Pendragon - Bydgoszcz


(18 maja 2006 r.) - Bydgoszcz "Kuźnia"
(Pendragon + goście: Gary Chandler (Jadis), Steve Thorne)

Czekałem na ten koncert długo. W końcu się doczekałem- zobaczyć na żywo mój ulubiony zespół z półki progresywnych. Deszczowy dzień w niczym nie przeszkodził, nie zepsuł nastroju, a ten miał swoją kulminację o godzinie 20, ale o tym później.

Kuźnia na ten wieczór zamieniła się w jeden wielki teatr i to pod każdym dosłownie względem, bo nawet ławeczki ułożone były w rzędy. Miałem szczęście umiejscowić się w ósmym od sceny. I chyba te rzędy ławeczek były jedyną irytującą rzeczą tej nocy, no bo co...ani potańczyć, pobujać się, a ścisk taki że kufle od piwa co jakiś czas pękały. Ale koniec tego narzekania. Impreza zaczęła się o 19:00 (aż dziw bierze że idealnie o zapowiedzianej godzinie!). Na całej trasie Pendragon zabrał ze sobą suport -swoich znajomych -tu występowali jako gitarowy duet - Gary Chandler z zespołu Jadis i Steve Thorne opisywany na plakatach jako... "multi -talentem". Zagrali godzinny koncert podczas którego zaprezentowali kilka numerów z najnowszej płyty Jadis - "Photoplay" i solowych dwóch płyt Steve’a ("Emotionals creatures": 1 & 2). Podobało mi się to, ale nie ma co ukrywać, Pendragon ich zmiótł... A wiec wreszcie, godzina 20:00 i rozpoczyna się intro z najnowszego krążka "Believe", a także piękne animacje na dwóch telebimach (które wyświetlały się przez cały czas trwania koncertu). Muzycy przemykając między rzędami publiki, wchodzą na scenę i zaczyna się. Na początku nie wiedzieć czemu trochę nieśmiale, a przecież to nie jest ich pierwszy koncert w Polsce, a nawet już kiedyś grali w Bydgoszczy. Ale nieśmiałość ta nie trwała zbyt długo. Prawdę mówiąc już od samego początku złapali szybki kontakt z fanami. Nick Barrett i Clive Nolan rozkręcili i zespół i publiczności swoimi dialogami i monologami. W grze zespołu widać było ten luz, radość z grania i chęć przekazania pewnych wartość przez teksty piosenek, które Nick namiętnie tłumaczył audytorium, o co w nich chodzi. A ich teksty połączone z muzyką to jedyna w swoim rodzaju potężna dawka emocji. Już od samego początku porwała mnie magia tej baśniowej muzyki, z której słynie Pendragon! To piosenki, które potrafią wejść w serce i długo stamtąd nie wchodzić. Koncert trwał dwie i pół godziny i naprawdę jak wspomniałem już, szkoda że nie można było gdzie się pobujać i wejść całym sobą w tą muzykę. Aczkolwiek pod koniec dużo ludzi już nie wytrzymywało biernego siedzenia i dało się porwać w magiczne dźwięki, w co także i ja się wciągnąłem. Atmosfera nie do opisania. Jeśli chodzi o set listę, to była ona taka:

-BELIEVE INTRO
-NO PLACE FOR THE INNOCENT
-AS GOOD AS GOLD
-GUARDIAN OF MY SOUL
-KOWTOW
-WISHINGWELL -PARTS 2, 3 & 4
-NOSTRADAMUS (Stargazing)
-DANCE OF THE SEVEN VEILS
-PAINTBOX
-LAST WALTZ
-BREAKING THE SPELL
-EDGE OF THE WORLD
-MASTERS OF ILLUSION

Bis I:

BLACK KNIGHT

Bis II:

AM I REALLY LOSING YOU

Czyli istny best of! Zabrakło kilka bliskich mi kawałków, ale nie można mięć przecież wszystkiego.

Na koniec chciałbym polecić tym wszystkim, dla których twórczości Pendragon jest obca, zapoznanie się z nimi. Szkoda że średnia wieku na koncercie była około czterdziestki, ciekawe czemu młodych ludzi nie pociągają takie klimaty. Ale jeśli lubicie klimaty: Pink Floyd, Genesis, Yes, Marillion (głównie), Camel, Dire Straits, czy nawet Tears for fears, to Pendragon jest dla was! Ponad dwadzieścia lat na scenie, siedem studyjnych płyt, pomału stają się żywa legendą brytyjskiego prog rocka.



Autor: Herman

Data dodania: 28.08.2006 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!