Far Beyond Tour 2018 Moanaa, Beyond The Event Horizon, Siła Kawałek Podłogi, Koszalin - 06.04.2018 r.
Szóstego kwietnia do koszalińskiego klubu Kawałek Podłogi w ramach trasy "Far Beyond Tour 2018", zawitały trzy stosunkowo młode stażem kapele, z których każda reprezentuje inny gatunek ambitnego (a przez to i trochę niszowego) grania: Moanaa, Siła i Beyond The Event Horizon. Biorąc pod uwagę fakt, że (bardzo ładne zresztą) bilety na imprezę kosztowały śmieszne 20 złotych, to nie mogło mnie zabraknąć - szczególne, że wydawnictwa ww. zespołów doczekały się bardzo entuzjastycznych recenzji, zarówno w Polsce jak i poza jej granicami. Na miejscu niestety okazało się, że frekwencja oscylowała gdzieś w okolicach poziomu żenady i byłem jedną z niewielu osób, które postanowiły w piątkowy wieczór ruszyć cztery litery sprzed telewizora. Co się z tymi ludźmi dzieje to ja nie wiem: z jednej strony płacz, że w mieście tylko komercja, z drugiej - gdy już coś ciekawego pojawi się na horyzoncie (zdarzeń?), to kończy się na Facebooku odznaczeniem opcji "Zainteresowany/-a"... Na szczęście zespoły się nie obraziły słabej frekwencji i zagrały jak dla pełnej sali. Na pierwszy ogień: Moanaa z Bielska-Białej, reprezentująca szeroko rozumiany post-metal. Grupa powstała w 2008 roku i na swoim koncie posiada dwa pełne krążki ("Passage" i "Descent") oraz jedną EP-kę. Rok temu dość mocno zamieszało się w jej szeregach, przez co obecnie jedyną osobą pamiętającą okres narodzin kapeli jest gitarzysta Łukasz Kursa. Na stanowisku wokalisty pozostał Rafał Kwaśny (obecny na obydwu LP), natomiast reszta, tj. bas, perkusja i drugie wiosło - świeży narybek. Jak ta odmłodzona wersja grupy wypadła na żywo?
Z "lekkim" poślizgiem zaczęto około 20:15 od czterech pierwszych numerów z "Passage", trwających łącznie jakieś 35 minut, by zaraz po nich dowalić dwoma (ale niewiele krótszymi) przedstawicielami "Descent". Długie kompozycje nie nudziły nawet przez moment: fantastyczny wokal, płynnie przechodzący od czystych śpiewów po rozszalały krzyk, genialna i jakże precyzyjna praca perkusji ("Lit"!), dwie gitary naprzemian miażdżące wszystko na swojej drodze i hipnotyzujące słuchacza delikatnymi, subtelnymi partiami - podczas muzycznej podróży z Moanaa mogliśmy podziwiać spokojne, sielskie widoki, by kilkadziesiąt sekund później dostać znienacka prosto w ryj. Były i takie "matematyczne" fragmenty spod znaku progresywnego death metalu, powolne, walcowate, niemal doom metalowe, jak i partie bardziej melancholijne, przywodzące na myśl Tides From Nebula - prawdziwa mieszanka wybuchowa.
Dodatkowo, w tle puszczano ciekawe, niezwykle klimatyczne wizualizacje, choć przydałoby się je jednak w jakiś sposób połączyć, ażeby przed końcem poszczególnych kompozycji nie wyświetlało się logo producenta rzutnika (czy też jak zażartował K-Vass: "sponsora dzisiejszego koncertu"). Atmosferę zagęszczał (dosłownie!) sztuczny dym, którego ilości zawstydziłyby samo The Sisters Of Mercy: dość powiedzieć, że stojąc 1,5 m od sceny niekiedy nie widziałem muzyków - atakowany byłem za to szalejącymi światłami i wgryzającym się w nerw wzrokowy stroboskopem. Nie powiem, bardzo mi się to wszystko podobało. Pod względem muzycznym było kapitalnie (czy wręcz zjawiskowo), wizualnie też nie najgorzej i aż szkoda, że z Moanną spędziliśmy tylko godzinę. To wszystko minęło zdecydowanie zbyt szybko!
Setlista:
01. Process, Part I 02. Process, Part II 03. Crystal 04. Terra Mater 05. Repulsive 06. Lit
Po post-metalowcach zaskoczenie: post-rockowcy i zarazem pomysłodawcy całej trasy, a więc Beyond The Event Horizon. Byłem nieco zaskoczony faktem, że headliner nie zamyka całego wydarzenia, ale wyjaśniono mi, że dzięki spokojniejszej środkowej części wieczoru, Siła uderzy na końcu z jeszcze większą... ten, no... mocą. Niech więc i tak będzie. Sam zespół powstał w 2010 roku w Poznaniu i jego dyskografia do tej pory zamykała się na jednym, ale za to bardzo ciepło przyjętym LP zatytułowanym "Event Horizon". Ledwo co światło dzienne ujrzała EP-ka "Far Beyond", zawierające trzy zupełnie nowe kompozycje, tak więc spokojnie można się było spodziewać tego materiału w Kawałku Podłogi w całości.
Grupa wystąpiła w Koszalinie w uszczuplonym składzie, bowiem basista grupy z uwagi na problemy natury zdrowotnej, musiał odpuścić sobie wycieczkę na Pomorze - jego partie musiały być więc puszczane z sampli. Czy jednak zajmowała się tym jakaś "szara eminencja" czy sam klawiszowiec - tego już nie spostrzegłem. Oczywiście miejscami tego żywego basu brakowało (zwłaszcza w utworze "Far"), no ale i tak było czego posłuchać i na co popatrzeć. Najwięcej roboty miał oczywiście Tytus, bowiem, w przeciwieństwie do innych post-rockowych składów, w Beyond The Event Horizon głównym narzędziem malowania dźwięków są właśnie instrumenty klawiszowe, tworzące taką fajną, kosmiczną atmosferę. Kowalka z uśmiechem dostarczał subtelne partie gitary, a Paweł Michałowski przez większą część setu pewnie wybijał rytm. Piszę przez "większą część setu", bo w pewnym momencie na chwilę stracił koncentrację i zagrał tak krzywo, że aż wybiło mnie to z niemal hipnotycznego transu. Nawet sam gitarzysta odwrócił się do niego z pewnym niedowierzaniem... Cóż, dobrym muzykom też zdarza się zagapić.
Beyond The Event Horizon zabrało nas w godzinną, spokojną podróż po rubieżach kosmosu; podróż niezwykle melancholijną i urzekającą. To muzyka idealna do słuchania w ciszy i zadumie, stąd też uważam że w przypadku pojedynczych występów poznaniaków, warto zorganizować krzesełka jak na koszalińskim koncercie Lebowski: tam mieliśmy zespół na scenie i fanów nierzadko z zamkniętymi oczami chłonącymi poszczególne dźwięki. Tego mi tutaj zabrakło, no ale w przypadku trzech grup reprezentujących różne style, organizacja nie mogła być inna. Na końcu pochwalić należy osobę odpowiedzialną za wizualny aspekt show, bowiem animacje i fragmenty filmów (m.in. "2012", "Dzień zagłady") puszczane w tle niemal idealnie dopasowane zostały do muzyki prezentowanej przez grupę: kosmiczne klimaty pięknie dopełniły równie kosmiczną muzykę.
Setlista:
01. Uncertain Return 02. Spiral 03. Far 04. Event Horizon 05. Movement Circle
Po onirycznym Beyond The Event Horizon przyszedł czas na największą niewiadomą wieczoru: Siłę z Gorzowa Wielkopolskiego, poruszającą się w szeroko rozumianym kręgu muzyki alternatywnej. Na swoim koncie posiada jeden, bardzo dobrze przyjęty album i choć przesłuchałem go przed występem chłopaków w całości (dostępny na "bandcampie"), to dalej nie wiedziałem czego mam się po nich w Kawałku Podłogi spodziewać. Dlaczego? Ponieważ Siła prezentuje muzykę brutalną, pełną agresji, podchodzącą niemal pod grind. Bez żadnych gitar. Z dwoma basami. A obecnie również i z saksofonem. Jeszcze jakieś pytania? Kapela pojawiła się na scenie po dłuższej przerwie, spowodowanej wymianą niemal całego osprzętu (zestaw perkusyjny, wzmacniacze itd.) i huknęła aż mi dech zaparło. Do tej pory mi w uszach piszczy, a z samego klubu wyszedłem tak oszołomiony, że nawet nie pamiętam czy wzorem innych zespołów użyli jakichkolwiek wizualizacji...
Na setlistę składały się nie tylko numery z debiutanckiego wydawnictwa (choć w nieco zmienionych aranżacjach) ale również i nowe kompozycje, napisane z myślą o jego następcy: mocne, ciężkie, wyjątkowo rozbudowane, pełne połamanych rytmów i okraszone wściekłym wokalem. Zespół był niesamowicie żywiołowy: dwóch basistów od początku szalało jakby chcieli roznieść cały klub, Łukasz Machała za perkusją wyczyniał takie cuda, że aż musiałem zmienić miejscówkę, aby w pełni podziwiać jego popisy (wcześniej razem z Jackiem Wrzaskiem robili hałas w grindcore'owym Bunder Nekromunda), a Wawrzon wydzierał się do mikrofonu jak opętany, od czasu do czasu chwytając również za saksofon i, jak dla mnie, to właśnie ten ostatni element był prawdziwą petardą. Nawet już coraz mniej grup rockowych korzysta z tego instrumentu dętego, a co dopiero mówić o kapelach prezentujących tak ekstremalne formy. Partie Witolda wspaniale uzupełniły brzmienie kapeli, dzięki zastosowanym efektom odkrywając na nowo owy aerofon - nigdy bym się spodziewał, że można z niego wyciągnąć takie dźwięki.
Podobnie jak Moanaa i Beyond The Event Horizon, Siła spędziła na scenie około godziny. Słuchałem (początkowo z uwagi na mocno podkręcony bas - płucami) tego wszystkiego z prawdziwą fascynacją, ponieważ było to granie niezwykłe: awangardowe, eksperymentalne, jedyne w swoim rodzaju; pełne szaleństwa, agresji i mocy. Ich podejście do muzyki ekstremalnej jest oryginalne i każdego z Was zachęcam do bliższego zapoznania się z ich twórczością, a już zwłaszcza w wersji na żywo. Na koniec wypada podziękować prowadzącemu klub - Waldemarowi Miszczorowi - za zapraszanie tego typu grup: grup, które nie boją się podążać własną drogą, celujących w mniejszą grupę odbiorców. Liczę na to, że w najbliższej przyszłości czeka mnie w tym miejscu jeszcze wiele tak udanych pod względem muzycznym wieczorów. Setlista:
01. Metoda 02. Strych/nina 03. Błędne koło 04. Przemiany 05. Ganimedes 06. Nie utonie 07. Czerwona fala
|