Rotting Christ - Katowice



Rotting Christ
Megaclub, Katowice - 31.01.2018


W środowy wieczór w Katowicach na deskach Megaclubu byliśmy świadkami koncertu wręcz perfekcyjnego. Pełnego mocy, energii połączonej z pasją grania. Rotting Christ tego dnia stworzył niesamowity, klaustrofobiczno-tantrowy klimat, znany z dwóch bardzo mrocznych, ostatnich wydawnictw. Melodeklamacje i hipnotyzujące riffy sprawiały, że faktycznie mogliśmy się poczuć świadkami jakiegoś rytuału. Wystarczyło tylko zamknąć oczy aby zrobić krok ku innej rzeczywistości. Momenty którym towarzyszyła wściekłość i furia szybko adaptowane były przez publiczność, która stworzyła ścianę śmierci, a później kilka wielkich circle pitów. Największy z nich był chyba na zamykającym oficjalny set i bardzo często granym, agresywnym "Societas Satanas". Jest to cover Thou Art Lord z 1996, którego jednym z twórców jest właśnie Sakis.

Zaprezentowane w większości numery z ostatnich dwóch płyt bardzo zbliżonych klimatem, zabrzmiały wręcz świetnie. Dodać trzeba że sprzyjał temu bardzo dobrze ustawiony dźwięk, selektywny, ale mocny. Co ciekawe ustawiony został dość cicho jak na standardy metalowych koncertów. Jednak jeżeli ktoś chciał poczuć więcej mocy - wystarczyło udać się bliżej sceny. Tam ten koncert dostarczał jeszcze innych emocji. Jakby tego było mało zespół miał świetny kontakt z publiką, którą porwał od pierwszych dźwięków. Sakis co chwilę rzucał polskie słowa, co wzbudzało jeszcze większy entuzjazm wśród fanów. Basista Van Ace natomiast namawiał do krzyków, skandowania i tworzenia circle pitów. Frekwencja na koncercie była bardzo dobra i na ten jedyny polski koncert zjechali się fani z różnych zakątków Polski.

Po twarzach zgromadzonych w Megaclubie widać był przez cały koncert wielką euforię, zadowolenie i uśmiechy aż do samego końca setu. Wtedy to te wszystkie emocje przerodziły się w zdumienie i niezrozumienie. Po odegraniu "Non Serviam" zespół zszedł ze sceny i już na nią nie powrócił, a kawałek jak się okazało był jedynym zagranym bisem. Czas zakończenia koncertu wskazywał równą godzinę. Tak - godzinę, czyli 60 minut.

I tutaj pojawia się wielki dysonans i niezrozumienie korespondujące z jednej strony ze szczerością z grania i frajdy jaką miała kapela, fajnym nastawieniem i emocjami w przekazie, z krótkim czasem koncertu. To bardzo niezrozumiałe, że zespół w takiej formie, z taką chęcią grania, rzeszą fanów, świetnymi płytami, numerami, doświadczeniem, wykazuje taką ignorancję. Od razu rodzi to pytania o pragmatyczne podejście, wykonywanie rzemiosła nie sztuki, czy nieszczerość przekazu bądź brak szacunku dla fanów.

Niestety w kontekście samych pozytywnych doznań płynących z koncertu, dodajmy koncertu wręcz perfekcyjnego, godzinowy set zaburza to bardzo dobre poczucie. Co więcej powoduje, że rodzą się różne pejoratywne odczucia i wiele pytań.

Nawet następnego dnia po koncercie wciąż jest we mnie to poczucie, ponieważ Rotting Christ jest jedną z moich ulubionych kapel. Nie wierzę że zespół nie zdaje sobie sprawy z tego jak fani odbierają tak krótki występ. Aby się przekonać zapytałem o to Sakisa i póki co czekam na odpowiedź. Wystarczyło zagrać choć 15 minut dłużej, bądź zabisować jeszcze dwoma numerami i już wyglądałoby to zupełnie inaczej. Czy więc naprawdę 15 minut greckich bogów jest takie drogie? Niestety historycznie to nie pierwszy taki koncert w wykonaniu Rotting Christ. Takie trasy miały już miejsce i chyba każdy z fanów przyzna że czas występu, zupełnie nie przystoi.

Setlista:

01. 666
02. Kata ton Demona Eautou
03. Demonon Vrosis
04. Elthe Kyrie
05. Apage Satana
06. In Yumen-Xibalba
07. The Forest Of N'Gai
08. Grandis Spiritus Diavolos
09. Societas Satanas
---
10. Non Serviam



Autor: Patryk Sochan

Data dodania: 04.02.2018 r.



© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!