Kataklysm, Septicflesh Kwadrat, Kraków - 21.01.2016 r.
Dawno już w krakowskim Kwadracie nie było zacnych metalowych koncertów (na rzecz dużej ilości studenckich dyskotek i imprez disco polo), aż w końcu pod koniec stycznia miejsce to odwiedziły dwie srogie załogi - grecki blackowy Septicflesh i kanadyjski death metalowy Kataklysm. Dodatkowo miał im towarzyszyć Aborted, ale parę dni przed wydarzeniem odwołali swój udział, bo wokalista musiał wracać do Belgii w związku z problemami rodzinnymi. Swoją drogą, dzień wcześniej zagrali w Warszawie bez wokalu, szkoda, że u nas też się o to nie pokusili. Coś Polacy mają pecha do ich koncertów, bo jakiś czas temu w Warszawie także zabrakło Svena "Svencho" de Caluwé.
Na początek swoimi dźwiękami uraczył nas Septicflesh, czyli 4-osobowy skład z Grecji grający symfoniczny black metal. Spiros "Seth" Antoniou (wokal, bas), jego brat Christos Antoniou (gitara), Dinos "Psychon" Prassas (gitara) oraz Kerim "Krimh" Lechner (perkusja) wyszli na scenę dosyć punktualnie w mrocznych gumowych wdziankach imitujących zbroje i bez zbędnych ceregieli zaczęli grać. Publika, mimo, że nie rozgrzana żadnym supportem, od razu zaczęła szaleństwa pod sceną. Jednak prawdziwe piekło rozpętało się od kawałku "Communion" - pod barierkami headbanging, a z tyłu ostry moshpit, widać było, że wszyscy na to właśnie czekali. Wokalista utrzymywał ciągły kontakt z fanami, zachęcając do circle pitów i ścian śmierci. Niezliczoną ilość razy pokazywał ze sceny znak rogów, a fani odpowiadali tym samym, czy skandowali "hej!" pod jego dyktando. Partie perkusyjne były rewelacyjnie zagrane, jak ktoś nie zna Septicflesh, to na pewno kojarzy Decapitated, a z tego właśnie zespołu pochodzi Kerim "Krimh" Lechner i przyznać trzeba, że bębniarzem jest mocarnym. Set był krótki, bo zaledwie 45 minut, ale odegrany z pełnym zaangażowaniem i świetnie przyjęty przez publikę. Ludzi w klubie, nazywanych przez Setha "fighters", było całkiem sporo, ale do pełnego zapełnienia sali dużo brakowało. Setlista złożyła się głównie z kawałków z dwóch najnowszych płyt, ze względu na to, że zespół wciąż promuje wydaną w 2014 roku "Titan".
Po Septicach przyszła pora na Kataklysm. Zespół przybył do Polski w składzie Maurizio Iacono (wokal), Jean-François Dagenais (gitara), Stephane Barbe (bas) i Olivier "Oli" Beaudoin (perkusja). W lipcu ubiegłego roku wydali longplay "Of Ghosts And Gods", który był promowany na trasie. Koncert rozpoczęło intro utworu "Breaching The Asylum" - "You say that you didn't cause all this. Your God did. I am the God! I am the God! So let's just see who's more effective at killing: You, this God or me.", wprowadzając znakomity klimat. A potem zaczęło się już łojenie na całego. Pierwszy kawałek zaskoczył mnie okropnym, płaskim brzmieniem, które na szczęście szybko się poprawiło. Początkowo znikoma ilość ludzi bawiła się pod sceną, ale wraz z kolejnymi kawałkami zaczęło dołączać więcej. Być może za sprawą zachęt ze strony Maurizia, który przekonywał, że od tego mamy głowy, aby używać ich do headbangingu i przypomniał, że przecież nie jesteśmy na koncercie Justina Biebera. Jednak mimo to zaangażowanie fanów było mniejsze, niż w czasie Septicflesh. Setlista w dużej mierze składała się z nowych utworów, ale nie brakowało powrotów do starszych nagrań, jednak nie pojawiło się nic sprzed roku 2001. Szczerze mówiąc, koncert był dość monotonny, żeby nie powiedzieć, że Kanadyjczycy po prostu przynudzali... Grali jeden kawałek za drugim, każdy brzmiący podobnie do poprzedniego i wszystko było na jedno kopyto. Jakoś przyjemniej słucha się ich płyt, niż tych samych utworów na żywo, a zwykle zależność jest odwrotna. Niestety nie byłam odosobniona w tych odczuciach. Dużo bardziej na headlinera tej trasy pasowało Septic, które, gdyby miało więcej czasu, polepszyłoby całościowy odbiór tego koncertu. Kataklysm zwyczajnie rozczarował i w przyszłości pewnie już nie pofatyguję się na ich gigi.
Setlista:
01. Breaching The Asylum 02. If I Was God... I'd Burn It All 03. As I Slither 04. The Black Sheep 05. Manipulator Of Souls 06. At the Edge Of The World 07. Thy Serpents Tongue 08. Push The Venom 09. The Ambassador Of Pain 10. Where The Enemy Sleeps... 11. Soul Destroyer 12. The Chains Of Power 13. Open Scars 14. In Shadows & Dust 15. Crippled & Broken
Podsumowując, ot, przeciętny koncert, za 80zł można bywać na dużo lepszych. Spory plus za nagłośnienie, w przypadku obu sztuk było bardzo dobre. Septic spisał się na scenie świetnie, ale grali zdecydowanie za krótko, Kataklysm raczej nikogo nie powalił na kolana (chyba, że kogoś z garstki ludzi w moshu). Gdyby zagrało Aborted wraz z wokalistą, zapewne fani byliby bardziej uradowani, bo jednak wielu kupiło bilety specjalnie dla nich, a ze względu na odwołanie parę dni przed, nie zwrócili już wejściówek.
|