Evergrey - Warszawa


Evergrey, Chain Reaction, Flameborn
Amfiteatr Bemowo, Warszawa - 17.10.2008 r.


Evergrey za 10 zł - żart? Tak niektórzy mogli pomyśleć po tym ogłoszeniu, jednak organizatorem było Bemowskie Centrum Kultury - Art.Bem, stąd ta cena. Tak więc Szwedzi zostali gwiazdą festiwalu ChainFest w Amfiteatrze Bemowo, oprócz nich zagrali współorganizatorzy - Chain Reaction, oraz węgierski Flameborn.

Długo nie musiałem się zastanawiać nad wyjazdem, wprawdzie supportów nie znałem, a Evergrey już widziałem, ale jest to taki zespół, który zdecydowanie warto zobaczyć więcej niż raz. Tym bardziej, że poprzednio (Masters of Rock 2006) pozostał mały niedosyt - wtedy, jak to na dużym festiwalu, grali krótko i na dodatek za dnia.

Piotrek (a.k.a. Piospy z Rock Area) chciał załatwić bus, gdyż było trochę chętnych ludzi ze Śląska i Zagłębia. Niestety nie na tyle dużo, by mogło to wypalić, na dodatek ekipa się jeszcze wykruszała. Autem nikt się nie kwapił jechać, więc pozostał pociąg. Dziewczynom z forum udało się w ostatniej chwili załatwić lepszy transport i ostatecznie pojechałem tylko z Piotrkiem.

Podróż nie obyła się bez przygód, pociąg był opóźniony 12 minut, a na przesiadkę w Częstochowie mieliśmy tylko 6... ledwo zdążyliśmy, choć był jeszcze zapasowy za 1,5 h. W samej Warszawie za to trochę pobłądziliśmy, znajdując najpierw inny amfiteatr... ostatecznie do właściwego dotarliśmy prawie godzinę przed startem, w czym udział miało koło ratunkowe - telefon do przyjaciela, dzięki Dorota! Z nią i drugą forumowiczką - Zuzą spotkaliśmy się już na miejscu. Za dużo ludzi się jeszcze nie zebrało, więc można było wypatrzyć inne znajome z Internetu twarze - na ławach dostrzegłem Marcina i Kasię z Heavy Metal Pages, do których się dosiedliśmy. Trzeba przyznać, że taki amfiteatr to świetne miejsce na koncerty, najkrótszy opis obiektu - "dach jest, ścian nie ma" :) Choć akurat tego wieczoru nie zdał egzaminu w 100%, bo było wyjątkowo zimno. Ławy fajnie ustawione, a pod sceną sporo miejsca do stania.

Jako pierwsi na scenę weszli Węgrzy z Flameborn. Muszę przyznać, że miło mnie zaskoczyli, bardzo fajny heavy. Z początku wszyscy siedzieli, jednak już po paru minutach ludzie zaczęli podchodzili do barierek, ja i Piotrek również. Nie grali za długo, jednak naprawdę solidnie, frontman miał dobry kontakt z publicznością (jeszcze niezbyt liczną, bo sporo ludzi postanowiła przyjść dopiero na Evergrey). Raz nawet porwał wszystkich do śpiewu, jako że niewielu zna na tyle ich twórczość, dobrym pomysłem okazał się cover Helloween - "I Want Out".

Następnie scenę zajęli gospodarze - Chain Reaction. Cóż, szczerze mówiąc średnio przypadli mi do gustu. Muzyka ciekawa, taki mix heavy i thrashu, ale dla mnie główny minus to wokal, jestem zwolennikiem czystych wokaliz, nawet w cięższej muzyce. Jednak widać było, że większości się podoba, publiczność dobrze się bawiła. Zespół rozrzucił kilka płyt (EP "id"), mnie też udało się ją dostać. Trzeba przyznać, że występ był bardzo energiczny, no i szacunek dla panów za współ organizację i starania w ściągnięciu Evergrey.

Po dłuższej przerwie, o godzinie 20.30 pojawiła się wreszcie gwiazda wieczoru. Za nami był już ładny tłum (razem ponad 400 ludzi). Set dość zaskakujący, na początek "Blinded". Zaskoczył też wokal, niestety na minus, jednak to nie wina Toma, po prostu słabo było go słychać, na szczęście po kilku kawałkach wszystko się ustabilizowało. Utwory z płyty "Recreation Day" zdominowały początek występu, można się było poczuć jak na jakiejś starej trasie: odegrali jeszcze "End of Your Days" i "As I Lie Here Bleeding", a z albumu "In Search of Truth" - "Rulers of the Mind". Przyznam, że żaden z tych utworów nigdy mnie nie powalał, dołożywszy do tego stłumiony wokal nie byłem po tym początku zachwycony - ot, dobry koncert, jednak później było już bajecznie.

Duży plus za kawałki z niedocenianego "Monday Morning Apocalypse" - "Obedience" i "Still In The Water" wypadły doskonale, podobnie jak numer tytułowy, który na płycie nie robi aż takiego wrażenia. Zdziwić mogła obecność jedynie dwóch kawałków z nowej płyty, za to jakie to były, nietrudno zgadnąć - najbardziej przebojowe "Broken Wings" (ten dopiero przy końcu) i "Soaked".

Po 45-ciu minutach zespół zszedł ze sceny co mnie nieco zmartwiło... Wiadomo - muszą być bisy, ale i tak coś za szybko. Na szczęście okazało się że to dopiero połowa przedstawienia. Pojawił się Jonas i Rikard (perkusja / klawisze) i rozpoczęli instrumentalny "When the Walls Go Down", później dołączyły gitary i bas. Wyjątkowy kawałek, nie spodziewałem się go. Powrót do płyty "Recreation Day" - "I’m Sorry", Tom zapowiedział, że publiczność będzie mogła sobie pośpiewać. I rzeczywiście, gdy przyszła kolej na refren zamilkł jak grób, a tłum nie zawiódł, dużo ludzi znało tekst. Ostatni kawałek z "Recreation Day" to tytułowy - co tu dużo mówić, po prostu geniusz, rewelacyjnie wypada na żywo i tym razem nie mogło być inaczej.

Z kolei drugim i ostatnim kawałkiem z "The Inner Circle" był... "A Touch of Blessing". Ciężko było by mi wskazać, który kawałek bardziej lubię - ten, czy "Recreation Day", oba w wersji studyjnej to prawdziwe majstersztyki, zaś zobaczyć je na żywo, odśpiewać tekst... niezapomniane przeżycie. Na sam koniec jeszcze powrót do "In Search of Truth" w postaci znakomitego "Masterplan".

Koncert wspaniały, bez dwóch zdań najlepszy tego wieczoru i jeden z najlepszych jakie w ogóle miałem przyjemność oglądać. Set był bardzo dobry, choć szkoda, że znalazły się w nim tylko 2 kawałki z "The Inner Circle" i boli brak czegokolwiek z "Solitude Dominance Tragedy". Wykonanie doskonałe i świetny kontakt z publiką, Tom często coś mówił, żartował, on, Henrik i nowy basista - Jari nierzadko podchodzili na skraj sceny, jak najbliżej publiczności. Dodatkowo po koncercie zaplanowano AfterParty w Progresji, gdzie można było pogadać z muzykami, dostać autografy. Niestety nie skorzystaliśmy z Piotrkiem, bo planowany pociąg był ostatnim przed świtem, a na ten nie mogliśmy czekać. Po 4 w nocy byliśmy już w Katowicach. Pozdrowienia: Piotrek (Piospy), Dorota, Zuza, Marcin (Gil-galad), Kasia (Strati), Olej. Do zobaczenia na następnym koncercie. Może Evergrey? Nie widzę przeciwwskazań.


Setlista (dokładnej kolejności nie pamiętam, więc ułożyłem albumami):

The Masterplan
Rulers of the Mind
End Of Your Days
As I Lie Here Bleeding
Recreation Day
I'm Sorry
Blinded
A Touch of Blessing
When the Walls Go Down
Monday Morning Apocalypse
Obedience
Still In The Water
Broken Wings
Soaked

Zdjęcia:

http://forum.metalside.pl/viewtopic.php?t=1415&start=15



Autor: Ramza

Data dodania: 22.10.2008 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!