"Do zobaczenia w piekle" Kat & Roman Kostrzewski A2, Wrocław - 12.09.2021 r.
12 września we wrocławskim klubie A2 odbył się koncert o bardzo wdzięcznej nazwie: "Do zobaczenia w piekle". Wystąpił na nim zespół Kat & Roman Kostrzewski, wsparty dodatkowo przez Przyjaciół. Inicjatywa była bardzo zacna, bo chodziło o pomoc Romanowi w walce z jego chorobą. Sporo zaproszonych gości, którzy pojawili się na scenie, bardzo dobra frekwencja i nieustanna kolejka do sklepiku z merchem. Impreza trwała cztery (!) godziny, a ze sceny usłyszeliśmy 29 (!) numerów. Krótko mówiąc: się działo się!
Przed koncertem zastanawiałem się jak to zostanie logistycznie rozwiązane. Kilkunastu muzyków obok tych z regularnego składu K&RK, te wszystkie przepinki i podpinki, oraz sama logistyka zapraszania tych gości na scenę. Jak się okazało - wszystko było mega szczegółowo zaplanowane (widziałem "scenariusz"), każde wejście/zejście ze sceny, przerwa na podpinki i przemowy Romana w tym czasie. Wyglądało to bardzo profesjonalnie i całkiem zgrabnie.
Muzycznie - petarda! Jak wspomniałem wcześniej cztery godziny grania, 29 odegranych numerów. A wśród nich takie perełki jak "Czemu mistrze krzyż w tornistrze", "Legenda wyśniona", "N.D.C.", czy "Zawieszony sznur". Do tego oczywiste oczywistości w postaci utworów takich jak "Wyrocznia", "Diabelski dom cz.I/cz.II", "Ostatni tabor", "Łza dla cieniów minionych". Oczywiście sporą reprezentację miał album "Popiór" z którego wjechało sześć numerów. W tym od razu trzy na początku. Materiał z tej płyty to kawał solidnego grania, więc jak najbardziej wszystko się zgadzało.
Czas powspominać gości, którzy pojawili się na tym koncercie. Jako pierwszy na scenę wyskoczył Nergal, który wyśpiewał "Porwany obłędem", a w kolejnym ("Odi Profanum Vulgus") usłyszeliśmy Vogga z Decapitated (jeszcze wracał na scenę). Następnie karuzela zmian już mocno się rozpędziła. Na "Bastard" na scenie pojawił się Krzysztof "Fazee" Oset, a w kolejnej kompozycji ("Zawieszony sznur") dołączył Jacek Gronowski. Po solo na perkusji, która wyjechała pod sufit odegrano utwór "Morderca", a w nim mieliśmy zespół Dragon na scenie, Fred von Dragon za mikrofonem plus Jacek Hiro.
Kolejna plejada gwiazd to występ Piotra Mańkowskiego (Wolf Spider) w numerze "Modłości", Wojtka Hoffmanna w kompozycji "Śpisz jak kamień", czy gitarzysty Piotra Radeckiego, który grał u boku Romana w latach 2004-2009 i 2010-2015 (a teraz wspomaga... Marylę Rodowicz!), był i Titus (w "Noce Szatana") ze swoim obowiązkowym "paasuuuuje?". Vader miał dwóch swoich przedstawicieli, bo Marek Pająk zagrał w "Głosie z ciemności", a w kolejnym numerze dołączył do niego Peter i wspólnie pociśnięto "Wyrocznię". W dalszej części na scenę powrócił Fazee, który zagrał w "N.D.C.", a po dołączeniu Pawła Paska z Decapitated (muzyk przez krótki czas był także członkiem Kat & RK) wspólnie odegrano utwór "W bezkształtnej bryle uwięziony".
Kolejna akcja to już było całkowite szaleństwo: na scenę zaproszono... wszystkich gości i odegrano kawałek "Metal i piekło". Cudownie było widzieć wianuszek muzyków stojących i wygłupiających się za zespołem na scenie. Oczywiście człowiekowi przez głowę przeleciała myśl, że właśnie patrzy na kawał historii polskiego heavy metalu zgromadzonego w jednym miejscu. Ciarki gwarantowane...
To nie był jeszcze koniec przyjemności i atrakcji przygotowanych na ten wieczór. Zespół zagrał "Ostatni Tabor" z Pawłem Paskiem na gitarze, a następnie cudownie odśpiewaną przez publikę "Łzę dla cieniów minionych". Na scenie ponownie Fazee, a na wiośle Marek Pająk. Ostatnim akcentem tej imprezy była "Legenda wyśniona" z Voggiem na klawiszach - coś pięknego i chwytającego za serce.
Łza dla cieniów minionych:
Cóż więcej dodać? Nie ma tu pisać, to trzeba było zobaczyć. To była impreza na której należało się stawić. Jak to mówią - obecność obowiązkowa! Cały koncert był rejestrowany na potrzeby DVD, więc na pewno pamiątka (i dodatkowe wsparcie dla Romana) jak najbardziej będzie. Wspaniali ludzie, świetny klimat i mnóstwo znajomych z całej Polski. Imponująca była nieustanna kolejna do sklepiku (nabyłem płytę i koszulkę), wrażenie robiła lista zaproszonych gości, którzy zaangażowali się w ten koncert i pomoc dla wokalisty. Olbrzymie wrażenie zrobił na mnie fakt, że Roman dzielnie śpiewał przez tak długi koncert i do samego końca był pełen energii, a to kurna wszystko trwało cztery (!) godziny. Brawo Roman! Brawo Goście! Brawo My (czyli publika)! Cudowna inicjatywa i bardzo pozytywna energia.
To był niesamowity wieczór i niezapomniane chwile...