Progressive Nation 2009


Progressive Nation 2009 - Dream Theater, Opeth, Bigelf, Unexpect
Hala Łuczniczka, Bydgoszcz - 30.09.2009r.



Kolejny raz Dream Theater zawitał do Polski, tym razem w ramach Progressive Nation, razem z Opeth, Bigelf i Unexpect. Szkoda, że na tylko 1 koncert, w 2007 roku były dwa, na ten w Katowicach niektórzy mogli dojechać autobusem :) Tym razem padło na Bydgoszcz. Miałem pewne wątpliwości co do wyjazdu, bo cena niemała, daleko i widziałem ich nie tak dawno... ale to w końcu Dream Theater, zebrało się kilku ludzi i w drogę.

Relacja co nieco niekompletna, bo Unexpect i Bigelf nie widziałem... nie zainteresowały mnie zbyt po odsłuchaniu kilku albumów, dała też o sobie znać dusza turysty i skusiła miła knajpka, dotarłem więc dopiero na Opeth.

Za nimi również nie szaleję, ale lubię 3 ostatnie płyty i koncertu nie mogłem sobie odmówić. Zaczęli spokojnie - od "Windowpane". Lekki i przyjemny kawałek, jak cała płyta "Damnation" z której pochodzi. Wokalista bardzo dobrze wypada na żywo, reszta również bez zarzutu. Na drugi ogień poszło coś z nowej płyty - "The Lotus Eater". Chyba mój ulubiony kawałek... świetne wykonanie. Następnie lekki krok w przeszłość - do albumu "Ghost Reveries" - zagrali z niego "Reverie / Harlequin Forest".

Dwóch kolejnych kawałków nie rozpoznałem, wyszła moja słaba znajomość dyskografii... ale słyszałem że były to "April Ethereal" i "Deliverance" - ze względu na dużą ilość growlu niezbyt mi się podobały. Koncert zakończył się jeszcze jednym kawałkiem z nowej płyty - "Hex Omega". Panowie dostali godzinę, dobrze ją wykorzystali.

Set:

Windowpane
The Lotus Eater
Reverie / Harlequin Forest
April Ethereal (?)
Deliverance (?)
Hex Omega

Zdjęcia:
http://www.metalside.fora.pl/koncerty,10/30-09-dream-theater-opeth-big-elf-unexpect-bydgoszcz,1669-6.html


Oczekiwanie na gwiazdę wieczoru miało trwać pół godziny, wydłużyło się nieco. Podobnie jak 2 lata wcześniej w Katowicach czas ten umilały puszczane osobliwe przeróbki kawałków Dream Theater - m.in. "Pull Me Under", "As I Am", które w ramach rozgrzewki już zaczynaliśmy odśpiewywać. Wody również nie brakło, podawano butelki na płytę. Niemniej po 10 dodatkowych minutach można było zacząć się niecierpliwić...

Wreszcie zgasły światła, rozległ się grzmot i już wiadomo było od czego zaczną. Po krótkim intrze na klawiszach kurtyna opadła w takt pierwszego mocnego uderzenia. Dwóch Johnów powoli wyszło na skraj sceny w morzu dźwięków, świateł i obrazów wyświetlanych przez spory projektor. Petrucci sporo się zmienił, strasznie zarósł i "przypakował". Wkrótce światła skupiły się na nim i odegrał potężny riff stanowiący właściwe otwarcie "A Nightmare to Remember". Kawałek rewelacyjny, na żywo robi jeszcze większe wrażenie. Obawiałem się nieco o formę wokalną Jamesa, ale jak się okazało niepotrzebnie, wypadł bardzo dobrze.

Kolejny kawałek to spore zaskoczenie, jak najbardziej pozytywne. Na poprzednim koncercie brakowało mi materiału z "Awake", teraz zagrali mój ulubiony "The Mirror" - brak słów... Na płycie płynnie przechodzi w "Lie", miałem cichą nadzieje, że też go zagrają. Gdy usłyszałem pierwszy riff myślałem, że oszaleję ze szczęścia ;) Już pierwszymi trzema kawałkami pozamiatali dokumentnie, nie miałem nawet kiedy fotek zrobić, okazja nadarzyła się dopiero przy czwartym utworze, a był to...

"Hollow Years", czyli chwila wytchnienia. Fajna ballada, na żywo wypadła świetnie. Petrucci miał przed nią i w trakcie czas na solowe popisy, podobnie jak przy okazji innego kawałka Jordan Rudess (na chwilę nawet wyszedł bliżej z przenośnym keybordem).

Przyszedł czas na kawałek instrumentalny - "The Dance of Eternity". I tym razem miałem nadzieje na zachowanie albumowej kolejności i ponownie dostałem co chciałem ;) "One Last Time" - byliśmy z kumplami jedynymi w okolicy którzy się wydzierali nawet w czasie zwrotek :) Refren podchwycili już wszyscy - piękny kawałek. Skok do kolejnego albumu i znów coś spokojniejszego - "Solitary Shell". Niewiarygodnie wręcz wydłużony, nie wiem ile go grali ale coś koło 15 minut. Mike Portnoy nawet wyszedł zza swojego potężnego zestawu i uderzał w talerze z drugiej strony.

Można by zapomnieć, że panowie promują nowy album... był z niego 1 kawałek na samym początku. Dopiero teraz nastąpił do niego powrót - "A Rite of Passage". Po nim zespół zszedł ze sceny... oczywiście nie na długo. Na bis zagrali tylko jeden kawałek, ale za to 20-minutowy - "The Count of Tuscany" - świetny na prawdziwe zakończenie.

Koncert trwał godzinę i 40 minut, czyli jak na standardy Dream Theater nie tak długo, ale teoretycznie był to "festiwal". Czy warto było płacić 140 zł za wstęp i tłuc się 16 godzin pociągami? Jak najbardziej, to jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłem. Nie powtórzyli ani jednego kawałka z setu z Katowic, zupełnie inny koncert. Lepszy.

Pozdro: irq, Bulik

Set:

A Nightmare to Remember
The Mirror
Lie
Hollow Years
The Dance of Eternity
One Last Time
Solitary Shell
A Rite of Passage
The Count of Tuscany

Zdjęcia:

http://www.metalside.fora.pl/koncerty,10/30-09-dream-theater-opeth-big-elf-unexpect-bydgoszcz,1669.html#68898



Autor: Ramza

Data dodania: 12.10.2009 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!