XXXI Międzynarodowy Zlot Motocykli w Polanowie Nocny Kochanek Polanów - 14.07.2019 r.
Ostatnie edycje Międzynarodowego Zlotu Motocyklowego Nad Zalewem były bardzo udane. Organizatorom udało się zaprosić bowiem znanych artystów, reprezentujących różne style gitarowego grania, dzięki czemu frekwencja była bardziej niż zadowalająca. Stąd też ze zdziwieniem przyjmowałem plotki od stałych bywalców imprezy na temat konfliktu organizatorów z włodarzami miasta, którzy to podobno chcieli zmiany profilu tej zasłużonej imprezy. W tych informacjach z drugiej ręki musiało być jakieś ziarnko prawdy, bowiem jubileusz zakończył się... odejściem wieloletnich twórców zlotu. Obawiałem się tego jak poradzą sobie ich młodsi następcy, ale jak się miało okazać - niepotrzebnie. Główną gwiazdą okazał się bowiem Nocny Kochanek, a więc obecnie najpopularniejszy zespół metalowy w Polsce. Jak już grupa wyprzedająca koncert za koncertem przyjeżdża do Polanowa, to można być chyba spokojnym o przyszłość wydarzenia.
Jako że na zlot wybrałem się zaraz po wyjściu z pracy, to na miejsce dotarłem dopiero w okolicy godziny 20., a więc już po szczecineckiej Materii, która jest w trakcie promowania swojego nadchodzącego album. Troszkę szkoda, no ale nadrobię zaległości na Materiafeście. Szybko udaliśmy się na stanowiska gastronomiczne, by przy dźwiękach doświadczonej ekipy z punk/rockowego Alians raczyć się pomorskimi specjałami z belgijskimi frytkami na czele (wszak na kolację z prawdziwego zdarzenia czasu zabrakło). Zespół z Piły długo zabawiał publiczność zarówno kawałkami mocniejszymi, jak i bardziej skocznymi, zbliżającymi się do reggae czy s-ka, ale my pod scenę wybraliśmy się dopiero po nadrobieniu zaległości towarzyskich. I jakież było nasze zdziwienie, gdy występ Nocnego Kochanka zapowiadać zaczęły... te same osoby, które rok wcześniej zrezygnowały. Okazało się więc, że to jednak nie młodość odpowiada za sprowadzenie kapeli, tylko te stare wygi, które nie dość, że dogadały się z władzami miasta, to widocznie jeszcze od dłuższego czasu trzymały rękę na muzycznym pulsie polskiej sceny metalowej. Witamy z powrotem!
Nocny Kochanek pojawił się na scenie niemal równo o godz. 22, by rozpocząć występ od dwóch singli z wydanego w 2019 roku trzeciego albumu, a więc utworu prawie-tytułowego oraz "Dr O. Ngal". Morze (albo większe jezioro) przybyłych fanów usłyszało tego wieczoru nie tylko sporą ilość kawałków z ostatniego krążka, ale również sprawdzone hity, pokroju "Piątunio", "Poniedziałek" czy "Dziewczyna z kebabem". Były i szybkie, heavy/power metalowe pociski z melodyjnymi refrenami, jak również drobne zwolnienia, bo jak każdy fan Beavisa i Buttheada wie, zespół musi pisać ballady, aby na nie wyrywać laski. Wabikami na białogłowe była oczywiście przejmująca ballada "Andrzela", w której Kazan grał na klawiszach niczym Axl Rose w "November Rain" oraz "Koń na białym rycerzu", podczas którego Artur Żurek przepięknie wytrącił frontmana z poważnego nastroju swoją wybitnie nieudaną próbą rżenia jak koń - Krzysiek ledwo co był w stanie powstrzymać śmiech...
Pierwszy i ostatni raz widziałem na żywo Kochanka w 2016 roku i trzeba przyznać, że od tego czasu jego show nabrało rozmachu. Zespół wyprzedaje koncert za koncertem, muzycy forsą wypychają sobie poduszki, sportowe auta już się w garażach nie mieszczą - dobrze jednak widzieć, że część zarobionych pieniążków idzie także w inwestycje. Ze sceny co chwilę buchały płomienie (kapitalnie to wyglądało zwłaszcza w "Czarnej czerni"!), a w finałowym "Minerale Fiutta" środkową część publiki przykryło konfetti. Było więc na co popatrzeć, zwłaszcza że i sama grupa doskonale bawiła się podczas koncertu w Polanowie (po występie Krzysiek i Arek tańcowali nawet na głośnikach przy dźwiękach AC/DC). Słuchało się ich też bardzo dobrze, bowiem i nagłośnienie było całkiem, całkiem... Początkowo nieco wokal gubił się pod ciężkimi gitarami, ale szybko to poprawiono i można było cieszyć ucho przejmującymi, niemal poetyckimi, trafiającymi w punkt tekstami. Gorzej z Kazanem, bowiem raz jego gitarę było słychać bardzo wyraźnie, ale innym - niemal w ogóle. A przynajmniej z prawej strony sceny.
Po występie muzycy pokręcili się trochę, by każdy mógł chociaż przybić sobie z nimi piątkę. Największym zainteresowaniem cieszyli się oczywiście Krzysztof Sokołowski oraz Ojciec Arkadiusz - fani obleźli ich jak szarańcza i wspólnym zdjęciom nie było końca. Zaraz po Kochanku odbył się imponujący pokaz laserowy i nawet po jego zakończeniu (a krótki nie był...) ciągle widać błyski fleszy spod barierek. Fajnie, że grupie się chce i nie ucieka od razu na kolejny gig (jak np. Perfect). Czy po powrocie do domu stałem się fanem Nocnego? Nie, bo jednak tych "mądrych inaczej" tekstów z płynących z głośnika bym nie zdzierżył, no ale też przyznać muszę, że na koncercie w połączeniu z mocna muzą i buchającymi płomieniami... nie rażą tak bardzo. A nawet autentycznie śmieszą. I zanim powiecie, że "Night Mistress to było to" - tak, było. Ale to jednak Kochanek sprawił, że chłopaki mają co do garnka włożyć. Co prawda na szofera jeszcze ich nie stać (bo prowadził Pochwała), no ale jeszcze kilka koncertów i kto wie...
Setlista:
01. Randka w ciemno 02. Dr O. Ngal 03. Pigułka samogwałtu 04. Piątunio 06. Al Dente 07. Wódżitsu 08. Koń na białym rycerzu 09. Poniedziałek 10. Pierwszego nie przepijam 11. Andrzela 12. Andżeju... 13. Dżentelmeni metalu 14. Dziewczyna z kebabem 15. Zdrajca metalu --- 16. Karate 17. Czarna czerń 18. Minerał Fiutta
|