Conan - "Wlać trochę życia w branżę muzyczną"


Brytyjska formacja Conan działa z przerwami już od 2006 roku i przez ten czas zdążyła wydać cztery albumy studyjne oraz dwie koncertówki. Formacja zyskała oddane grono fanów głównie z uwagi na bardzo specyficzne, silnie bazujące na efekcie przesteru brzmienie. Przez pandemię ciężko będzie zobaczyć trio na żywo, ale muzycy postanowili przypomnieć nam o tym "jak to kiedyś było" materiałem zarejestrowanym podczas festiwalu Freak Valley. I to głównie najnowsza (trzecia już) koncertówka była tematem naszej rozmowy z liderem Conan - Jonem Davisem. Nie zabrakło jednak również pytań o jego poboczny projekt, czy wspomnienia z występów, na których mieliśmy okazję go zobaczyć w akcji. Zapraszamy do czytania!





MetalSide.pl: Cześć! Co tam porabiasz podczas lockdownu? No bo w końcu koncertów brak...

Jon Davis: Cześć! Na nudę narzekać nie mogę: jesteśmy właśnie w trakcie prac nad nowym studyjnym albumem. Wszystko oczywiście odbywa się zdalnie - każdy jest w innym miejscu, a to potrafi niekiedy nastręczyć paru problemów. Bawimy się jednak dobrze. Robimy wszystko co obecnie jest w naszej mocy, czekając aż sytuacja uspokoi się na tyle, że będziemy mogli wejść do studia nagraniowego. Mamy też zabookowanych kilka koncertów i mam nadzieję, że w tym roku w końcu uda się coś zagrać. Chciałbym, aby do tego czasu płyta ukazała się już na rynku. Z drugiej strony nie chciałbym wypuszczać jej jeśli nie byłoby możliwości zaprezentowania nowego materiału na żywo...

Oby się udało! Wszyscy mogą jednak posłuchać jak Conan brzmi na żywo już teraz dzięki "Live at Freak Valley". Dlaczego właśnie na ten koncert postawiliście? W końcu zagraliście go w 2017 roku.

Tak naprawdę występ w formie audio dostaliśmy dopiero pod koniec zeszłego roku. Powiem szczerze, że nawet nie wiedziałem, że był on w ogóle rejestrowany. Dopiero podczas rozmowy z organizatorem Freak Valley - Jensem - dowiedziałem się o tym, że go posiada. Przesłał mi pliki, sprawdziłem czy wszystko z nimi w porządku i skontaktowałem się z Chrisem - naszym basistą. Jako że jest on również producentem, to rzucił okiem na to wszystko z technicznego punktu widzenia, uznając że jakość dźwięku jest bardzo dobra i będzie w stanie wszystko to porządnie zmiksować. Ostatecznie udało się wykręcić bardzo fajne brzmienie. Poszło szybko: decyzja została podjęta gdzieś na przełomie października i listopada 2020 roku, a koncertówka już na półkach sklepowych.

Jak w ogóle wspominasz tamtą wizytę w Niemczech?

Pamiętam, że graliśmy dosyć wcześnie. Musieliśmy wstać gdzieś w okolicy 5 nad ranem by złapać samolot do Niemiec. Gdy dotarliśmy na miejsce, to od razu dostaliśmy od organizatorów po butelce zimnego Jägermaistera, co było naprawdę miłe. To w ogóle fajny festiwal... Wiesz, graliśmy na tych największych wydarzeniach jak chociażby francuski Hellfest czy brytyjski Bloodstock - mam więc porównanie. I naprawdę uważam, że Freak Valley to świetna impreza: tworzona przez ludzi z pasją, dobrze zorganizowana, z fajną atmosferą. Myślę, że jeszcze tam zagramy.

Na perkusji wyjątkowo pojawił się wtedy Dan Mullins z My Dying Bride. Jak do tego doszło?

Tak, Dan tymczasowo pełnił wtedy rolę naszego perkusisty. Pomógł nam nie tylko z trasą po Stanach Zjednoczonych, ale także z występami festiwalowymi. Kiedy otrzymaliśmy propozycję zagrania na Freak Valley, to chcieliśmy się tam pojawić właśnie z nim. No i trzeba przyznać, że odwalił kawał dobrej roboty. Niedługo później dołączył do nas na stałe Johnny King i od tamtego czasu działamy w niezmiennym składzie - od października 2017 roku.

Jako zapowiedź koncertówki pojawił się utwór "Satsumo" - czy to jedyny numer, do którego udało się zarejestrować pełen materiał wideo?

Tak, dokładnie - nie ma więcej materiału wideo z tego koncertu. Szkoda, bo byłoby fajnie wypuścić całe DVD z tego wydarzenia - wiesz, taki pełen występ. Niestety jeszcze nie mieliśmy niczego, co by można było wydać w tym formacie, jednak w przyszłości chciałbym tego typu wydawnictwo stworzyć. W sieci co prawda można znaleźć sporo naszych występów w formie wideo, ale też i żaden z nich nie jest czymś, co można profesjonalnie wydać - nie są one zmiksowane, nie da się nad nimi popracować. Zobaczymy jednak co przyniesie przyszłość.

Po "Satsumo" kolejnym kawałkiem zapowiadającym "Live at Freak Valley" był "Hawk as Weapon". Tutaj już otrzymaliśmy "visualiser". Kto go stworzył?

Stworzył go kolega jednej z osób pracujących w Napalm Records. W takiej firmie poznajesz mnóstwo ludzi, otrzymujesz dostęp do sporej ilości kontaktów - wystarczyło więc pociągnąć za kilka sznurków. Przedstawili swój pomysł na to wideo, spodobał nam się, klepnęliśmy go - no i ruszyło.

Fajnie byłoby go wykorzystać na koncercie jako np. tło. Wyglądałoby to zajebiście.

Nie jest to niemożliwe. Musielibyśmy pogadać na ten temat, zobaczyć czy dałoby radę coś takiego zrobić i ile by to kosztowało. Ale tak, wideo bardzo nam się spodobało, więc nie skreślam możliwości wykorzystywania go na koncertach.

"Live at Freak Valley" ukazał się na CD i winylu. Na którym nośniku najlepiej doświadczyć tego występu? LP?

Cóż... Tak. Czarny krążek to obecnie jeden z bardziej popularnych nośników wykorzystywanych do słuchania cięższej muzy. Gdybym miał wybrać, to oczywiście poszedłbym właśnie w winyl - a CD do słuchania w aucie podczas podróży. Oczywiście wydawnictwo ukaże się też na m.in. iTunes, czy Spotify - bo dlaczego nie? Udało się więc odhaczyć niemal wszystkie najważniejsze nośniki.


Bardzo trudno uchwycić na płycie esencję koncertu Conan. Jak długo Chris musiał pracować nad materiałem? Uważasz, że dobrze wyszło?

Jak najbardziej! Chris pełni rolę naszego producenta w zasadzie od samego początku. Zna się na swojej pracy, posiada bardzo duże doświadczenie i zawsze jest naszym pierwszym wyborem na to stanowisko. Materiał audio który otrzymał był w naprawdę dobrej jakości, więc nie było tutaj zbyt dużo pracy - skupiliśmy się na tym, aby całość brzmiała po prostu jeszcze ciężej. Tu i tam coś poprawiliśmy, by ostatecznie wszystko było bardziej kompletne.

Inne zespoły poprawiają dźwięk aż do przesady, a Wy na koncertówce brzmicie wyjątkowo surowo. Dzięki charakterystycznemu pogłosowi słychać również, że był to open-air. Trudno było wykręcić taki realizm w brzmieniu?

Jeśli miałbym być szczery, to nie. Chris ma już tak duże doświadczenie w pracy nad muzyką Conan, że wie dokładnie co trzeba zrobić, aby całość miała odpowiedniego kopa - żeby brzmiała tak jak powinna. Rzucił okiem na materiał źródłowy i zrobił wszystko, co tylko mógł - i wyszło naprawdę dobrze. Niektóre nagrania z festiwalu potrafią nastręczyć wielu problemów, ale nie w tym przypadku.

Uważasz, że to będzie dobry start dla nowych fanów? Czy jednak najpierw powinni oni sięgnąć po albumy studyjne?

Uważam, że najlepiej zacząć przygodę z Conan od samego początku, a więc "Horseback Battle Hammer" i potem powoli posuwać się do przodu. Dzięki temu będą mogli oni przyzwyczaić się do stylu grupy i zobaczyć jak się rozwinęliśmy przez te wszystkie lata.

A kto odpowiada za artwork nowego wydawnictwa? Znów Anthony Roberts?

Nie. Tym razem możemy zobaczyć pracę Davida Seymoura. Początkowo chciałem, żeby okładka była zupełnie inna - miałem już nawet wybraną naprawdę fajną, koncertową fotografię zespołu. Niestety wydawca odrzucił ten pomysł. Woleli jako artwork coś, co można później wykorzystać w merchu, np. jako nadruku na koszulkach. Rozpoczęliśmy więc poszukiwania i skontaktowaliśmy się z Davidem - naszym przyjacielem ze Stanów. Nie miał on zbyt dużo wolnego czasu, ale udało mu się coś podesłać. Oczywiście rozmawialiśmy również z Anthonym, ale nie miał akurat wtedy niczego, co moglibyśmy w jakikolwiek sposób wykorzystać. Zostaliśmy więc przy Davidzie.

Ale okładkę do nowego albumu zrobi już Anthony?

Tak, oczywiście - już z nim rozmawialiśmy na ten temat. Bardzo lubimy ze sobą współpracować. Ma on bardzo charakterystyczny, przemyślany styl. Podesłał mi już kilka swoich pomysłów związanych z nowym albumem i wyglądają świetnie.

Było o teraźniejszości i przyszłości, to cofnijmy się teraz trochę w przeszłość. W 2020 roku udało Wam się wypuścić split z Deadsmoke. Jak do tego doszło? No i dlaczego (znów!) numer "Beheaded"?

Napisał do mnie Gabriel z wytwórni i zapytał czy byłbym zainteresowany napisaniem jakiegoś kawałka z myślą o przygotowywanym właśnie splicie. Z uwagi na zobowiązania z Napalm Records nie mogliśmy oczywiście podesłać im niczego nowego, dlatego zaproponowałem użycie innego kawałka - i był nim właśnie "Beheaded".

Skoro split nosi nazwę "Doom Sessions Vol.1", to czy będzie "Vol.2"?

Tylko jeśli udałoby się wypuścić nowy album - a chciałbym, żeby udało się to zrobić w tym roku. Przez koronowariusa czekało nas ostatnimi czasu mnóstwo rozczarowań. Mieliśmy już np. plany co do sesji nagraniowej i nic z tego nie wyszło, dlatego jesteśmy ostrożni jeśli chodzi o jakiekolwiek konkrety. Do lata chcielibyśmy wejść do studia, tym bardziej, że materiał jest w zasadzie gotowy. Liczę na kwiecień, maj lub czerwiec.


Trzymam kciuki! A opowiedz mi o Ungraven. W końcu przy jego ostatnim splicie pracowało 2/3 Conan. Fielding producentem, Ty jako wokalista/gitarzysta.

Początkowo Ungraven tworzyłem tylko ja - to był taki mój solowy projekt, ale z wykorzystaniem automatu perkusyjnego. Dałem kilka koncertów na żywo i dotarło do mnie, że w takiej formie nie będzie to działać - nie brzmiało to odpowiednio dobrze. Skontaktowałem się więc z dwoma moimi przyjaciółmi. Tyler gra na perkusji w zespole Tuskar, natomiast David to były basista Fudge Tunnel - zastępuje też Chrisa w składzie Conan, gdy ten nie może z jakichś przyczyn się pojawić. Postanowiliśmy działać jako trio i dzięki Chrisowi zarejestrowaliśmy trzy kawałki, które trafiły na split ze Slomatics, który ukazał się niedawno w barwach mojej wytwórni: Black Bow Records. Dostępny jest on na winylu oraz drogą cyfrową. Staram się, aby Ungraven był czymś nieco odmiennym niż Conan: celuję bardziej w coś pokroju Nailbomb, Fudge Tunnel lub Helmet. Oczywiście pewne podobieństwo do mojej głównej kapeli się znajdą, bo w końcu ten sam głos, te same gitary, ale dzięki Tylerowi i Davidowi różnice jednak są słyszalne.

Wracając do Conan: widziałem, że macie już dość rozbudowane plany koncertowe na 2021 rok: jest brytyjska trasa, jest Damnation Festival. Uda się w końcu coś zagrać?

Mam nadzieję. Jeśli wierzyć naszym politykom - a nie wierzę im - to do koncertowania powinniśmy wrócić latem tego roku. Promotorzy oczywiście robią co tylko mogą, aby te występy się odbyły - i naprawdę mam nadzieję, że się uda. Należy wrócić do grania najszybciej jak to tylko możliwe - jak tylko zrobi się bezpiecznie. Trzeba wlać trochę życia w branżę muzyczną, która przecież ogromnie ucierpiała przez tego całego covida.

Niektórzy brytyjscy muzycy nie byli zachwyceni podejściem Waszych polityków do ratowania branży muzycznej...

Prawda. Najgorsze było to, że nie dało się od nich wyciągnąć żadnych szczerych odpowiedzi - nienawidzę czegoś takiego. No bo płacimy im ze swoich podatków, aby nas reprezentowali, a oni mają nas gdzieś. Cała branża muzyczna, w tym ta koncertowa, przynosi co roku miliardy funtów zysku, a nikt nie chciał nas słuchać. Lobbowaliśmy polityków, podpisywaliśmy różnego rodzaje petycje, ale nie otrzymaliśmy dostatecznej pomocy. Dodatkowo zafundowali nam Brexit, przez co pojawiły się dodatkowe problemy. Istny cyrk. No ale cóż, sami jesteśmy sobie winni - nie udało nam się tego przegłosować, a i samych polityków ktoś przecież wybrał. Nie jestem osobą, która interesuje się sprawami politycznymi, ale nie tylko ja czuję się obecnie zdradzony.

A jakie są największe problemy związane z Brexitem?

Wszelkiej maści obostrzenia sprawiają, że nie wiemy jak będą wyglądać przyszłe trasy koncertowe. Np. do którego kraju będziemy lub nie będziemy mogli się udać w związku z wprowadzeniem ograniczeń. Pojawiła się też dodatkowa "papierologia" - nawet sprzedaż merchu jest teraz bardziej skomplikowana z uwagi na zmiany w imporcie. Wiele rzeczy stało się trudniejszych, trzeba wprowadzić poprawki, poświęcić więcej czasu niż kiedyś. I nie tylko nasza branża ma w tej kwestii problemy, przez co pojawia się w głowie myśl, że chyba nie do końca mówiono nam całą prawdę. Pojawiają się dowody świadczące o tym, że nasz rząd nie był wobec nas uczciwy w sprawie Brexitu... Co z tego wyjdzie, nie wiem - oby coś dobrego.

A macie jakiś plan awaryjny jeśli pandemia się nie skończy? Planujecie np. koncerty w sieci?

Nie, nie mamy w planach niczego takiego - nie podoba mi się idea takich występów. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie grającego do pustej sali. Wolę raczej poczekać aż sytuacja unormuje się na tyle, że będę mógł wszystko zrobić tak jak powinno.


Conan będzie więc na razie czekać? Żadnych singli?

Dokładnie tak - na razie poczekamy aż wszystko wróci do normy. Wszystkie nasze siły i moce przerobowe kierujemy w stronę nowego albumu. Dopóki nie będziemy mogli wejść do studia, to po prostu będziemy dopieszczać ten materiał.

Powoli zbliżamy się do końca. Żeby nie było za bardzo depresyjnie, to wróćmy do czasów kiedy można było koncertować. Ekipa Metalside widziała Conan dwukrotnie: pamiętasz swoją wizytę we Wrocławiu w 2018 roku? Graliście wtedy z Major Kong.

Pamiętam bardzo dobrze ten koncert, bo byłem wtedy bardzo chory - pojawiła się u mnie spora przepuklina w okolicach pępka. Kiedy śpiewałem, to dosłownie czułem wychodzące ze mnie wnętrzności. Aby jakoś to przetrwać to obwiązałem się taśmą typu gaffer, a później użyliśmy opaski uciskowej. Nie było zbyt komfortowo, a w pewnym momencie ból był tak nie do zniesienia, że musieliśmy szybciej zakończyć swoje show. I tak właśnie pamiętam ten występ... Ale za to miejscówka była super! Graliśmy tam już wcześniej przy okazji Asymmetry Festival... Dobrze że pozbyłem się tej przepukliny, bo było naprawdę źle...

No to kurła poszliśmy w optymistyczne tony... To może chociaż na Hellfest w 2019 roku było lepiej? Tam graliście wtedy pod takim wielkim namiotem.

Na Hellfest graliśmy już dwukrotnie - to wspaniała impreza. Mam nadzieję, że pojawimy się tam po raz kolejny, bo świetnie się gra dla tak dużej publiczności. Myślę że daliśmy wtedy do pieca... Mam same ciepłe wspomnienia stamtąd. Fajnie się gra we Francji, gdyż mamy w tym kraju wielu fanów. Zagranie na Hellfest jest więc zawsze czymś wyjątkowym.

Mieliście wtedy czas na to, żeby np. zobaczyć inne ekipy w akcji?

W 2019 roku niekoniecznie, bo zostaliśmy tylko na jeden dzień - nazajutrz wylatywaliśmy na trasę koncertową po Ameryce. Nie mieliśmy więc czasu pokręcić się po festiwalu, choć zobaczyliśmy na żywo Fu Manchu - było fajnie. Jestem ich wielkim fanem, udało mi się z nimi pogadać na backstage'u, a potem zobaczyć cały ich koncert.

I to wszystko co przygotowaliśmy! Tradycyjnie zostawiam ostatnie słówko dla naszego gościa! Coś chciałbyś przekazać polskim fanom?

Cóż... Nasza nowa koncertówka jest dobrą reprezentacją tego, jakim zespołem byliśmy w 2017 roku. Zaczął się dla nas wtedy okres intensywnego koncertowania - odwiedziliśmy chociażby Stany Zjednoczone. Skład grupy również był wówczas wyjątkowy, gdyż na perkusji grał Dan Mullins - i "Live at Freak Valley" to jedyne wydawnictwo Conan, na którym możemy go usłyszeć. Płyta dobrze pokazuje jaki jest Conan na żywo, gdyż Chris wykonał naprawdę świetna robotę z miksem. Jeśli polskim fanom brakuje takich dźwięków, to nasze nowe wydawnictwo na pewno ich usatysfakcjonuje!

zdjęcia: Clemens Mitscher


Autor: Tomasz Michalski

Data dodania: 07.04.2021 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!