 Illusion, LaNinia, G38, Koszalin - 21.02.2020 r.
Jeszcze człowiek nie zdążył odpocząć po wycieczce do Wrocławia (i występie Dream Theater), a tu już trzeba się było szykować do kolejnego koncertu. 21 lutego do G38 zawitać miała bowiem dowodzona przez Tomka Lipnickiego kultowa grupa Illusion. Tego wydarzenia nie można było przegapić, zwłaszcza że rola supportu przypadła kapeli LaNinia, której to swego czasu recenzowałem debiutancki krążek. Ciekaw byłem tego, jak się chłopaki muzycznie rozwinęli. Mimo iż sold-outu tym razem nie ogłoszono, to frekwencja i tak była imponująca. Fajnie, że w okolicy nie brakuje fanów takiego grania, którym chce się ruszyć cztery litery z fotela - oby tak dalej!
Rozgrzewką przybyłych zajęła się wspomniana wcześniej LaNinia, która łączy nowoczesne formy metalu z klasyką spod znaku np. Sepultury. Dostajemy więc dużą ilość fajnych riffów, do których można wesoło machać głową, jak i sporą dawkę przebojowości. Mimo iż grupa w pocie czoła pracuje nad kompozycjami na nowe wydawnictwo, to jednak w Koszalinie postawiła na sprawdzony (i ograny) materiał z płyty "Loneliness". Przedstawione zostały niemal wszystkie kawałki (zabrakło tylko "Hope" - a szkoda!) z debiutu i publiczność przyjęła je bardzo gorąco. Tak gorąco, że w pewnym momencie zacząłem się obawiać o stan barierek... Minął niemal równy rok od kiedy widziałem zespół przed Turbo i widać wyraźnie, że chłopaki przez ten czas nie pierdzieli w stołki: bije z nich pewność siebie, wiedzą też co mają robić na scenie, ażeby utrzymać uwagę fanów. Teraz tylko czekać na zapowiadany świeży materiał! Setlista: 01. Loneliness 02. Through the Ashes 03. Criminal 04. Erase Me 05. The Beast That I Fed 06. Missed and Forgotten 07. Where Are We Now 08. POW
 Chwilka przerwy na to, aby techniczni przygotowali instrumenty dla gwiazd wieczoru i już na scenie meldują się Herbasch, Lipa, Rutkowski i Śmigiel, by utworem "Kto jest winien?" rozpętać prawdziwą burzę. Naprzeciwko sceny od razu pojawił się młyn, który wraz z pierwszymi dźwiękami "Vendetty" nabrał takiej intensywności, że postanowiłem schować się nieco bardziej z boku, ażeby przez przypadek ktoś mnie w niego nie wciągnął. Lata już niestety nie te: jakby tam wpadł, to już bym nie wyszedł - chyba że nogami do przodu. Oczywiście kultura została zachowana: gdy ktoś się przewrócił, to od razu był odstawiany w bezpieczne miejsce lub podnoszony, by brać dalej udział w zabawie. Grupa napędzała tę piekielną ludzką maszynę nie tylko bardzo dobrymi kawałkami z "Anhedonii", ale również i sprawdzonymi hitami z poprzednich krążków - zarówno tych sprzed, jak i po reaktywacji. I jak to wszystko pięknie "żarło"!
Paweł walił w bębny jak młodzieniaszek, jak zwykle gustownie ubrany Rutkowski dostarczał fajne solówki. Po drugiej stronie ubrany jak hipster Śmigiel, a na froncie Lipa, który charyzmą mógłby obdzielić co najmniej kilku innych liderów tych bardziej popularnych kapel. 51 lat na karku a Tomek ciągle krzyczy do mikrofonu tak, że aż ciary po plecach przechodzą. Widać też wyraźnie, że ciągle nie ma dość odgrywania tych, niekiedy przecież wałkowanych do przesady kawałków; przeżywania ich na nowo. Wie też kiedy trzeba zachować totalną powagę: przy tych bardziej osobistych numerach tłumaczył publice ich sens, choć niestety ta nie za każdym razem doceniała jego szczerość. Gdy Tomek np. zaczął opowiadać o depresji i walce z alkoholizmem mocno zirytował go fakt, że on się otwiera, a co niektórzy chichrają się gdzieś tam z boku. Po szybkiej "zjebce" później było już pełne skupienie.
O tym, że Lipie pazur się nie stępił przekonać się mogli także wielbiciele i sympatycy partii rządzącej. Niby w muzyce nie powinno być miejsca na politykę, no ale z drugiej strony poglądy frontmana są znane nie od dziś, więc jak ktoś się obraził, to sam sobie był winny. I tak dostało się wszelkiej maści narodowcom, "dumnym z tego, że urodzili na jednym skrawku ziemi, a nie na drugim" - im, całkiem trafnie, zadedykował utwór "Solą w oku". Jeszcze mocniej wypowiedział się o "dwóch osobach o inicjałach J.K." - po dłuższej przemowie na ich "cześć" Illusion zaprezentowało utwór "Tchórz". Te poważne fragmenty mocno zapadły mi w pamięć, ale oczywiście nie zabrakło też akcentów humorystycznych: przekomarzanie się duetu Śmigielski/Rutkowski, solówkowy pojedynek Jarka i Tomka, "Wojtek" na którym na scenę wparowali chłopaki z LaNinia czy w końcu kompozycja "140", odśpiewana w taki sposób, że nie można się było nie uśmiechnąć. Kapitalny muzyczny wieczór!
Setlista: 01. Kto jest winien 02. Vendetta 03. Śladem krwi 04. 3 ptaki 05. O iluzjach 06. Cierń 07. Tron 08. Don't Creep 09. Kły 10. Okruchy udręki 11. Tchórz 12. Solą w oku 13. To co ma nadejść 14. BTS 15. Wojtek 16. Nóż 17. O przyszłości 18. Nikt 19. Bracie 20. 140 21. Tylko

|