Moonspell - Gdańsk



Moonspell, Rotting Christ, Silver Dust
B90, Gdańsk - 26.11.2019 r.


Pod koniec listopada portugalska grupa Moonspell postanowiła po raz kolejny zawitać do Polski: tym razem setlistę opierając na wydanym w 2017 roku albumie "1755". Jako że jestem jedną z tych osób, które kupiłyby nawet pierdnięcie Fernando Ribeiro gdyby wydane zostało na płycie CD, to oczywiście nie mogłem tej trasy przegapić. Zwłaszcza że rolę gościa specjalnego pełnił na niej, będący w świetnej formie, potężny Rotting Christ. W kraju nad Wisłą ekipy wystąpiły trzykrotnie - mój wybór padł na gdański B90, do którego dotarłem po niemal trzygodzinnej jeździe.

Zanim przyszedł czas na gwiazdy, na deskach sceny zameldował się support w postaci szwajcarskiego Silver Dust. Jako że zdrowie już nie to i obawiałem się tego, że plecy nie będą w stanie wytrzymać tak długiego wieczoru... to oczywiście udałem się pod samiutką scenę skacząc i wesoło pląsając. Bo widocznie głupi jestem i nie uczę się na własnych błędach. Żałować jednak nie mogłem, gdyż zespół zaprezentował się naprawdę dobrze. Duże wrażenie zrobiła na mnie zwłaszcza przemyślana, klimatyczna oprawa, na czele z dużym, stylizowanym na stary obraz wyświetlaczem. Nie był to jednak tylko zwykły bajer - oprócz pokazywania fragmentów teledysków poszczególnych utworów, wykorzystano go również do budowania dynamiki show. Klimatyczne, wysokiej rozdzielczości animacje pełniły funkcje intro, a w pewnym momencie Upiór z obrazu... wyzwał nawet na pojedynek solówkowy samego lidera! Wyszło naprawdę ciekawie! Muzycznie może jeszcze nie jest do końca to wszystko tak spójne jak sama oprawa (mamy tu zarówno dźwięki gotyckie, metalowe, industrialne, jak i połamańce w stylu SOAD), ale kapela na pewno trafia na listę grup z potencjałem. No i ten bas, który słuchało się płucami: miodzio!

Silver Dust sprawnie rozgrzał zgromadzoną w klubie publiczność - Rotting Christ z kolei ją po prostu zniszczyło. Nie ukrywam, że pomimo wielkiej miłości do Moonspell, to właśnie ekipa braci Tolis skusiła mnie do wycieczki do Gdańska. Na Kilkim Zaibu dali takiego ognia, że człowiek ledwo uszedł z życiem i wprost nie mogłem doczekać się powtórki! Oczywiście Grecy nie zawiedli i gnietli nas tym swoim epickim, melodyjnym black metalem przez niemal godzinę. Setlista była całkiem zaskakująca - a już zwłaszcza dość skromna reprezentacja albumu "The Heretics", który w sumie grupa przecież obecnie promuje. No ale jak lecą pociski balistyczne w postaci "666", "Kata Ton Daimona Eaytoy" czy "Non Serviam", to nie można było nosem kręcić. No i "Apage Satana" z kapitalną pracą Themisa - mistrzostwo! Ten numer na żywo to prawdziwa (czarna) magia! Fani szaleli na środku sali niczym psy spuszczone ze smyczy i choć co chwila ktoś się przewracał czy obijał, to jednak zachowano pełną kulturę. Sakis nie pozwalał przybyłym na chwilę oddechu i co chwila nakręcał do jeszcze większej zabawy. I ta trwała w sumie do samego końca tego spektakularnego występu. Bisu oczywiście nie było, co nie powinno dla fanów być specjalnym zaskoczeniem - grupa wychodzi, miażdży i znika, z rzadka wracając by dobić konających.

Krótka przerwa techniczna na zmianę instrumentów i wtarganie scenografii i już mogliśmy czekać na rozpoczęcie koncertu gospodarzy wieczoru. Po chwili zgasły niemal wszystkie światła i z półmroku wyłonił się Fernando Ribeiro, by trzymając w dłoni lampę rozpocząć opowieść o największym trzęsieniu ziemi w historii Portugalii. Zaczęto od "Em Nome Do Medo", a następnie frontman przywdział maskę ze skórzanym dziobem (takie okrycie nosili lekarze podczas epidemii), by zaśpiewać utwór tytułowy ostatniego krążka. Po nim (już bez zbędnych rekwizytów) trzeci kawałek z "1755" oraz powrót do starszych kompozycji. I dobrze, bo najświeższe dzieło Portugalczyków na kolana mnie nie rzuciło, tak więc większa ilość kawałków "ciurkiem" już by mnie trochę zmęczyła. Musiałem w swej opinii być chyba jednak odosobniony, ponieważ spora grupka fanów w pierwszych rzędach śpiewała kawałki w rodzimym języku muzyków... od deski do deski. Nieźle.

Na wybór hitów z tych wcześniejszych wydawnictw narzekać nie mogłem. Wiadomo, że taki "Opium" i "Awake" być musiały, ale już "Night Eternal" było naprawdę fajnym zaskoczeniem. Podobnie zresztą jak przebojowy "Abysmo" z niedocenionego "Sin/Pecado" (kiedy w końcu ta zapowiedziana re-edycja?!) - wieki całe nie słyszałem tego numeru, a odśpiewałem go w całości! "Breathe" z albumu "Extinct" to już popis Pedro na klawiszach (ten instrument miał bardzo dużo do powiedzenia tego wieczoru) oraz oczywiście Ricardo na gitarze, który dostarczył przepiękną, emocjonalną solówkę. Zaraz po nim wielbiciele techniki Amorima mieli kolejny powód do mruczenia. Poleciała bowiem pełna wersja "Everything Invaded", kończąca się oczywiście szalonym popisem gry na wiośle, w którym gitarzysta mielił palcami jak poparzony. Mistrzostwo! Chwila odpoczynku? Nie ma mowy. Aires zaczyna charakterystyczny wstęp do "Evento" i na fanów spada ściana dźwięków.

Kręgosłup już zaczyna mi odmawiać posłuszeństwa, no ale Fernando zapowiada "Mephisto" - wypada więc jeszcze zostać. Swoją drogą frontman trochę naśmiewał się we wstępie z black metalu - czyżby zapomniał jak grali jeszcze z corpse-paintem na swych młodziutkich mordkach? Po klasyku - kolejny klasyk. "Vampiria" to żelazny punkt każdego koncertu... i zarazem kompozycja, do której jakoś nigdy nie mogłem się przekonać. Stąd też usunąłem się w bok, pozwalając ciału odpocząć. A odpoczynek się przydał, gdyż zbliżaliśmy się do końca tego muzycznego wieczoru - a wiadomo co zwieńcza każdy koncert Moonspell, co nie? Zaskoczenia nie było i w B90 głośno rozbrzmiał potężny "Alma Mater", chóralnie odśpiewany razem z publicznością - to się nigdy nie znudzi! Krótka przerwa i powrót na bisy: a tam "Todos os Santos", czyli kolejny przedstawiciel "1755" oraz cegła w łeb: potężny "Full Moon Madness". Całkiem nieźle Panowie, całkiem nieźle...

Setlista:
01. Em Nome Do Medo
02. 1755
03. In Tremoi Dei
04. Opium
05. Awake!
06. Night Eternal
07. Abysmo
08. Breathe (Until We Are No More)
09. Everything Invaded
10. Evento
11. Mephisto
12. Vampiria
13. Alma Mater
---
14. Todos os Santos
15. Full Moon Madness

zdjęcia: Jan Menażyk.


Autor: Tomasz Michalski

Data dodania: 16.12.2019 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!