie musimy brać pod uwagę tego typu wpadek. Jednak bardzo poważnym problemem okazała się ignorancja. W pewnych klubach okazało się na przykład, że nie można sobie poradzić z mikrofonami nagłownymi (korzysta z takowego Marihuana) albo z odsłuchem bezprzewodowym, mimo, że rozsyłaliśmy ridery. Gdy przyjeżdżaliśmy najczęściej okazywało się, że rider nie został przekazany akustykowi albo sami akustycy ze swoistym "luzik" nagle zderzali się z rzeczywistością! Takim przykładem są Kielce, tam także lodowata, garderoba, brak napojów itp. W skutek czego połowa zespołu łącznie ze mną rozchorowała się bardzo poważnie. O innych już nie wspomnę, bo żal mi tych ludzi. W Katowicach np. wmawiano przybyłym ludziom, że koncert jest odwołany (SIC!!!) Wprowadzano celowo w błąd przybyłych, aby poszli z kwitkiem. Koniec końców koncert jednak się odbył... Na absolutną pochwałę i podziękowania zasługuje DK w Piekarach Śląskich, klub Progresja czy Gwarek w Krakowie. Zawodowo, przyjemnie i sympatycznie. Osobnym rozdziałem jest też Rude Boy gdzie po kilku wpadkach jednak wspólnie z obsługą daliśmy radę i był bardzo fajny koncert. Tam również kieruję podziękowania i szacunek. Ogólnie dowiedziałem się na tej trasie, że w większości właściciele nagłośnienia są absolutnie przypadkowymi osobami, a akustycy są głusi i niekompetentni, klubami zarządzają ignoranci. To wszystko daje bardzo dużo do myślenia. Zaznaczam nie dotyczy to wszystkich!! Jakkolwiek by na to spojrzeć za komuny było to nie do pomyślenia... Ta trasa nauczyła mnie więcej niż wszystko co do tej pory w kwestii tras miało miejsce. Bardzo dobrze, bo jak się popularnie mówi "całe życie człowiek się uczy i głupi umiera" (śmiech).

Echh... "polskie standardy koncertowe". Teraz ja konkretnie odniosę się do koncertu we Wrocławiu. Przyznam szczerze, że byłem bardzo rozczarowany tym co mnie spotkało w Klubie Madness. I mówię to jako fan. Przyszedłem na koncert po ciężkim dniu ( ;) ), zapłaciłem za bilet i dostałem substytut koncertu. Przyznasz, że występ CETI nie był udany? O ile Gutter Sirens dało z siebie wszystko, tak CETI nie. Oczywiście rozumiem okoliczności, czy problemy organizacyjno-techniczne. Potrafię zrozumieć, że muzycy też mają swoje problemy i kłopoty. No ale nie rozumiem jednego. Dlaczego "ukarani" zostali fani, którzy przyszli na koncert i zapłacili za bilet?

We Wrocławiu nastąpiła sytuacja, podczas której nie było właściwego akustyka - rozchorował sie. Ten, który był okazał się zupełnym dyletantem. Mikrofony przerywały, sprzęt nie brzmiał. Gość nie umiał nawet podłączyć klawiszy - gubił się. To był jedyny koncert, który miał się nie odbyć, opóźnienie rozpoczęcia koncertu było straszne! Po godzinnych walkach z akustykiem powiedziałem naszemu managerowi, że koncert się nie odbędzie. Błagano mnie wręcz żeby się odbył, bo jednak fani przyszli i nie wolno ich zawieść. Za to, że się zgodziłem dostaliśmy po łbie i to zresztą od Ciebie (śmiech). Uważam, że zawiedliśmy - owszem ale nie tym, że zagraliśmy tak krótko, ale tym, że w ogóle zagraliśmy... Sami Fani też do nas pisali, czemu tak krótko? Że to nie w porządku! Wierzcie mi, ze dłużej się nie dało, to była nierówna walka. Trzeba było się uprzeć i właśnie przez szacunek dla Fanów nie zagrać w ogóle. Mamy nadzieje powtórzyć ten koncert i dopilnować aby był on tak przygotowany jak na to zasługują Fani. Obiecuję !!

Ok trochę rozjaśniłeś sytuację (śmiech). Myślisz, że w Polsce jest sens grania tras koncertowych? Pojedziesz jeszcze na jakąś?

W Polsce wszystko traci sens, a trasy koncertowe w ogóle. Pamiętam trasę Turbo z zespołem Vader - full ludzi i pamiętam Turbo z Casus Beli - dramat! W Bydgoszczy czy w Gdańsku było wtedy na koncertach po 40-50 osób!!! W zeszłym roku była trasa z Chainsaw i też publika dopisała, choć to już nie to samo co kiedyś. Należy sobie zadać pytanie, kto i w jakim układzie jest lokomotywą koncertu? Na kogo tak naprawdę ludzie przychodzą? Na skład zespołów, czy na konkretny zespół? To bardzo interesujący temat. Będąc na trasie z CETI dowiedzieliśmy się, że ten problem to znaczy problem frekwencji dotknął przed nami inne bardzo znane polskie grupy, nie tylko metalowe. Ale o tym się nie mówi i słusznie. To też sprawa marketingu.

Ja pokuszę się o stwierdzenie, że u nas nie chodzi się na koncerty. Zupełnie nie wiem dlaczego tak jest. Co sądzisz o polskich fanach? Frekwencja na koncertach i ilość sprzedawanych płyt przez zespoły świadczy, że metalu w Polsce mało kto słucha. A tymczasem... idąc przez miasto widać sporo ludzi w koszulkach z różnymi metalowymi kapelami? Paradoks?

Trudno oceniać wszystkich Fanów ale wydaje mi się, że jednak są zbyt rozpieszczeni. Kilka lat z posuchą muzyczną a'la komuna dobrze by im zrobiło. Często niektórym wydaje się, że wszystko się należy i tu tkwi błąd podstawowy. Znam wielu wspaniałych i inteligentnych Fanów, zarówno Turbo jak i CETI, jak i obu zespołów razem. Ale to nie jest niestety obraz Fana polskiego...

Na ten problem składają się różne czynniki:

Pierwszy - to sytuacja ekonomiczna kraju
Drugi - koncerty z wolnym wstępem (tu można spokojnie określić temat jako ZDRADA!)
Trzeci - mentalność ludzi, którzy z zasady krytykują zawsze i wszystko
Czwarty - pliki mp3
Piąty - głupota wielu zespołów, które grają za skrzynkę piwa byle się pokazać. Psują robotę sobie i innym.

Mógłbym podać jeszcze kilka przykładów, ale prawdę mówiąc już mi się nie chce. Sami się skończą i obudzą z przysłowiową "ręką w nocniku".

Zgadzam się z tymi czynnikami. Niestety tak to wygląda. A jakbyś porównał obecną sytuację do zamierzchłych czasów komuny? Teraz fani zrobili się wygodni? Wybredni? Czy po prostu tych fanów jest jak na lekarstwo?

Dokładnie jak mówisz. Wygodni, wybredni i znudzeni. Starsi Ci którzy wychowali się na starym, dobrym rocku są zwyczajnie zmęczeni i zajęci codziennymi problemami co w konsekwencji powoduje, że skłaniają się ku muzyce łatwiejszej, lżejszej. To tragedia ich samych jak i muzyków. Do tego dochodzą media, które lansują jedno gówno po drugim. Straszne!! Za czasów komuny było dużo lepiej i niech mi tu nikt nie opowiada, że było w tej kwestii gorzej. W Turbo bardzo dobrze zarabialiśmy, graliśmy mnóstwo koncertów, za płyty dostawaliśmy soczyste pieniądze. To dotyczy wielu zespołów tamtego okresu. Teraz wszyscy lub większość kreują się na bohaterów i walecznych rycerzy anty, bzdura!! Teraz modnie jest być przeciwnym tamtym sytuacjom, ale w prywatnych rozmowach każdy mówi "wtedy było duuużo lepiej". Owszem, politycznie było nie ciekawie, ale komuna dawała na to wszystko kasę. Można wiele zarzucić tamtemu ustrojowi, ale na pewno nie brak tworzenia i dbania o kulturę masową. Z czysto politycznego punktu widzenia po prostu zajmowali ludzi rozrywką nie dając zbyt wiele możliwości myślenia o sytuacji ogólnej. Jedyna dobra rzecz w dzisiejszych czasach dla muzyki to otwarte granice.

Co sądzisz o "dobrodziejstwie" Internetu? Z jednej strony super sprawa, bo ułatwiony jest kontakt i łatwiej zaistnieć w świecie. Z drugiej mamy mp3 i powszechne przekonanie, że muzyki się nie kupuje, tylko kradnie z Internetu. Jak to widzisz jako artysta, który powinien żyć z tego co stworzy?

Internet to wspaniała rzecz. Niestety człowiek zawsze musi coś popsuć. Zatraciliśmy dzięki netowi lub zatracamy umiejętność kontaktów międzyludzkich, zabijamy się internetem. Poza tym to zasrane mp3... Tu sprawa jest dla mnie prosta, wszyscy doskonale wiemy, że zablokowanie czegokolwiek w necie lub wytropienie kogokolwiek nie jest już takim problemem jak kiedyś. Jak widać w kwestii mp3 nie wszystkim to pasuje? Prawdziwy Fan musi zdawać sobie sprawę, że muzyka i twórczość to taka sama wartość jak samochód czy dom i trzeba za to płacić.

Niestety u nas trudno kogoś "przekonać", że muzyka nie jest za darmo. Co obecnie dzieje się w obozie CETI? Są jakieś plany koncertowe? Może pomysły na nowy album?

I jedno, i drugie. Paradoksalnie po ostatniej trasie otrzymujemy bardzo intratne oferty, z których będziemy korzystać. Zaraz na początku roku graliśmy na osobiste zaproszenie Jurka Owsiaka w warszawskiej TV podczas WOŚP, 14 czerwca gramy w Spodku, 29 czerwca na Hunterfescie są i dalsze plany, ale na razie nie ma co o nich mówić. Wzięliśmy udział w nagraniu Tribute to Sisters of Mercy, wydaliśmy reedycje płyt "Demony czasu" i "W imię prawa" w pięknym dwupłytowym digipacku, uzupełniliśmy o ciekawe bonusy. Już pracujemy powolutku nad nowym materiałem, ale bez pośpiechu z rozsądkiem.

Trzeba przyznać, że jesteś dosyć płodnym (no, no, no ;)) artystą. Często można usłyszeć Twój głos na płytach innych kapel. Który "gościnny udział" wspominasz najlepiej? Moim faworytem jest Esqarial i "Klassika". Tutaj zostałem powalony.

Moim też :) Dzięki :)

Lubisz zaśpiewać z innym zespołem? Jest to jakiś rodzaj wyzwania? Coś na zasadzie "jak sprawdzę się w innych okolicznościach przyrody"?

Na początku tak było. Jednak z czasem stwierdziłem, że z nikim nie będę rywalizował czy się ścigał. Śmieszyły mnie niektóre recenzje płyty "Memories", gdy na przykład napisano, że nie doścignąłem Planta. A kto powiedział, że miałem taki zamiar??!! Z nikim nie będę się ścigał. Plant już jest i nikt nim nie będzie podobnie jak Kupczyk czy inni. Zrobiłem tą płytę, bo miałem taką ochotę czy nawet kaprys. Ja mogę sobie na to pozwolić, wielu niestety nie.

Powiedz jak to się zaczęło, że zacząłeś śpiewać? Kiedy pojawiła się myśl, żeby zostać "prawdziwym" wokalistą?

Już jako chłoptaś maleńki śpiewałem sobie. Potem jako większy dzieciak coś tam wyłem na klatce schodowej bo jest duże echo (śmiech). W szkole podstawowej zaczęły się już poważniejsze sprawy z muzyką, pierwsze zetknięcie z Purplami, Zeppami, Slade itd., pierwszy zespół wokalny. Stawanie przed lustrem z kijem udając śpiewanie do mikrofonu (śmiech). Pierwsze zespoły w klasach ponad podstawowych, pierwsze nagrania i pierwsze sukcesy np. z zespołem Kredyt. Z tego zespołu wraz z Andrzejem Łysowem dostaliśmy się do Turbo.

Jakiej muzyki słuchasz na co dzień? Jakie albumy w ostatnim czasie zrobiły na Tobie największe wrażenie?

Głównie słucham klasyki rocka. Tak było i tak będzie - dobrze mi z tym. Poza tym słucham bardzo różnej muzy łącznie z muzyką poważną. Ostatnio zachwycam się nowym albumem Whitesnake.

Jak oceniasz naszą scenę muzyczną. Oczywiście chodzi mi o światek heavy metalu. Myślisz, że obecne zespoły "młodego pokolenia" wybiją się i osiągną tzw. sukces?

Jeżeli na naszym rynku muzycznym będzie jak jest na pewno niczego nie osiągną a tym samym nie wybiją się w naszym rozumieniu tego słowa. Rynek jest hermetyczny i nie ma w nim miejsca na nowe twarze, a już na pewno nie na dłużej. Nowi wykonawcy pojawiają się i znikają. Najczęściej gubi ich bufonada i własna głupota, brak trzeźwego myślenia. Mam tu na myśli wiarę w to, że jest się najlepszym i wszystko wiedzącym lepiej niż starsi, bardziej doświadczeni muzycy. Gwoździem do trumny jest tragiczna sytuacja rynku muzycznego w kraju.

Była przeszłość, to teraz wybiegnijmy w przyszłość. Myślisz o tym, co będzie za np. 10 lat? Dalej będziesz aktywnie uczestniczył w jakichkolwiek projektach muzycznych? Chyba nie masz takiego planu "jeszcze x lat i kończę tą mękę"?

Czasem zastanawiam się jak będzie później (śmiech). Powiem tak, jeżeli zdrowie mi pozwoli to będę śpiewał tak długo jak się da. Jestem muzykiem nie tylko z zamiłowania, ale i z zawodu.

Skąd czerpiesz inspirację do tworzenia? Świat i życie codzienne wystarcza?

Dzieje się tak wiele wokół nas, że obserwując to wszystko dochodzę do wniosku, iż tematów starczy do końca świata i trzy dni dłużej (śmiech).

Czas na ostatnie pytanie. Nawet to nie będzie pytanie... Proszę o rozwinięcie zdań:

Turbo było dla mnie... doświadczeniem, szkołą życia
CETI jest dla mnie... życiem

I tym optymistycznym akcentem kończymy ten wywiad. Z mojej strony serdeczne dzięki za poświęcony czas i udzielone odpowiedzi. Tradycyjnie poproszę o ostatnie słowo do czytelników serwisu MetalSide.pl, a ja pozdrawiam serdecznie!

Dziękuję tym wszystkim, którzy są pełni optymizmu i dzielą się nim z nami muzykami. Bardzo Was szanujemy i cenimy, bardzo cenimy Wasze opinie i kontakt z Wami, jednak Wy sami na to zapracowujecie i wierzę, że tak będzie do końca :)

Ja również bardzo dziękuję i zapraszam na koncerty CETI.


Autor: Gumbyy

Data dodania: 14.07.2008 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!