Cieszanów Rock Festiwal Cieszanów - 15-17.08.2019 r.
O imprezie Cieszanów Rock Festiwal pierwszy raz usłyszałem w 2015 roku, gdy w składzie znalazły się zespoły Helloween i Kreator. W kolejnych latach gdzieś tam w głowie miałem świadomość tego miejsca, ale jakoś nie było mi po drodze na Podkarpacie. Rok 2019 przyniósł mi taką zmianę, iż postanowiłem ciut więcej pobawić się na festiwalach. Zaliczyłem wrocławskie Into the Abyss Festival i 3 Majówkę, francuski Hellfest połączony z Knotfestem, odwiedziłem też Środę Śląską, gdzie Uwalniano Muzykę. Oczywiście zaliczyłem również Wacken Open Air, jak i Przystanek Żory. No i do tego wszystkiego doszedł jeszcze Cieszanów Rock Festiwal.
Skład tej imprezy nie był dla mnie jakoś wybitny, bo tak naprawdę były tam dla mnie tylko trzy zespoły: Kat & Roman Kostrzewski, Acid Drinkers i Vader. Wielkiego szału nie ma, ale szczerze mówiąc potraktowałem ten wyjazd bardziej towarzysko-wakacyjnie. No i też sporo słyszałem o atmosferze tego miejsca i niesamowitym klimacie wyczarowanym przez wszystkich obecnych, łącznie z organizatorami i obsługą. Jak było na miejscu? Dokładnie tak, jak mi opowiadano.
Już pierwszy kontakt z ekipą ochroniarską okazał się bardzo pozytywny. Ludzie na bramce wykazali się dużą wyrozumiałością i totalnym nie robieniem problemów. I w zasadzie w każdym miejscu i o każdym czasie tej imprezy takie sytuacje miały miejsce. Wyobraźcie sobie, że ochrona w fosie nakłania ludzi do jeszcze większej zabawy: nakręcają do klaskania, pogowania, czy... pływaniu na ludziach. Serio! Mało tego, widziałem akcję, że ochroniarze z fosy wskakiwali na ludzi i robili rundkę tam i z powrotem. Panowie nie mieli jakiejkolwiek spiny. Oczywiście jak było trzeba, to konkretnie wkraczali do akcji i robili swoje. Przykładem może być totalnie nawalona "rycząca pięćdziesiątka" (no może czterdziestka), która uparła się, że będzie siedzieć na barierce. Na dwukrotną prośbę jednego z ludzi z obsługi "udawała" (?), że nie rozumie "o co chodzi", więc natychmiast została "spacyfikowana" szybkim zepchnięciem we właściwe miejsce. Na jej oburzone spojrzenie pan z ochrony wymownie się uśmiechnął i rozkładając ręce dał jej do zrozumienia, że to on ma tu ostatnie słowo. Ochrona zdecydowanie jest "słynna" na tym festiwalu, bo w zasadzie każdy z zespołów im dziękował i chwalił za odwalanie bardzo dobrej roboty. Dubioza Kolektiv nawet zaprosili wszystkich na scenę i wyczyniali wspólnie jakieś tam tańce-połamańce. Po raz pierwszy spotkałem się z tak wyluzowaną i konkretną robotą. Szacun! Swoją drogą ten zespół też niezła akcję zrobił - dzień wcześniej grali na jakimś festiwalu w Hiszpanii. Do Cieszanowa jechali busem. 22 godziny.
Zaplecze gastronomiczne - rewelacja. Regularna stołówka w szkole (pole namiotowe było na jej terenie), a oprócz tego stoiska z Kołem Gospodyń Wiejskich, które serwowały domowe przysmaki typu jajecznica, chleb ze smalcem, jakieś racuchy, żurki, fasolki, bigosy i tego typu tematy. Ceny bardzo przystępne i człowiekowi nawet przez myśl nie przeszło, żeby latać do sklepu po coś do jedzenia. Pyszności były na miejscu i to w zupełności wystarczało. Panie były tak sympatyczne, że zdecydowały się na dodatkową obsługę w niedzielny poranek, już po festiwalu. Przygotowały nawet... kanapki na wynos, żeby podróżni mogli coś przekąsić w trasie. PO PROSTU NIE MAM PYTAŃ! A co do cen, to wspomnę tylko, że piwo na terenie festiwalu kosztowało... 6 zł. I to nie jakiś siur, tylko w miarę smaczne piwo. Ach... zapomniałbym: panie z KGW mają też swój zespół, Niezapominajki, i w tym roku gościnnie pojawiły się podczas występu Łydki Grubasa.
Ok... tyle może na razie o moich wrażeniach pozamuzycznych i przejdźmy do tych bardziej oczywistych. Jako pierwszy na cieszanowskiej scenie zobaczyłem i usłyszałem zespół Kat & Roman Kostrzewski. Tutaj w zasadzie nie ma co się rozpisywać, każdy wie jak to z K&RK jest. Kilka "coverów" wpadło ("Bastard" i "Szydercze zwierciadło" - najlepiej), były też utwory z najnowszej płyty "Popiór". Był to pierwszy mój kontakt z tymi kawałkami, bo albumu do dzisiaj jeszcze nie słyszałem. Cóż mogę powiedzieć o nowych kompozycjach? Siadły nieźle i szczerze mówiąc ostrzę sobie pazurki, czy też ząbki na ten materiał. Tak, wiem, że mógłbym sobie posłuchać na przykład na YouTube, czy w innym miejscu, no ale ja jestem staroświecki i płyt w zdecydowanej większości słucham z CD. Tak mam i już.
Jeszcze tego samego dnia na ciechanowskiej scenie zagrali kolejni weterani (mam nadzieję, że Titus nie obrazi się za to określenie) - Acid Drinkers. Tutaj mam mały problem, bo piszę tę relację ze sporym opóźnieniem, a Kwasożłopów widziałem 2 razy w przeciągu tygodnia (Żory i Cieszanów) i trochę mi się te koncerty zlewają... Acidzi świętują swoje 30-lecie i z tej okazji na koncertach grają solidną przekrojówkę. Oczywiście niezawodne klasyki muszą być: "Barmy Army", "High Proof Cosmic Milk", "Human Bazooka" czy "Drug Dealer". Z nowości oczywiście "25 Cents for a Riff", czy "Me". Nie zabrakło też coverów, a tutaj największe wrażenie zrobił na mnie (i w Żorach i w Cieszanowie) "For Whom the Bell Tolls" wiadomego zespołu. Tutaj świetną robotę wokalnie odwalił Dzwon, który przejął obowiązki wokalisty. Ponadto? Klasyka. Sporo łomotu i świetnej zabawy. No i nieśmiertelne "Lejdis and dżentelmen" i "PASUJE?" od Titusa. Acid Drinkers w swojej formie i klasycznie odegrany koncert.
Przez cały ostatni dzień festiwalu czekałem na jeden występ. Na samo zamknięcie imprezy zagrał bowiem Vader. Długi to był dzień i muszę przyznać, że na kilka minut przed rozpoczęciem tego koncertu pod sceną było dosyć pustawo. Bez problemu czekałem sobie przy barierce i przyglądałem się przygotowaniom do tej sztuki. Wreszcie tłumek trochę zgęstniał, odpalono intro i na scenie pojawili się muzycy formacji Vader. Peter podczas intro powitał wszystkich zgromadzonych i "zaprosił do piekła". Intro ucichło i zespół odpalił "Wings". I rzeczywiście zrobiło się piekielnie. Vader to taka maszyna mieląca, że nie mam pytań. Precyzyjna ściana dźwięku i totalna rozwałka. Muzycy się nie pierdzielą, tylko cisną od numeru do numeru. Kolejne kompozycje przelatywały jak w kalejdoskopie: "Sothis" (miazga), "Black to the Blind" (również miazga), "Cold Demons", "Carnal", "Dark Age", "Epitaph", "Grand Deceiver", "Vicious Circle", "Despair", "Tempest", "The Final Massacre". Coś tam jeszcze było pewno, ale już nie pamiętam. Zresztą w koncertowym amoku niespecjalnie zapamiętałem wszystko co Vader pocisnął. Strasznie mi ten koncert podszedł. Zresztą jak ostatnie inne tego zespołu. Od kilku lat, a na pewno od Wacken Open Air 2016 mam jakąś wyjątkową słabość dla koncertów tej grupy. Tak było i tym razem, a wszystko zostało elegancko podsumowane bisem w postaci "Sword of the Witcher". Lepszego zakończenie nie mogli dla mnie przygotować. Super Vader!
I taki (króciutki) to był dla mnie tegoroczny Cieszanów Rock Festiwal. Trwało to wszystko trzy dni (w pierwszym gra tylko mała scena alternatywna), z czego dla mnie były 3 koncerty. Byłem też oczywiście na kilku innych (Luxtorpeda, Pidżamo Porno), ale wiadomo co tygryski lubią najbardziej. Sam festiwal pozostawił we mnie jak najbardziej pozytywne wspomnienia. Świetna atmosfera na polu namiotowym, sporo rodzin z dziećmi, urokliwa lokalizacja, a i sam Cieszanów bardzo ładny. Ludzi około 9 tysięcy (według informacji od organizatorów), co już jest liczbą dosyć solidną. Z tego co gdzieś słyszałem/czytałem docelowo mierzy się w ok. 10000 uczestników. Taka ciekawostka - w miasteczku tuż obok siebie znajdują się: kościół, cerkiew i pozostałość po synagodze. Bliziutko do akwenu wodnego, gdzie spędzaliśmy czas przed koncertami, a pogoda dopisała. Miła i sympatyczna obsługa, co opisałem na wstępie, a do tego profesjonalne przygotowanie imprezy. Sporo atrakcji około muzycznych - wykłady, wystawy, atrakcje dla dzieciaków, różne pokazy, kino letnie i wiele innych. A z minusów? Hmm... to jedynie cholernie zimne noce, co później odpokutowałem dosyć solidnie. No ale akurat na to organizatorzy wpływu nie mają. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak trzymać rękę na pulsie i monitorować cóż wydarzy się w Cieszanowie podczas przyszłorocznej edycji. Jeśli będzie grało tam coś dla mnie, to jest spora szansa, iż pojawię się na Podkarpaciu ponownie.
|