MetalSide.pl: Hej! Jak leci podczas pandemii? Nie złapałeś tego "covidowego" gówna?
Trollmannen: Cześć! Na szczęście zdrowy jak ryba! Będziesz nagrywał wideo z wywiadu? Bo sygnał w mojej okolicy nie jest najlepszy.
Tak, ale tylko jako swoisty backup, więc nie przejmuj się. Zacznijmy od Waszej nowej EP-ki: "Happy Heroes". Kiedy podjęliście decyzję o tym, że zamierzacie wypuścić tego typu wydawnictwo?
Utwór tytułowy powstał jeszcze podczas sesji nagraniowej naszego poprzedniego albumu, a więc "Norwegian Fairytales". Bardzo nam się podobał, ale jednocześnie nie pasował do ogólnego konceptu płyty. Kiedy zaczęły rodzić się pomysły na nowy krążek szybko doszliśmy do wniosku, że i do niego "Happy Heroes" również nie pasuje. Jako że ciągle byliśmy jednak z tego numeru zadowoleni, to chcieliśmy go wypuścić w jakiejś formie. No i podjęliśmy decyzję o EP zawierającej tę jedną autorską kompozycję oraz jakieś covery. Tych drugich nie robiliśmy od dłuższego czasu - chęci więc nie brakowało.
To mówisz, że pracujecie już nad nowym albumem?
Na ten moment mamy już zarejestrowane ścieżki perkusji, gitar, saksofonu, a w tym momencie nagrywany jest bas. Same kompozycje są gotowe - trzeba już tylko po prostu nagrać wszystkie instrumenty. Można więc powiedzieć głośno i wyraźnie: nowy album jest w trakcie zaawansowanych prac.
Dobrze wiedzieć! A kiedy ujrzy on światło dzienne? Są jakieś plany?
Na razie jeszcze nie. Początkowo chcieliśmy żeby EP-ka poprzedzała wydanie pełnego krążka, ale z uwagi na nieprzewidywalną sytuację epidemiologiczną nie udało się tego planu wprowadzić w życie. Oczywiście chcielibyśmy, aby wydaniu płyty towarzyszyła trasa, więc wstrzymamy się trochę i zobaczymy czy w ogóle okaże się to możliwe. Jeśli będzie się jednak zanosić na to, że wirus nie odpuści, to wtedy album ukaże się bez promujących go koncertów - tak jak EP-ka. Ona sama została zresztą nagrana już jakiś czas temu. Początkowo chcieliśmy wypuścić ją już w zeszłym roku - tak, aby była dostępna wraz ze startem naszej trasy po Stanach Zjednoczonych. Trasa została oczywiście odwołana, resztę wydarzeń przeniesiono na inny termin. Wiadomo dlaczego.
To jak dawno temu zarejestrowaliście materiał na EP-kę?
Większość nagrań powstała jakoś w okresie do świąt Bożego Narodzenia 2019 roku, chociaż coś tam chyba jeszcze dogrywaliśmy wraz z początkiem roku 2020... Powiedziałbym więc, że EP-ka powstała na przełomie 2019 a 2020 roku.
Trochę czekania więc było! Biorąc pod uwagę styl okładki "Happy Heroes" zaryzykuję stwierdzenie, że wyszła spod ręki Jonasa Darnella? Jak żeście się poznali te lata temu?
Dokładnie tak - to jego praca. Jako okładki naszego trzeciego albumu - "Villanden" - chcieliśmy użyć czegoś przypominającego stylem kreskówkę lub komiks. Wysłaliśmy więc zapytania do kilku artystów, których byliśmy fanami - odpisał tylko jeden (śmiech) Ale był to akurat ten, na którym nam najbardziej zależało, w więc twórca komiksu "Herman the Heathen": Jonas Darnell właśnie. Byliśmy wniebowzięci faktem, że zechciał z nami współpracować. Za każdym razem gdy wysyłamy mu swoje pomysły na artwork, to tworzy on coś tak dobrego, że przechodzi to nasze najśmielsze oczekiwania. Od "Villanden" Jonas odpowiada za wszystkie okładki naszych wydawnictw.
Na jego najnowszej pracy zobaczymy parodie Kapitana Ameryki, Thora i Iron Mana. To jak? Jesteś bardziej fanem Marvela czy jednak DC?
(myśli) Kurde, ciężko powiedzieć. Ze wszystkich superbohaterów według mnie najfajniejszym jest Batman. Ale z drugiej strony: sporo postaci z DC jest "lamowata": Superman jest trochę niepoważny, Aquaman jest trochę niepoważny, Wonder Woman jest trochę niepoważna, Flash jest trochę niepoważny... DC posiada jedne z najlepszych komiksów, ale Marvel z kolei trzyma w miarę równy ich poziom.
Wasze trolle to jednak bardziej anty-bohaterowie, co zresztą możemy zobaczyć w teledysku. Zamierzacie kontynuować historię ich przygód?
Jako "superbohaterów"? Nie jest to wykluczone, choć tutaj wymyślone przez nas postacie nie są nimi naprawdę - bardziej bawią się w nich, trochę jak dzieci na podwórku. W zrobionym przez Mr. Seidela teledysku bardzo podoba mi się właśnie początek, w którym mamy smoki i wielkie eksplozje, po czym okazuje się, że to tylko trzy trolle biegające po ulicy i udające, że są kimś więcej. Kto wie, może kiedyś przeżyją inne przygody przebrani w trykoty, albo wcielą się w zupełnie inne postacie? Czas pokaże.
A który pomysł wykorzystany w wideo był najgoręcej dyskutowany?
(myśli) Najwięcej pomysłów pojawiało się w przypadku sceny z kotami. To nie jest, że nienawidzimy tych zwierząt czy coś... Kiedy byliśmy małymi dziećmi, dorastającymi w latach 80-tych, kiedy jeszcze nikomu nie śniło się o telefonach komórkowych i Internecie, to często przekazywaliśmy sobie różnego rodzaju szalone historie. I zawsze okazywało się, że ktoś znał jakiegoś popierdoleńca, który torturował koty. Kiedy zdecydowaliśmy się na to, że w wideo znajdzie się coś takiego, to nagle wszyscy zaczęli mówić: "Ej! Znam gościa, który zrobił coś takiego!", "Pierdolisz! Ja z kolei znam faceta, który zrobił kotu to i to!", "Co ty nie powiesz?! A mi ktoś powiedział, że jak wpuścisz im musztardę w odbyt, to będzie prawdziwa apokalipsa!". To była jedna z tych głośnych rozmów, podczas których z niedowierzaniem kręcisz głową.
(śmiech) Teledysk do "Happy Heroes" przypomina mi trochę serial "Happy Tree Friends" - kiedyś bardzo popularną, słodziutką, ale przy tym też i niezwykle brutalną serię. Oglądałeś swego czasu?
Tak, oczywiście - oglądałem "Happy Tree Friends"! Jeśli jednak o mnie chodzi, to ze wszystkich tego typu kreskówek najbardziej podobał mi się zawsze "South Park". Do tej pory uwielbiam oglądać ten serial, a zaraz za nim jest "Rick & Morty". Większość członków Trollfest - jeśli nie wszyscy - ogląda m.in "South Park", "Happy Tree Friends", "Family Guy", "American Dad", "Brickleberry", "Paradise PD" itp. "Archer" też jest spoko... Chociaż może nie do końca, bo oglądałem tylko kilka odcinków. W każdym bądź razie potrafimy docenić dobre, animowane seriale dla dorosłych.
Większość kawałków grupy wykorzystuje tzw. język troli. "Happy Heroes" zaśpiewany jest jednak tylko i wyłącznie po angielsku. Dlaczego?
Nie było tutaj co kombinować, bo wszystkie covery też są po angielsku. Poza tym na "Norwegian Fairytales" wykorzystaliśmy całe bogactwo języka norweskiego, dlatego chciałem utrzymać ten trend skupienia się na tylko jednym języku. Jak pewnie zauważyłeś, w swojej twórczości lubimy trochę kombinować i mieszać przeróżne składniki - przeprowadzać eksperymenty. I to właśnie jeden z nich.
Na drugim kawałku na EP'ce usłyszymy Miriam Renvåg Mϋller - żonę Waszego byłego gitarzysty. Od razu zgodziła się na wzięcie udziału w projekcie?
Chyba tak, bo akurat nie ja rozmawiałem z nią na ten temat. Mam jednak nadzieję, że nie trzeba było jej długo przekonywać! To naprawdę fantastyczna wokalistka i za każdym razem jestem jej niezwykle wdzięczny gdy tylko użyczy nam tego swojego przepięknego głosu.
Tym drugim kawałkiem jest cover Aqua. Kto wpadł na pomysł wykorzystania utworu akurat tej grupy? No bo przecież nie jest to zespół często brany przez "metali" na warsztat...
Na pomysł scoverowania Aqua wpadł jeden z naszych gitarzystów: Mr. Seidel. Jest on wieloletnim fanem tego zespołu: posiada jego całą dyskografię, a w pokoju ma porozwieszane wszystkie plakaty. Tak więc no...
(śmiech) A dlaczego akurat "Cartoon Heroes"? Żeby było tematycznie?
Eeeee... Nie - tak się akurat złożyło, że jest to jeden z jego ulubionych kawałków tej kapeli. Jest tak ogromnym fanem jej twórczości, że potrafi postawić coś ponad "ten jeden utwór Aqua, który wszyscy znają".
(śmiech) No właśnie! Bo wszyscy słyszeli hity z pierwszej płyty Aqua. A ta piosenka z kolei aż tak znana nie jest. A jednak skądś wiedział o jej istnieniu...
(śmiech) No to mówię przecież, że jest fanem Aqua! Serio mówię! (śmiech)
Dobra, zostawmy ten temat! (śmiech) Przejdźmy do drugiej części EP-ki, która rozpoczyna się utworem Boby'ego McFerrina. Brzmi on jakbyście mieli masę frajdy podczas nagrywania.
Dokładnie tak było! "Don't Worry Be Happy" to kawałek wybrany akurat przeze mnie. Miałem kupę radochy podczas tworzenia wersji demo! Równie fajne było wysłanie jej pozostałym chłopakom i słuchanie tego, co potrafili do niej dodać, czy zmienić.
A gdzie został nagrany materiał wideo do tego coveru?
To było w... (śmiech) Nagraliśmy go w starym domu opieki. Budynek nie jest już jednak używany do pierwotnych celów: obecnie część jego pomieszczeń jest wynajmowana np. jako sale prób. Nasz saksofonista jest częścią pewnego kolektywu, który wynajmował w tym budynku nie tylko właśnie miejsce na salę prób, ale także i na studio. Skontaktowaliśmy się z właścicielami i dowiedzieliśmy się, że w zasadzie całe trzecie piętro było puste - nikt z niego nie korzystał. Padliśmy więc przed nimi na kolana, bardzo ładnie poprosiliśmy i na szczęście pozwolili nam oni nagrać przez weekend materiał do teledysku.
No i długo żeście się nim nie pochwalili... Co to się wydarzyło, że klip na dobre zniknął z YouTube'a?
(śmiech) Takie nasze szczęście! Żeby było śmiesznie: był to pierwszy teledysk, który zrobiliśmy z profesjonalną ekipą filmową - wcześniej wszystko tworzyliśmy sami, albo z pomocą naszych przyjaciół. Tutaj zatrudniliśmy fachowców, którzy spisali się znakomicie - byliśmy wręcz kurewsko zadowoleni z efektu końcowego. A potem dupa blada. Z tego co się orientuję, to problemem jest coś takiego jak DMCA - do tej pory jednak nie wiemy dlaczego dokładnie wideo zostało ściągnięte. W Internecie cały czas trwa debata na temat coverów - to bardzo szeroki temat. I np. są zapisy, że możesz zrobić cover, ale nie możesz stworzyć do niego teledysku, ale z drugiej strony: na YouTube pełno przecież klipów do różnego coverów.
Universal Music posiada prawa do oryginału "Don't Worry Be Happy", więc to chyba z nimi jest to wszystko wyjaśniane... Jak się nie dogadamy, to być może klip podbije rynek nielegalnych płyt DVD (śmiech) A tak na serio, to bardzo skomplikowana sytuacja: Universal ma własne zapisy, ale też i YouTube działa na podstawie odrębnych reguł. Można utonąć w tej całej papierologii... Gul, gul, gul... (śmiech) Mam nadzieję, że uda nam się niedługo przywrócić ten teledysk, bo to najfajniejsze wideo jakie zrobiliśmy do tej pory. Wielka szkoda, że ktoś postanowił przypomnieć sobie o zapisach na temat klipów akurat w momencie kiedy wydaliśmy na jeden z nich kupę kasy (śmiech)
Ktoś z działu prawnego Napalm Records działa w tym temacie?
Z tego co mi wiadomo, to tak właśnie jest.
Ale nie czeka nas wycofanie całej EP'ki? Tylko teledysk jest tą kością niezgody?
Problem nie leży w muzyce, tylko w klipie - jakbyśmy wypuścili samo audio, to nie byłoby nawet tematu. Z coverami to w ogóle jest śmiesznie, bo dopóki nie zmienisz oryginalnego tekstu i linii melodycznej, to możesz z nimi zrobić w zasadzie wszystko co ci się żywnie podoba. Jak jednak stworzysz teledysk, to okazuje się, że do wcześniej znanych przepisów nagle dochodzą dodatkowe i może to się skończyć tak jak u nas...
Oby wszystko się wyjaśniło. A powiedz mi kto wybrał ostatni cover, a więc Pharrella?
Kawałek "Happy" wybrany został przez Trollbanka - naszego oryginalnego perkusistę, który też grał w Trollfest na buzuki. Bardzo chciał on wziąć na warsztat właśnie ten kawałek. Jeśli się nie mylę, to właśnie w przypadku tej kompozycji najtrudniej było stworzyć wersję, która spodobałaby się wszystkim członkom grupy. Próbowaliśmy różnych rzeczy i ostatecznie stanęło na tym, co można usłyszeć na EP. Było więc trochę problemów, ale koniec końców wyszło fajnie.
Mr. Seidel stworzył... interesujące "lyric video". Czy wszystkie zawarte w nim szalone pomysły były jego?
Większość urodziło się w głowie Mr. Seidela, ale były też i pomysły, które wyszły od innych członków grupy. Mieliśmy kilka rozmów podczas których dzieliliśmy się nimi - czy to podczas prób, czy też w drodze na koncerty. Zresztą w przypadku większości naszych wideo tak to wygląda: w pewnym momencie po prostu siadamy razem i zastanawiamy się nad tym, w jakie sytuacje można wplątać nas samych czy też bohaterów danej opowieści. Czasami dzieją się tam różne rzeczy i przekrzykujemy się nawzajem (śmiech) "Może powinniśmy spróbować tego?", "No co ty! Lepiej zróbmy tak!" - możemy tak dyskutować godzinami i cóż, dobrze się przy tym bawić.
"Happy Heroes" wydany został cyfrowo, jak i w formie 7-calowego winyla. A co z CD?
Na ten moment nie planujemy wersji na CD. Może gdyby EP-ka okazała się jakoś mega-popularna, albo jako coś ekskluzywnego dla trasy koncertowej. Na ten moment jednak odpowiedź brzmi: nie, raczej "Happy Heroes" na CD nie będzie.
EP'ka ukazała się nakładem Napalm Records, a w celu uczczenia podpisania kontraktu wypuściliście nową wersję "Der Jegermeister". Dlaczego akurat ten kawałek?
Tuż przed nagraniem jego nowej wersji utwór powrócił do koncertowej setlisty po długiej nieobecności. Świetnie się bawiliśmy odgrywając znów tę kompozycję, a i sama publika świetnie na nią reagowała. Szybko zdaliśmy sobie sprawę z tego, że prezentujemy ten kawałek nieco inaczej, niż na płycie: nie tylko stał się on na żywo szybszy, ale też i dodaliśmy do nieco więcej partii. Stąd też stworzenie nowej, studyjnej wersji wydawało się dla nas dość oczywiste.
A jak w takim razie wyszło z nową wersją "Kjetteren Afterski"? Bo to drugi cyfrowy singiel, który wypuściliście w 2020 roku.
Cóż... (śmiech) Po prostu skorzystaliśmy z okazji, która wtedy się pojawiła. Uznaliśmy, że co nam szkodzi spróbować.
Teraz warto byłoby to wszystko wypróbować na żywo. Jak wyglądają Wasze plany na 2021 rok? Coś tam macie zabookowanego?
Ciągle mamy zaklepanych kilka letnich festiwali - nasi fani wszystkie potwierdzone daty mogą znaleźć na naszej nowej, błyszczącej, przygotowanej specjalnie pod premierę EP stronie internetowej: Trollfest.com (śmiech) Tych festiwali jeszcze nie odwołano, więc trzymajcie kciuki i inne wystające elementy Waszych ciał. Oprócz tych imprez nie mamy nic konkretnego. Jestem jednak pewny, że jak tylko pojawi się możliwość grania koncertów, to rynek dosłownie eksploduje - wszyscy muzycy tylko czekają na to, aby spotkać się z fanami na żywo. Na razie mogą tylko czekać i płakać: "Chcę znów zagraaaaać!" (śmiech) Spodziewam się prawdziwego zalewu występów, więc zachęcam do tego, aby w jego trakcie wybrać jednak nas.
(śmiech) A co z koncertami on-line? Czy to nie dla Trollfest?
Przeciwnie! W zeszłym roku na wiosnę zrobiliśmy coś takiego - ciągle chyba można znaleźć to wideo na YouTube. Fajnie się wtedy bawiliśmy, a że obecnie udało się podłączyć szybkie, stabilne łącze internetowe w naszej sali prób, to planujemy wypuszczać w miarę regularnie jakieś streamy. W planach była sesja Q&A na dzień premiery EP, ale... (śmiech) Takie nasze szczęście, że na tydzień przed premierą nasz wspaniały norweski rząd postanowił wprowadzić dość mocne restrykcje, ograniczając możliwość spotykania się. Zamierzamy wrócić do tego pomysłu jak tylko sytuacja pozwoli, a następnie prawdopodobnie porobimy jakieś live-streamy.
Powoli zbliżamy się do końca, więc powiedz mi jak to się stało, że Lodd Bolt i Trollbank pomogli Jornowi Lande podczas eliminacji do konkursu Eurowizji? Jak im w ogóle poszło?
Lodd Bolt pracuje dla Arctic Rights, a jednym ze związanych z nimi artystów jest właśnie Jorn. Trollbank z kolei jest świetnym kompozytorem i zdarzało mu się już pisać kawałki dla tej wytwórni - jest zresztą współtwórcą kompozycji, którą Jorn wykonywał w konkursie. Trafili do jego grupy, poszło im bardzo dobrze, choć nie zakwalifikowali się niestety do finału.
I to wszystko co przygotowaliśmy! Na koniec słówko od Ciebie dla polskich fanów!
Witam wszystkich! Mam nadzieję, że zobaczymy jak tak szybko, jak to tylko możliwe! Nie możemy doczekać się powrotu do Polski nie tylko dlatego, że za każdym razem zajebiście się tam bawimy, ale również dlatego, że chcielibyśmy Wam zaprezentować nowe dźwięki!
zdjęcia: Den Siste Nattvrede, Eirik Folkedal
|