Grzegorz Kupczyk & Ceti, Janusz Musielak (gość specjalny), chór PSM i Filharmonicy Kaliscy pod dyrekcja Adama Klocka, razem około 106 wykonawców...
Akordy słów... koncert pełen emocji, wzruszeń, piękna i sensu. W Polsce niewiele udaje się dzisiaj zobaczyć tak niezwykłych koncertów i podczas jednego wieczoru przeżyć tak niesamowite emocje, które poprzez artystów emanują na publiczność, która oddaje je ze zdwojoną siła, śpiewa i płacze, tworzy wraz z artystami niezapomnianą przestrzeń ducha. Bo tak należy opisywać to niezwykłe wydarzenie, którego premiera miała miejsce w hali OSRiR w Kaliszu w dniu 9 listopada 2008 roku. Data ta niewątpliwie powinna przejść do historii polskiego rocka i metalu, a także muzyki symfonicznej, gdyż zapisała się w wielu sercach jako cudowne i prawdziwe niepowtarzalne wydarzenie. W jednym koncercie połączyły swe siły i moce twórcze wyśmienita orkiestra symfoniczna Filharmonii Kaliskiej i jej utalentowany dyrygent Adam Klocek oraz jeden z niewielu na polskiej scenie muzycznej zespołów jakim jest Ceti, mogących udźwignąć i wyrazić tak wspaniale, to co było istotą tego wydarzenie - sens połączenia sztuk z pozoru tylko niemożliwych do połączenia rocka, metalu i klasyki. Bo to zwyczajnie rasowi muzycy, obdarzeni tym co się nazywa bożą iskrą. W tym koncercie wykonawcy udowodnili, że sztuka jest tylko jedna, albo bardzo dobra albo żadna. Frontman zespołu, legenda polskiego rocka o którym napisano bardzo wiele i nawet już niejedną książkę Grzegorz Kupczyk, zasłużył sobie w pełni na wyrazy uwielbienia jakich mu bardzo licznie zgromadzona w hali publiczność nie szczędziła po każdej wykonanej przez niego piosence, po każdym wyjściu, po kilku serdecznych słowach jakie kierował do słuchaczy i swoich fanów. A nawet cała ta prawie tysięczna wspaniała publiczność zaśpiewała mu gromkie "Sto lat" na zbliżające się urodziny (przypominamy 20.11.2008 Grzegorz Kupczyk kończy 50 lat), z towarzyszeniem orkiestry i chóru na koniec koncertu, co było jak odnotowaliśmy wielką niespodzianką dla artysty, gdyż przyjął je z łzami w oczach, dziękując jeszcze długo za ten miły gest orkiestry i publiczności, stojąc z otrzymanymi różami przed mikrofonem tak bardzo prawdziwy w swej nieudawanej skromności. Ale wracając do koncertu był on niezwykły także z tego powodu, że na jednej scenie spotkali się ludzie, którym zależało na tym aby zgromadzona publiczność i fani poznali ich tak naprawdę i do końca, jako ludzi, którzy robią to dlatego, że to zwyczajnie kochają i lubią dzielić się tym co w nich najlepsze w myśl zasady, szczęśliwy jest ten który daje, bo otrzymuje wówczas w zamian podwójnie. I tak było. Program koncertu zaskoczył odbiorców i licznych dziennikarzy swoją oryginalnością i nowością. Wykonane bowiem zostały i zaaranżowane na nowo specjalnie dla orkiestry i chóru kompozycje, których to aranżacji dokonał bardzo zdolny kompozytor młodego pokolenia Paweł Przezwański z wydatną pomocą Mari "Marihuany" Wietrzykowskiej z Ceti, tak aby układały się one w swoista opowieść o życiu i losie człowieka, jak podkreśliła w swojej zapowiedzi koncertu Monika A. Gąsiorek z Agencji M-ART, pomysłodawczyni i koordynator projektu, która wraz z Grzegorzem Kupczykiem dokonała wyboru utworów do koncertu. Miała to być opowieść "od momentu naszego narodzenia się w miłości, poprzez pożegnania, aż do metafizyki i dotyku boskości". I zaiste tak było, ten dotyk był tam z nami, taki był nastrój tego koncertu, pełen wspaniałych utworów od wykonanej na żywo (i to w takim anturażu), przepięknej ballady "Like an Eagle", poprzez "Desire", "Swiece i deszcz" (z towarzyszeniem i magicznym brzmieniem gitary Janusza Musielaka - gościa specjalnego koncertu), aż do wzrastającego z chwili na chwilę napięcia utworów mocniejszych w swym wyrazie, zagranych już z udziałem wszystkich członków zespołu, takich jak m.in. " Epitafium", "For Those to Arent Here", "Time To fly" (dzieło instrumentalne zagrane przez zespól i orkiestrę wprost wspaniale), poprzez "Wiem" super mocne "Stolen Wind", "Song of the Desert", "Lamiastratę" aż do brawurowo zagranego utworu " Right to light", który na finał powtórzyła jeszcze dla oczarowanych słuchaczy sama orkiestra. To była prawdziwa uczta muzyczna i uczta duchowa, a także wielkie zwycięstwo nieprzeciętnego talentu i piękna głosu i osobowości Grzegorza Kupczyka.
I jakże wspaniale brzmiały klawisze Marii "Marihuany" Wietrzykowskiej i jej ciepły, delikatny głos, jakże niesamowita była moc wyrazu gitary prowadzącej Bartiego Sadury, brawurowa wręcz w partiach solowych, cudowne brzmienie gitary basowej połączone z "szałem" włosów Bartka Urbaniaka, i gigantyczna siła brzmienia perkusji Marcina "Mucka" Krystka w zestawieniu z doskonale grającą orkiestrą symfoników kaliskich i ich dyrektora, zespolona w jedną całość. Ci którzy nie byli na tym koncercie być może będą mieli okazje jeszcze go usłyszeć, jeśli będą mieli szczęście, bo my to szczęście już mieliśmy... bo warto było wybrać się do Kalisza, a chciałoby się takich koncertów słuchać więcej, a już ten konkretnie koncert chciałoby się usłyszeć jeszcze nie jeden raz. "Akordy Słów czyli rock metal symfoniczne" zapamiętajcie ten tytuł.
Zdjęcia, nagrania, wideo: www.myspace.com/kupczykcetisymfonicznie
/relacja od organizatorów/
|