Laibach Studio im. Budki Suflera w Radiu Lublin - 28.05.2024 r.
Stało się, Laibach w Lublinie! I kto by się spodziewał!? To był jeden z dwóch koncertów w Polsce podczas trasy koncertowej "Opus Dei Concert Tour 2024", na której zespół promował wydanie zremasterowanej reedycji trzeciej płyty "Opus Dei" (pierwotnie wydanej w 1987 r.). Organizatorem w Polsce była prężnie działająca agencja Knock Out Productions, która dla tego wydarzenia wybrała Studio im. Budki Suflera w Radio Lublin. Które coraz częściej gości na swojej scenie perełki muzyki rockowej i metalowej.
Muzyka Laibach to muzyka nie dla wszystkich. Określana jest swoistym terminem martial industrial. Jak wiemy ten "wojenny industrial" to nie tylko mechaniczno-rytmiczne, "bez-emocjonalne" dźwięki, ale także wpływy różnych nurtów muzycznych jak dark ambient, noise, new wave, muzyki poważnej, elektronicznej z elementami muzyki rockowo-metalowej. To wszystko tworzy tło do kontrowersyjnych treści utworów, najczęściej o charakterze polityczno-ideologicznym, deklamowanych i śpiewanych w kilku językach: słoweńskim, niemieckim i angielskim. A całość porusza się w estetyce tak zwanej retro-awangardy. Laibach znany jest również ze swoich coverów, do których dobiera utwory zupełnie odmienne stylistycznie, nadając im zupełnie innego charakteru. I podczas tego koncert nie zabrakło znanych utworów.
Na scenie panował zazwyczaj mrok rozświetlany czerwonym lub błękitnym światłem. Dynamiczniejsze momenty rozświetlały jasne rozbłyski. A tło wraz z bocznymi telebimami wypełniały wizualizacje: obrazy i filmy z eksponowanymi tekstami i ich tłumaczeniem na język angielski oraz archiwalnymi dokumentalno-filmowymi sekwencjami. Takie połączenie muzyki z obrazem tworzyło specyficzną atmosferę. Często było bardzo industrialnie - zimno, mrocznie i transowo. Innym razem wręcz psychodelicznie. Dodatkowego klimatu dodawały militarne akcenty muzyczne. Różnorodność nurtów muzycznych na scenie była nie do ogarnięcia. Od momentów popowych w awangardowym wydaniu po zfuzowaną gitarę i perkusję, które dodawały metalowej mocy. Fajnym i niespotykanym zjawiskiem była gra smyczkiem na gitarze między innymi do utworu "Leben heißt Leben". Muzycy byli bardzo skupieni na swoich rolach, bardzo stateczni ale niezmiernie pochłonięci tym co robią.
I wśród mnóstwa syntezatorowych dźwięków, elektronicznych sampli, także wokalnych, usłyszeliśmy nieziemski śpiew lub melorecytacje w wykonaniu wokalisty Milana Frasa. Jego głos naprawdę potrafi zamrozić krew. Od bardzo niskiego śpiewu, prawie bez-emocjonalnego, czasami udawało się wychwycić bardzo subtelne emocje Milana przemycane wraz z tekstem. Jego powagę dodatkowo podkreślał bardzo gustowny wygląd. W pierwszej części koncertu ubrany w czarny garnitur, czarną koszulę i swoją charakterystyczną czarną czapeczkę. A w drugiej części - czarny garnitur z czerwoną koszulą i czerwoną czapeczką. Do tego wszystkiego dokładamy Marinę Mårtensson, również elegancko ubraną wokalistkę, która wniosła nieco miękkości do tej twardej muzyki. Marina była już bardziej otwarta na interakcję z publicznością.
Kolejnym zaskoczeniem, była niespodziewana przerwa po 10 utworach. Na ekranie pojawił się napis - "Maybe We'll Back" Intermezzo - z odliczaniem 10-cio minutowego czasu. Po którym to zespół powrócił na scenę kontynuując przygodę z "Opus Dei Concert Tour 2024". I tym razem Laibach udowodnił, że jego twórczość to nie tylko pozbawione emocji, zimne kawałki. Nie zabrakło balladowych akcentów, na przykład "Each Man Kills the Thing He Loves", "The Engine of Survival" i kultowy cover Foreigner "I Want to Know What Love Is". Utwory te połączyły w sobie grobowy, niski głos Milana z delikatnym i miękkim śpiewem Mariny. I o ile podczas dwóch pierwszych kawałków publiczność słuchała go w całkowitym skupieniu. To przy balladzie Foreigner słuchacze zaproszeni przez Marinę do wspólnego śpiewania, odśpiewali utwór z całym zespołem. Pod koniec utworu Marina nagrywała smartfonem śpiewającą publiczność ze sceny, co można było obserwować w czasie rzeczywistym na telebimach. Było to bardzo emocjonujące przeżycie.
Laibach mimo specyficznej muzyki i wyselekcjonowanych fanów zawładnął publicznością. Najlepszym tego dowodem były dwukrotne wyjścia na bisy. Sama nie wiedziałam czego spodziewać się po tym koncercie. Teraz już wiem, że warto było wsiąść do tego pociągu. Z utworu na utwór nabierał mocy by dotrzeć do końca trasy. Niezapomniana podróż i niebanalne emocje. Przede wszystkim niezapomniane przeżycie tym bardziej, że muzyka Laibach jest nie dla każdego.
Setlista: Leben heißt Leben intro drum loop Vier Personen Država Boji Mi kujemo bodočnost Smrt in pogin Anti-Semitism Ballad of a Thin Man (Bob Dylan cover) Brat moj Alle gegen Alle (Deutsch Amerikanische Freundschaft cover)
Intermezzo (Leben heißt Leben intro loop) 15 minutowa przerwa Leben heißt Leben (Opus cover) Leben - Tod Trans-National F.I.A.T. How the West Was Won The Great Seal Geburt einer Nation (Queen cover) Opus Dei / Leben heißt Leben (Opus cover)
I bis: The Engine of Survival Each Man Kills the Thing He Loves (Jeanne Moreau cover) I Want to Know What Love Is (Foreigner cover)
II bis: Strange Fruit (Billie Holiday cover) Geburt einer Nation (Queen song) (Kraftbach Version)