Decay / Alpatraum - Chorzów


Decay, Alpatraum
Chorzów - 30.12.2010 r.


Jeden z najciekawszych koncertów mijającego roku (pewnie, jak relacja się ukaże będzie można powiedzieć minionego roku), jeśli chodzi o młode kapele odbył się 30 grudnia w Leśniczówce w Chorzowie. Tego wieczora to magiczne miejsce (po remoncie robiące naprawdę ogromne wrażenie) stało się areną koncertu dwóch zespołów reprezentujących różne nurty ciężkiego brzmienia, czyli Decay i Alpatraum. Koncert został określony jako "Metalowa Rozgrzewka Sylwestrowa".

Jako pierwszy, z zaledwie pół godzinnym opóźnieniem, na scenie zainstalował się katowicki zespół Decay. Oni sami swoją twórczość określają jako "melodic death metal". Muszę przyznać, że "łatka", którą sami sobie przypięli mocno mnie zaintrygowała i z dużym zaciekawieniem oczekiwałam na to, co zaprezentują. Z ilości ludzi, która bardzo szybko zaczęła się gromadzić pod sceną wnioskuję, że nie ja jedna. Wstęp był bezpłatny, więc i frekwencja mogła zadowolić, szkoda że duża frekwencja w większości wiąże się właśnie z darmowym wstępem, ale cóż taka nasza polska specyfika. W dodatku momentami mam wrażenie, że sporo osób w natłoku kapel z zachodu, które, swoją drogą, bardzo dobrze, że zaczynają dostrzegać nasz kraj jako miejsce koncertu, nie zauważa, jak wiele świetnych kapel mamy na rynku krajowym. Wracając jednak do samego koncertu Decay nie zawiódł swych fanów prezentując niezwykle energetyczny set. Każdy z utworów nagradzany był przez zgromadzoną publiczność gromkimi brawami, a na większości pod sceną rozpętało się prawdziwe pogo. Fajnym pomysłem było także połączenie w kilku utworach growlu i czystego śpiewu, co rzeczywiście w death metalowy set zaprezentowany przez zespół wprowadziło pewną melodykę. Miłym akcentem było również zaproszenie na scenę znajomej zespołu, która tego wieczora świętowała 18-te urodziny, po niewielkiej zachęcie ze strony wokalisty cała sala odśpiewała jej chóralnie sto lat, oj takiej osiemnastki solenizantka długo nie zapomni. Publiczność niechętnie patrzyła na zbliżający się koniec koncertu, zespół kilkukrotnie bisował, niemniej jednak występ w końcu musiał się zakończyć. Na sali zapanowała lekko senna atmosfera, lecz były to tylko pozory, gdyż...

... po krótkiej przerwie potrzebnej na zmianę sprzętu na scenie znalazł się zespół Alpatraum z Siemianowic Śląskich. Był to już mój drugi koncert tej kapeli i nie ukrywam, że tego wieczora w Leśniczówce znalazłam się właśnie dla nich. Muzyka, którą prezentują (połączenie thrash metalu z naleciałościami stonera/southern rocka) wybitnie mi odpowiada. Po ilości ludzi, która zgromadziła się pod sceną wnioskuję, że nie jestem odosobniona w swojej opinii. Kolejny raz zespół nie zawiódł zgromadzonej publiki, a przepływ energii między salą, a występującymi muzykami wręcz można było zobaczyć. Także na występie Alpatraum zgromadzonej publiczności nie trzeba było długo namawiać do zabawy, a pogo i headbanging były właściwie standardem. Pod koniec koncertu kilka osób z publiczności wsparło wokalnie wokalistę, a gitarzysta zszedł ze sceny, by zbratać się z zebranymi ludźmi, co również pozytywnie wpłynęło na atmosferę. Po tym koncercie stwierdzam, że jeśli chłopaki z Alpatraum nie zejdą z raz obranej ścieżki muzycznej i będą nadal tak ciężko pracować mogą jeszcze w niedalekiej przyszłości spowodować zamieszanie na polskim rynku muzycznym. Teraz trzeba walczyć o to, żeby również maniacy metalu z innych części Polski mieli możliwość poznać tę kapelę, bo ich występy to solidna dawka metalowego uderzenia.

Podsumowując ostatni koncert 2010 roku, na jakim miałam okazję się znaleźć okazał się niezwykle udanym wydarzeniem i mimo bardzo zimowej i wyjątkowo mroźnej pogody, wybitnie niesprzyjającej dalszym wyjazdom warto było znaleźć się tego wieczora w Leśniczówce.



Autor: Czarna Pantera

Data dodania: 06.01.2011 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!